Na chwilę przed premierą Apple Watcha Ultra kupiłem nowego Garmina. Żałuję tylko jednej rzeczy
Tego, że musiałem tak długo czekać na mojego Forerunnera 955. Ale co poradzić - najwyraźniej nie tylko ja chciałem go mieć niedługo po premierze.
Od dnia konferencji Apple'a, na której zaprezentowany został Apple Watch Ultra, siedzę tak sobie, zerkając na mojego 955, i myślę - co tak naprawdę zmienił ten wyczynowy Apple Watch? Przecież uwielbiam Apple Watcha, dlaczego więc niespecjalnie żałuję, że pewnie na co najmniej kolejne dwa lata związałem się z kolejnym Garminem?
Ostatecznie odpowiedź jest jednak - przynajmniej na razie - dość prosta.
Apple Watch Ultra zmienił coś głównie dla tych, którzy już i tak bardzo chcieli kupić Apple Watcha.
A wręcz dla tych, którzy już Apple Watcha już mieli i...
... chcieli, żeby był w stanie wytrzymać dłużej na jednym ładowaniu. Apple Watch Ultra powinien już wytrzymać całkiem rozsądny czas daleko od ładowarki. Ale w porównaniu do faktycznie sportowych zegarków - to dalej nie jest wynik, którzy można byłoby uznać za chociażby dobry. Ot, mamy szansę, że nie padnie w środku całodziennej wędrówki - choć nie mamy też gwarancji, że przy intensywnym użytkowaniu nie padnie wcześniej.
... chcieli, żeby miał dodatkowe przyciski. I ma, a dokładniej jeden. Przy czym i tak szansa na to, że będzie się dało w 100% obsłużyć wszystko bez użycia ekranu dotykowego jest raczej ograniczona.
... chcieli, żeby miał lepszy GPS. I ma, bo dwuzakresowy GPS to prawdopodobnie jedna z lepszych rzeczy, która ostatnio pojawiła się w zegarkach sportowych. Świetna dokładność, dużo bardziej precyzyjne końcowe wyniki, ale i potężnie większe zużycie energii. Szczególnie to ostatnie może boleć.
... chcieli móc zapłacić jeszcze więcej za Apple Watcha, ale tak, żeby faktycznie dostać coś innego. Może zabrzmi to dość zabawnie przy cenach produktów Apple'a, ale Apple Watch był do tej pory naprawdę świetnie wyceniony. Owszem, były w ofercie drogie wersje stalowe, ale nie wynikało z nich aż tak wiele. Płaciliśmy mały wagonik pieniędzy i dostawaliśmy tak naprawdę takiego samego Apple Watcha, tylko droższego. Ultra rozwiązuje ten problem, bo w nim jest faktycznie coś ekstra w porównaniu z tańszymi modelami. To widać, pewnie czuć i przy okazji wszyscy zobaczą, że mamy tego lepszego.
Ale tak - to jest wbrew pozorom całkiem sporo.
Może to i mało reprezentatywny przykład, ale znam sporo osób, które - mimo wysokiem ceny - zamówiły nowego Ultra. Łączy je jedno - wszystkie, co do jednej osoby, mają aktualnie Apple Watcha. I większość kupiła Ultra z powodu a) lepszego akumulatora albo b) bo to coś nowego i dlaczego nie.
Z kolei nie znam nikogo, kto zdecyduje się porzucić swój zegarek sportowy na rzecz Ultra.
Przynajmniej na razie.
Nie tylko dane się liczą.
I to może być póki co największy problem Apple Watcha Ultra. Właściwie cały świat sportowych zegarków dawno temu odszedł już od prostego zapisywania i serwowania nam suchych danych. Tempo, tętno, dystans, zmiany wysokości, multum mniejszych i większych pomiarów poza aktywnością, potrafi dziś podać w całkiem niezłym stylu niemal każdy zegarek. Wyróżnić się w ten sposób właściwie nie da.
Świat zegarków sportowych od pewnego czasu przeszedł z etapu podawania tych wszystkich danych na etap zamieniania je w użyteczne informacje. O niezbędnym czasie regeneracji czy o proponowanym na podstawie szeregu parametrów najbliższym treningu. O tym, czy powinniśmy dzisiaj zdecydować się na mocniejszy trening, czy może nie jest wskazane. O tym, że nasz nieregularny cykl snu może wpłynąć negatywnie na nasze wyniki. O tym, że nasze dotychczasowe treningi nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. O tym, że za mocno trenujemy i warto odpuścić trochę. O tym, że trenujemy za mocno. Garmin potrafi teraz na podstawie zbieranych danych rozpisać nam pełny, adaptacyjny w czasie rzeczywistym plan treningowy - to wprawdzie pod wieloma względami początek drogi, ale i tak jest to imponujące.
Suche, niezrozumiałe dla wielu osób i przeważnie ignorowane liczby zmieniły się więc w informacje. I to informacje, które potrafią być naprawdę przydatne i przekładają się na rzeczywistość - sam teraz bawię się tzw. Gotowością od Garmina i to chyba jedna z ciekawszych nowości w zegarkach tej marki od lat. Oraz przy okazji powód, dla którego zdecydowałem się na 955 zamiast 255.
