Nikt go nigdy nie dogonił, ale gdy stał na lotnisku, ciekło z niego jak z durszlaka. Oto historia samolotu SR-71 Blackbird
SR-71 Blackbird, najszybszy samolot świata, którego wyglądu nie powstydziłaby się żadna współczesna maszyna, ma już 54 lata. Podczas służby ani jeden SR-71 nie został nigdy zestrzelony.
SR-71 Blackbird uszczelniał się dopiero w powietrzu, gdzie wyglądał jak wytwór hollywoodzkiego studia przygotowującego film science-fiction. Mimo ponad sześciu dekad od pierwszego lotu i dwóch od ostatniego SR-71 Blackbird pozostaje niepobity.
Gdyby SR-71 Blackbird pojawił się dzisiaj na pierwszych wizualizacjach nowego samolotu, zostałby uznany za zbyt futurystyczny, a jego realizacja za nierealistyczną. Tym bardziej zdumiewa, że ten samolot został oblatany już 57 lat temu, w 1964 roku.
Skąd w ogóle wziął się pomysł na tak nieziemską maszynę?
Cały projekt zrodził się z potrzeby. Przez długi czas Amerykanie byli przekonani, że podczas wojskowych lotniczych misji rekonesansowych wystarczy lecieć nad terytorium wroga wystarczająco wysoko, aby uniknąć wykrycia, a w razie ostateczności uniknąć ataku pocisków wojsk obrony przeciwlotniczej.
Powyższa taktyka uległa gwałtownej zmianie 1 maja 1960 r. kiedy to nad Swierdłowskiem zestrzelony został amerykański samolot szpiegowski U-2. Znajdujący się na pokładzie samolotu pilot Gary Powers musiał się katapultować, a po wylądowaniu bardzo szybko stał się więźniem nr 1 w Związku Radzieckim. Choć po dwóch latach ostatecznie Powers trafił - na skutek wymiany więźniów - do Stanów Zjednoczonych, to jednak skandal, jaki samo zestrzelenie samolotu wywołało, pokazał dowództwu amerykańskiej armii, że za rekonesans wojskowy musi odpowiadać inna, nowocześniejsza i przede wszystkim szybsza jednostka.
Taki samolot w przypadku wykrycia na dużej wysokości powinien posiadać zdolność szybkiej ucieczki znad terytorium wroga. Choć U-2 miał zaskakujący pułap 27 400 m, to jego prędkość maksymalna rzędu 821 km/h była po prostu za niska.
Trzeba było zrobić coś szybszego
Tak się dobrze składało, że już od połowy lat pięćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych trwały prace nad kilkoma nowymi samolotami. Amerykanie projekowali już superszybki myśliwiec, który byłby w stanie chronić niebo przed radzieckimi bombowcami naddźwiękowymi, a jednocześnie intensywnie pracowano nad kolejnym naddźwiękowym samolotem szpiegowskim, który byłby szybkim następcą stosunkowo wolnego U-2. W tym ostatnim zakresie Amerykanom udało się stworzyć samolot zwiadowczy A-12, który wyposażony miał być w mniejszy samolot bezzałogowy zdolny skutecznie penetrować teren nieprzyjaciela.
A-12 sprawdził się względnie dobrze nad terytorium Wietnamu. Samolot był na tyle obiecujący, że postanowiono zbudować jego wersję dwuosobową, która z czasem stała się jego następcą. Ów następca otrzymał oznaczenie SR-71. W międzyczasie projekt nowego myśliwca skasowano i skupiono się na rozwoju nowego samolotu szpiegowskiego.
Prace nad stworzeniem samolotu przyspieszyły i już w 1964 r. dokonano pierwszego oblotu nowej maszyny. Samolot nie przypominał jednak w żaden sposób dotychczasowych samolotów zwiadowczych. Nic zatem dziwnego, że w trakcie licznych testów prototypu zniszczeniu uległy cztery z sześciu istniejących w ogóle egzemplarzy. Armia jednak potrzebowała nowego narzędzia do kontrolowania aktywności wojsk Związku Radzieckiego. Mimo ryzyka związanego z zupełnie nową konstrukcją samolot wszedł do służby w 1968 r.
