Martirenti chwaliła się, że została milionerką, teraz przyznała się do oszustwa
Sylwester Wardęga obnażył działania influencerów pompujących balon NFT w naszym kraju. Jego rozmówczynią była Marta Rentel (Martirenti), która rok temu chwaliła się tym, jak została milionerką po sprzedaniu "wirtualnej miłości" w tej formie. Okazuje się, że Rentel nie tylko nie dostała miliona, ale nie ma nawet pojęcia czym jest taki token.
- Nie mam siły po raz kolejny udawać, że ja wiem co to jest - mówi ze łzami w oczach Marta Rentel, działająca w sieci jako Martirenti. W ten sposób przyparta do muru influencerka odsłania kulisy jednej z najważniejszych transakcji NFT w Polsce. Rola Marty Rentel ograniczyła się do bycia modelką, która nie ma pojęcia o tokenach w blokchain. Za całą akcją stał natomiast Bartosz Sibiga i Jakub Chmielniak.
Martirenti nie wie czym jest NFT. Miała być milionerką, miliona nie dostała
W rozmowie z Sylwestrem Wardęgą Marta Rentel próbowała odpowiedzieć na kilka trudnych pytań: Czym jest NFT? Czy dostałaś milion? Czy reklamujesz scam? Influencerka bardzo szybko przyznała, że okłamała internautów, chwaląc się w sieci statusem milionerki. Chociaż transakcja w wysokości 969 000 zł na "wirtualną miłość" faktycznie miała miejsce, pieniądze zostały podzielone, a Martirenti otrzymała jedynie ich część. Jak wielką? Nie wiadomo.
Odpowiadając na kolejne pytania Wardęgi, rola Marty Rentel w całym przedsięwzięciu stawała się coraz bardziej klarowna. Influencerka była twarzą nadającą pozornej wartości produktowi, jakim był token NFT z jej "wirtualną miłością". Autorami pomysłu są natomiast Bartosz Sibiga - szef agencji marketingowej - oraz Jakub Chmielniak - przedsiębiorca działający w sektorze e-commerce. To oni zaprosili Rentel do współpracy i oni przedstawili jej plan.
Z perspektywy czasu widać, że influencerka nie miała pojęcia, co właściwie reklamuje, a jedynie odgrywała powierzoną jej rolę. Jej wcześniejsze oświadczenia o NFT i cyfrowej miłości silnie kontrastują z zerową wiedzą na temat tokenów, obnażoną podczas rozmowy z Sylwestrem Wardęgą. W jej trakcie Marta Rentel ze łzami w oczach przyznaje: - Nie mam siły po raz kolejny udawać, że ja wiem co to jest.
Sylwester Wardęga zapewnił nam rewelacyjny obraz tego, czym jest NFT w Polsce
To dogasający scam, wykorzystujący nowoczesną technologię oraz ludzką niewiedzę do stworzenia sztucznego popytu. Influencerzy tacy jak Marta Rentel, Krzysztof Gonciarz czy nawet Magda Gessler mieli nadawać wartości fikcyjnemu produktowi, na którym chcieli wzbogacić się kreatywni przedsiębiorcy. Części się to udało. Tokeny sprzedawane za miliony są dzisiaj warte 10 proc. pierwotnej wartości, stawiając naiwnych nabywców w trudnym położeniu.
Na szczęście pompowany ostatnimi miesiącami balon pękł, a z planów tokenizacji w blockchain powoli wycofują się kolejne wielkie przedsiębiorstwa. NFT coraz częściej jest kojarzone niezwykle pejoratywnie, a przykład Marty Rentel dowodzi słuszności tego nastawienia. Jeśli za tym trendem faktycznie stał potencjał ciekawego komercyjnego wykorzystania, to nadmierna ludzka chciwość jak zwykle doprowadziła do wypalenia potencjału tego rozwiązania.