Apple Watch natomiast - przynajmniej teraz - nie jest jeszcze w stanie z tym rywalizować. Niespecjalnie ma też opcję na to, żeby liczyć na twórców zewnętrznych aplikacji, bo aż do tego stopnia nikt tego jeszcze nie rozpracował. A jeśli już, to przeważnie wymaga dodatkowego, własnego sprzętu - jak np. Whoop.
To jest w dużej mierze odpowiedź na pytanie o to, dlaczego nie żałuję, że nie poczekałem na Ultra.
Bo to po prostu Apple Watch - taki jak inne do tej pory. Tyle że z lepszym akumulatorem, większym wyświetlaczem, dodatkowym przyciskiem, lepszym GPS.
Oczywiście sprzeda się fantastycznie, bo będzie po prostu świetnym smart zegarkiem. A w tym wydaniu nawet lepszym niż do tej pory.
Ale co innego jest największym zagrożeniem dla Garmina, Polara i podobnych.
I to jest watchOS 9
Z jego usprawnieniami w kwestii wyświetlania informacji podczas treningu. Z jego dodaną obsługą stref tętna (który mamy rok?). Z jego dodatkowymi opcjami konfiguracji treningu. Z jego opcją biegu na zadane tętno. Z jego opcją wyścigu z archiwalną aktywnością. Z jego pomiarami dynamiki biegu (ok, to jest chyba nazewnictwo Garmina). Z jego pomiarem mocy biegowej. Z jego usprawnionym wyświetlaniem informacji po treningu. Z jego Cardio Recovery. I tak dalej, i tak dalej.
To watchOS 9 jest tym, czego musi się bać zegarkowo-sportowa ekipa trzęsąca do tej pory rynkiem. Można się oczywiście śmiać z tego, że Apple Watch do tej pory nie potrafił takich prostych rzeczy i trzeba się było posiłkować aplikacjami innych producentów.
Tyle tylko, że za chwilę watchOS 9 zadebiutuje i nie będzie już miało znaczenia, kiedy to wszystko zostało wprowadzone. To już będzie na zegarku i nie ma co dyskutować o tym, kto wprowadził to pierwszy.
I to właśnie to - a niekoniecznie dużo głośniejszy Apple Watch Ultra - jest sygnałem dla Garmina i reszty, że coś zaczyna się dziać i trzeba będzie na to odpowiedzieć. Można oczywiście - i słusznie - nabijać się z 36 godzin pracy Apple Watcha Ultra na jednym ładowaniu, ale to nie zmienia jednego:
Apple Watch już jest fantastycznym smart zegarkiem. A teraz do kompletu będzie co najmniej wystarczającym dla wielu użytkowników zegarkiem sportowym. Nie, nie wytrzyma wielodniowej, ekstremalnej wędrówki czy biegu. Nie, nie przygotuje nam planu treningowego pod konkretne wydarzenie i nie będzie nam go zmieniał w zależności od naszego stanu zdrowia.
Ale będzie w wielu przypadkach po prostu wystarczający. Będzie SUV-em skutecznie podgryzającym świat terenówek. Nawet pomimo tego, że te drugie są w stanie zaoferować w swoim żywiole o wiele, wiele więcej.
Dla nas to w sumie doskonała sytuacja.
Przyznam się może jeszcze przed recenzją - jestem naprawdę zachwycony Forerunnerem 955, bo robi dokładnie to, po co go kupiłem i czego Apple Watch nie jest mi teraz - a może i nawet przez najbliższe lata - dostarczyć.
Ale jednocześnie jestem niektórymi jego aspektami trochę rozczarowany. Dlaczego nie mogę mieć tych wszystkich funkcji i ładniejszego ekranu, bez płacenia fortuny za Epixa? Dlaczego mimo wydania jednak całkiem sporych pieniędzy, nie mogę przez ten zegarek rozmawiać (przydatna funkcja). Dlaczego takie pozornie proste rzeczy, jak dodawanie muzyki, musi być czasem potężnym wyzwaniem, a przynajmniej żmudnym procesem? Dlaczego mam wrażenie, że to UI jednak powinno być w 2022 roku ładniejsze - nawet jeśli to zegarek stricte sportowy? I takich pytań mogę zadać jeszcze całkiem dużo.
Pozostaje mi więc na razie cieszyć się z tego, że 955 jest - dla mnie - strzałem w dziesiątkę i zaakceptować jego bolączki. I jednocześnie pilnie przyglądać się temu, co zrobi teraz zarówno Garmin, jak i Apple. Czy Garmin w końcu przełamie się i stworzy - po raz kolejny - świetny sportowy zegarek, który dodatkowo będzie lepszy smartzegarkowo niż do tej pory? Czy może to Apple zrobi szybciej kolejny ruch i do świetnego smart zegarka dołoży kolejne funkcje sportowe, które sprawią, że za Garminem nie będę tęsknić.
Nie sądzę, żeby tu i teraz Garmin był w poważnych tarapatach, jak sugerują niektórzy. To dalej zegarki sportowe o lata lepsze w byciu zegarkami sportowymi od Apple Watcha - w tym i od Ultra.
Ale bez wątpienia ta gra w nadganianie między producentami będzie się dalej toczyć. I wygrać na tym mogą chyba tylko i wyłącznie klienci.