Apple kupi Manchester United? Bzdura roku
Kilka dni temu przez światowe i polskie media przelała się informacja, jakoby Apple planował przejąć słynny klub piłkarski Manchester United, należący aktualnie do rodziny amerykańskich miliarderów Glazerów. W kategorii najbardziej idiotyczna plotka roku mamy zdecydowanego lidera.
Jakoś nikt przesadnie się nie pochylił nad tym, że to informacja z gatunku absolutnie idiotycznych. Wszyscy zgodnie powielają bzdurną informację, wierszówki się wyrabiają, spekulacje mnożą - tylko podstawowej logiki brak.
Prawdę mówiąc już samo źródło tej informacji powinno wszystkim zapalić czerwoną lampkę - the Daily Star to nie jest medium, który słynie z przynoszenia rzetelnych breaking newsów. Ot taki sobie przeciętny brukowiec.
No, ale dobra - zastanówmy się chwilę nad tym, dlaczego nie ma absolutnie sensu w tym, by Apple wydawał 7 mld dol na Manchester United.
Po pierwsze - kłopot wizerunkowy
Manchester United to nie jest zwykły klub piłkarski. To jedno z najbogatszych i najbardziej utytułowanych przedsiębiorstw sportowych na świecie, które jednak od dłuższego czasu pogrążone jest w sporym kryzysie organizacyjno-sportowym.
Klub ten ma jednak miliony fanów, którzy bardzo aktywnie wyrażają swoje opinie na temat tego, co się dzieje w ich ukochanym klubie. Nie trzeba chyba dodawać, że na aktualnych amerykańskich właścicieli ManU wylewa się codziennie wiadro pomyj - za brak sukcesów sportowych, za notoryczny chaos trenerski, za wydawanie dziesiątek milionów funtów na przeciętnych piłkarzy, itd.
Z Apple'em u sterów w Manchesterze byłoby dokładnie tak samo, a może nawet ostrzej. Na to Tim Cook nie może sobie pozwolić. Apple przywiązuje bowiem ogromną wagę do tego, w jaki sposób marka jest postrzegana publicznie - przekaz marketingowy jest ściśle kontrolowany, unika się kontrowersji, dba o to, by występowała tylko w pozytywnych konotacjach. Będąc właścicielem Manchester United Apple i Cook nie mieliby nad tym żadnej kontroli.
Po drugie - cena
7 mld dol - a na tyle jest dziś wyceniany Manchester United - to nie jest wprawdzie przesadnie wysoka kwota dla Apple'a, który zarabia aktualnie ok 100 mld dol na czysto rocznie, ale jednak warto pamiętać, że Cupertino nie wydaje na przejęcia nawet takich kwot.
Do tej pory najdroższym zakupem w historii Apple'a było przejęcie marki Beats w 2014 r. za 3 mld dol. Był to jednak zakup bardzo pragmatyczny - na bazie przejętej technologii Apple szybko stworzył swój serwis streamingowy konkurencyjny w stosunku do Spotify, wzmocnił też portfolio oferowanego sprzętu audio.
Innym dużym przejęciem był zakup biznesu modemów smartfonowych od Intela w 2019 r. za 1 mld dol. Tu też przejęcie było ściśle projektowe - dzięki niemu Apple szybko przygotował własny system-on-a-chip (SoC), który jest dziś tak chwaloną podstawą iPhonów.
Kupno Manchesteru United nie wydaje się nieść żadnego pragmatycznego celu poza wizerunkowym, a ten - jak wskazałem wcześniej - byłby wręcz niemożliwy do kontrolowania.
Po trzecie - lepiej kupić las aniżeli jedno drzewo
Nie od dziś wiadomo, że rynkiem sportowym zaczęły się na poważnie interesować Big Techy. I Apple też.
Firma Cooka nawiązała niedawno współpracę z Major League Baseball (najważniejsza amerykańska liga baseballu) i emituje programy „Friday Night Baseball” na Apple TV +. Od lutego 2023 r. z kolei Apple będzie transmitować mecze piłki nożnej ligi Major League Soccer w ramach swojej usługi Apple TV. Mówi się też o tym, że na ukończeniu są negocjacje z National Football League i od przyszłego sezonu abonenci Apple TV dostaną do oglądania także futbol amerykański.
Gdzie by tu pasował Manchester United? Prędzej Apple kupi prawa do transmisji meczów Premier League dla użytkowników iPhonów aniżeli pojedynczy klub piłkarski.
Po czwarte - Amerykanie nie rozumieją europejskiego sportu
Glazerowie chcą się wycofać z Manchesteru United, bo nie udało się zawiązać europejskiej Super Ligi - ligi zbudowanej na wzór amerykańskich NBA, czy NFL, w których grają tylko bogaci, nie ma spadków i awansów, z wewnętrznym systemem transferowo-draftowym. Bunt najbogatszych piłkarskich klubów europejskich przeciwko UEFA okazał się nieskuteczny - zaprotestowali gremialnie właściciele mniejszych klubów oraz kibice.
To zniechęciło ponoć wielu amerykańskich miliarderów do inwestycji w europejskie marki sportowe. Amerykanie nie rozumieją na czym polega prawdziwy fenomen piłki nożnej - że słabszy czasem może wygrać z lepszym. Dla nich sport to czysty biznes, odarty z emocji.
A Apple jest typową wielką amerykańską korporacją. Liczy się dla nich biznes. I tylko biznes.