Największy pożar w historii Polski. Gasiły go tysiące strażaków i żołnierzy. Pomagały helikoptery i samoloty
Nie tak dawno wielka tragedia spotkała Czechów. Płonął ich park narodowy, Mała Szwajcaria. Niestety Europa i świat co roku zmaga się z falami pożarów. Dla Polaków szczególnie niebezpiecznie było w 1992 roku. W największym pożarze w historii naszego kraju śmierć poniosły 3 osoby.

Kolejne lato, kolejna fala pożarów. Niestety to nowa, świecka tradycja. W tym roku w Polsce wysokie zagrożenie ogniem utrzymuje się w lasach praktycznie od miesięcy. Nie ma dnia, by straż pożarna nie wyjeżdżała do akcji.
Virginijus Sinkevičius, komisarz ds. środowiska, oceanów i rybołówstwa, nie miał wątpliwości i pisał, że pożary lasów to coraz większe globalne zagrożenie. Naukowcy już przed laty ostrzegali, że Europę czeka częstsza walka z żywiołem, co spowodowane jest rzecz jasna podnoszeniem się temperatury. Sytuacja dotyczy również Polski, bo susze zwiększają ryzyko pożarowe.
Największy pożar w historii Polski miał miejsce 30 lat temu
Pozostaje mieć nadzieję, że nie dojdzie do powtórki sprzed 30 lat. To właśnie w sierpniu 1992 roku doszło do największego pożaru lasu, który miał miejsce w nadleśnictwie Rudy Raciborskie.
Tragedia rozpoczęła się 26 sierpnia 1992 roku około godziny 13.50. W kraju panowały nieznośne upały - cztery dni później termometry w niektórych miastach pokazywały prawie 40 stopni. Piekielna temperatura, silny wiatr, niska wilgotność - wszystko to złożyło się w czasie i doprowadziło do wielkiego nieszczęścia.

Przyczyną pożaru był przejeżdżający pociąg, najprawdopodobniej iskra powstała w wyniku hamowania doprowadziła do zaprószenia ognia. Dym zaczął pojawiać się wzdłuż torów, w różnych miejscach.
Jak wspominały Lasy Państwowe, "pierwszy z pożarów powstał na południe od miejscowości Kuźnia Raciborska, w leśnictwie Nędza, na długości ok. 1100 m, drugi na północ od Kuźni Raciborskiej w oddz. 96 leśnictwa Kiczowa na długości ok. 800 m i trzeci na północ od miejscowości Solarnia na długości ok. 1400 m w leśnictwie Lubieszów". Różnica to efekt czasu, w którym przejeżdżał pociąg.
Strażacy wkroczyli do akcji już po 12-15 minutach od otrzymania zgłoszenia
Na samym początku z żywiołem walczyło 10 jednostek gaśniczych. Szybko okazało się, że to za mało, bo pożar rozprzestrzeniał się w niesamowitym tempie. Prędkość przesuwania się pożaru dochodziła do 4 km/godz.
W sumie w kulminacyjnej fazie pożar gasiło 1150 pracowników Służby Leśnej, 4700 strażaków, 3200 żołnierzy, 650 policjantów, 1220 osób z obrony cywilnej. Do tego w akcji uczestniczyło 4 helikoptery, 27 samolotów, 48 ciągników ciężkich i specjalistycznych, 25 ciągników rolniczych, 36 kolejowych cystern na wodę. Część z wozów strażackich spłonęła.
Akcja gaśnicza zajęła aż 26 dni. Niestety, zmarło dwóch strażaków i młoda kobieta, która zginęła przygnieciona przez wóz strażacki, który wpadł w poślizg. 50 osób trafiło do szpitala, prawie 2 tys. osób pomoc udzielono na miejscu.
Ogień strawił przeszło 9 tys. hektarów lasu. W Nadleśnictwie Rudy Raciborskie zniszczeniu uległo 75 km dróg, 15 przepustów, 15 km rowów przydrożnych. Z szacunków wynika, że Lasy Państwowe poniosły stratę o wartości 12 mld zł.
Dziś na terenie pożaru rośnie już nowy las, ale konsekwencje dla środowiska były ogromne
Wzrosło zakwaszenie gleb, podobnie jak zawartość jonów żelaza, potasu, fluoru, glinu i węgla. To oznaczało pogorszenie warunków siedliskowych.
Ciągle zmagamy się z tropikalnymi temperaturami. Służby ostrzegają, że w niektórych miejscach w polskich lasach zapalność ściółki jest ekstremalna albo bardzo duża. Pogoda pożarowa, jak ostrzegają służby, raczej prędko nas nie opuści.
Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy na spidersweb.pl 6.07.2021 roku