Bestia moczy się na pasie
Trzeba przyznać, że jak na samolot, który miał pozostawać niezauważony, SR-71 Blackbird był dość duży. Cała maszyna mierzyła zawrotne 33 metry. W pierwszym odruchu tak duże rozmiary wydają się nielogiczne. Jeżeli jednak uświadomimy sobie, że mamy do czynienia z samolotem, który miał latać naprawdę wysoko i naprawdę szybko, momentalnie uświadomimy sobie, że musiał on mieć na pokładzie spore zapasy paliwa. Faktycznie, kiedy SR-71 był w pełni zatankowany, paliwo stanowiło niemal dwie trzecie jego masy. Można zatem powiedzieć, że gdzie nie spojrzeć, tam w tym samolocie było paliwo.
Jeżeli chodzi o prędkość, nowy nabytek amerykańskiej armii był niepokonany. Podczas lotów testowych samolot osiągnął prędkość 3,4 razy większą od prędkości dźwięku podczas lotu na wysokości 24 km. Oznacza to, że przy prędkościach bliskich maksymalnej samolot leciał z prędkością 1 km/s. To oznacza, że pilot podczas lotu musiał myśleć z dużym wyprzedzeniem, a każdy manewr skrętu wymagał kilkudziesięciu lub nawet kilkuset kilometrów zapasu. Jeden z pilotów realizujących później misję rozpoznawczą nad Libią informował nawet o krótkotrwałym przekroczeniu prędkości 3,5 Macha.
Do dzisiaj są to prędkości nieosiągalne dla żadnego innego seryjnie produkowanego samolotu wojskowego. Taka rekordowa prędkość jednak wiązała się ze sporym zużyciem paliwa. SR-71 przy prędkości maksymalnej zużywał nawet 500 litrów paliwa na minutę.
Wszystkie powyższe zdolności samolotu prowadziły jednak do dość osobliwego zachowania samolotu na powierzchni Ziemi. Podczas lotu z ogromnymi prędkościami wykonane z tytanu poszycie samolotu rozgrzewało się do temperatury nawet 500 stopni Celsjusza. Takie temperatury natomiast związane było z rozszerzalnością cieplną całego poszycia. Aby jednak podczas lotu nie dochodziło do odkształceń poszczególnych komponentów samolotu, maszyny budowano tak, że w temperaturze otoczenia na pasie startowym, między poszczególnymi elementami poszycia były luki, które uszczelniały się dopiero podczas lotu.
Efekt? Stojący na pasie startowym SR-71 Blackbird po prostu przeciekał, co musiało z pewnością wyglądać nietypowo. Z jednej strony piloci patrzyli na futurystycznie zaprojektowaną maszynę rodem z Gwiezdnych Wojen, a z drugiej strony widzieli, że jest ona… nieszczelna. To musiało powodować pewien zgrzyt.
Gdzie latał SR-71 Blackbird?
Szczegółów misji realizowanych przez Blackbirda na przestrzeni lat jest niewiele. Jakby nie patrzeć samolot miał pozostawać niezauważony i najczęściej się to udawało. Najczęściej o obecności SR-71 opinia publiczna dowiadywała się przypadkiem. W latach osiemdziesiątych jeden z samolotów naruszył przestrzeń powietrzną Francji. Mimo alarmu armia francuska nie była w stanie nic zrobić, bowiem nie miała żadnego sprzętu zdolnego przechwycić nieproszonego gościa.
W tym samym czasie Kos (ang. Blackbird) wielokrotnie pojawiał się na niebie państw Układu Warszawskiego stawiając wojska w gotowości. Był to najprostszy sposób sprawdzenia jak wyglądają systemy obrony przeciwlotniczej danego kraju. Jeżeli władze takiego kraju podejmowały decyzję o próbie zestrzelenia samolotu, a system na pokładzie Blackbirda wykrywał wystrzelenie pocisku ziemia-powietrze, pilot mógł po prostu przyspieszyć, osiągnąć prędkość wyższą od prędkości pocisku i po prostu mu uciec.
Rachunek zysków i strat
Łącznie Lockheed wyprodukował 32 egzemplarze SR-71. Wszystkie te samoloty od 1964 r. do 1990 r. spędziły w powietrzu ponad 50 000 godzin realizując ponad 17 000 lotów. Co więcej, w aż 11 000 lotów samolot przekraczał prędkość 3 Machów. Wiadomo także, że samoloty na przestrzeni kilku dekad realizowały misje wywiadowcze nad wszystkimi najbardziej zapalnymi rejonami świata. Mimo tego ani jeden SR-71 nie został nigdy zestrzelony, a wszystkie utracone egzemplarze samolotu wynikały albo z usterki, albo z błędu pilota. Łącznie zniszczeniu uległo 11 sztuk.