REKLAMA

Szesnaście lat temu astronomowie wykopali Plutona ze spisu planet

To już szesnaście lat odkąd 24 sierpnia 2006 roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna w głosowaniu podjęła decyzję o wyrzuceniu Plutona ze spisu planet Układu Słonecznego i włączeniu go do nowo powstałej kategorii planet karłowatych. Nic zatem dziwnego, że od tego czasu co roku, 24 sierpnia obchodzi się Dzień Degradacji Plutona.

Dzień Degradacji Plutona. 16 lat temu przestał być planetą
REKLAMA

Pluton jako (do niedawna) ostatnia planeta Układu Słonecznego jest nietypowym obiektem. Po raz pierwszy jej światło zarejestrował Clyde Tombaugh w dniu 18 lutego 1930 r. na zdjęciach wykonanych kilka tygodni wcześniej za pomocą teleskopu znajdującego się w Obserwatorium Lowella w Arizonie.

REKLAMA

Obiekt ten, znajdujący się ponad pięć miliardów kilometrów od Słońca potrzebuje 247 lat i 9 miesięcy na wykonanie jednego okrążenia wokół niego. Można zatem powiedzieć, że Pluton był planetą tylko przez jedną trzecią swojego jednego obiegu wokół Słońca. Długo zatem na tym stanowisku nie wytrzymał.

Sondy Voyager zignorowały Plutona

Warto tutaj dodać, że tak naprawdę przez cały czas kiedy Pluton był oficjalnie uznawany za planetę niewiele o nim wiedzieliśmy. Choć sondy Voyager odwiedziły wszystkie zewnętrzne planety Układu Słonecznego już lata wcześniej to do Plutona jakoś żadna z nich się nie pofatygowała.

Paradoksalnie to właśnie w 2006 r., czyli w tym samym roku, w którym doszło do wyrzucenia Plutona ze spisu planet, wystartowała z Ziemi sonda New Horizons, której jedynym i najważniejszym celem był jak najszybszy dolot do Plutona, sfotografowanie go z bliska i - jak to mówili naukowcy - zakończenie pełnego przeglądu planet Układu Słonecznego. To brzmiało naprawdę dobrze, to brzmiało ambitnie.

Szkoda, że kilka miesięcy później naukowcy w głosowaniu stwierdzili, że wcale nie chcą, aby Pluton nazywany był planetą. Można było zatem stwierdzić, że kilka miesięcy wcześniej wysłaliśmy stosunkowo drogą sondę kosmiczną do jednej z pierwszych znanych planet karłowatych.

Do momentu kiedy sonda New Horizons doleciała do Plutona, czyli do 14 lipca 2015 r. nasze najlepsze zdjęcie Plutona wyglądało tak. To zdjęcie wykonane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Mimo skorzystania z najlepszych teleskopów naukowcy mieli zatem twardy orzech do zgryzienia, gdy chcieli na podstawie tych zdjęć wnioskować o czymkolwiek dotyczącym wyglądu Plutona.

Wszystko zmieniło się jednak rzeczonego 14 lipca 2015 r. kiedy to sonda New Horizons poruszając się z ogromną prędkością przemknęła między Plutonem i Charonem, jego największym (z pięciu) księżycem.

W ciągu tego dnia sonda nawet nie komunikowała się z Ziemią, aby całą swoją energię skupić na fotografowaniu planety. Dane zaczęły spływać - poza kilkoma zdjęciami - kilka dni później i spływały sobie na Ziemię z krótszymi dłuższymi przerwami przez kolejne dwa lata.

Czytaj dalej:

To właśnie te zdjęcia zrewolucjonizowały naszą wiedzę o Plutonie. Okazało się bowiem, że mamy do czynienia z rewelacyjnym światem, który nie tylko nie jest kolejną kulką gazu, jak to ma miejsce zazwyczaj w zewnętrznej części naszego układu planetarnego, ale mamy do czynienia z czymś naprawdę fascynującym.

Przyglądając się zdjęciom planety (karłowatej) z bliska możemy na niej dostrzec bogactwo przeróżnych form geologicznych, możemy dostrzec wysokie na pięć kilometrów góry składające się z lodu wodnego, możemy dostrzec trasy przemieszczania się po lodzie wielkich głazów, pasma górskie, kaniony i niezwykle rozległe równiny. Czegokolwiek byśmy nie chcieli znaleźć, to najprawdopodobniej na Plutonie to znajdziemy.

To po co ta degradacja Plutona?

Przyczyn degradacji Plutona, ale także stworzenia kategorii planet karłowatych było kilka. Pluton jako planeta nie przeszkadzał nikomu za bardzo. Owszem, wiadomo było, że pierwotne szacunki dotyczące rozmiarów planety były nieprawidłowe, a obiekt ten był mniejszy niż się wszystkim wcześniej wydawało. Problem był jednak inny.

Na przełomie XX i XXI wieku naukowcy korzystający z coraz lepszych teleskopów naziemnych jak i kosmicznych zaczęli odkrywać inne obiekty o masie i rozmiarach zbliżonych do Plutona, krążących w tym samym Pasie Kuipera co i on. Tu się właśnie pojawił pewien problem. Skoro Pluton jest planetą, to dlaczego nie są planetami kolejne obiekty tego typu w zewnętrznych rejonach Układu Słonecznego?

W 2002 r. odkryto obiekt o nazwie Quaoar, tylko o połowę mniejszy od Plutona. Chwilę potem pojawił się Orkus, a w 2004 r. Sedna. Czarę goryczy przepełniło jednak odkrycie w 2005 roku planetoidy Eris. Wszystko wskazywało, że jest ona… nieznacznie większa od Plutona. Tu naukowcy zostali postawieni pod ścianą. Jakby nie patrzeć, jeżeli tylko jeden z tych dwóch obiektów powinien być planetą, to musiałaby to być Eris a nie Pluton.

 class="wp-image-2315814"
Rozmiary względne uznanych i potencjalnych planet karłowatych

Tempo odkryć kolejnych obiektów tego typu zmusiła astronomów do zastanowienia się nad ich statusem. Pojawiło się bowiem pytanie: czy dodawać nowo odkryte obiekty tego typu do spisu planet. Dzieci w szkole nie uczyłyby się już o dziewięciu planetach Układu Słonecznego, a o dziesięciu, jedenastu, trzydziestu czy dwustu. Co więcej, większości z tych nazw nie potrafiłyby nawet wymówić. Jedno było pewne - Pluton i Eris były niemal bliźniacze i oba musiały znajdować się w tej samej kategorii obiektów, więc albo Eris zostałaby planetą, albo przestałby nią być Pluton.

Czym są planety karłowate?

Po długiej i burzliwej dyskusji zgromadzenia Międzynarodowej Unii Astronomicznej, 24 sierpnia 2006 r. podjęto decyzję o wykreśleniu Plutona ze spisu planet i włączeniu go w nowo utworzoną specjalną kategorię planet karłowatych. Dzisiaj rocznica tego wydarzenia obchodzona jest jako Dzień Degradacji Plutona.

Definicja planety karłowatej mówi, że należą do niej wszystkie obiekty, które:

  • krążą wokół Słońca,
  • mają wystarczającą masę, aby siłami własnej grawitacji przyjąć kształt kulisty,
  • nie są księżycami żadnej innej planety,
  • w toku swojej ewolucji nie oczyściły sąsiedztwa swojej orbity z innych dużych obiektów.

Obecnie lista planet karłowatych składa się z pięciu obiektów. Są to Ceres (jedyny obiekt tego typu w Pasie Planetoid), Pluton, Haumea, Makemake oraz Eris. Lista kandydatek na planetę karłowatą jest jednak znacznie dłuższa i obejmuje aktualnie ponad 600 innych obiektów. Wyobraźmy sobie co by było, gdyby miały to być kandydatki na planety. Nauczanie o planetach Układu Słonecznego w szkole podstawowej przestałoby mieć jakikolwiek sens.

REKLAMA

Można zatem powiedzieć, że decyzja o wyrzuceniu Plutona ze spisu planet, choć kontrowersyjna, pozwoliła zachować pewien porządek w Układzie Słonecznym. Jakby nie patrzeć, zostaliśmy z ośmioma planetami i pełną paletą planet karłowatych.

Po dziś dzień wielu entuzjastów kosmosu, ale także i poważnych naukowców lobbuje za przywróceniem Plutonowi statusu planety. Wśród nich znajdziemy chociażby głównego naukowca misji New Horizons, który przekonuje, że zdjęcia Plutona pokazują, że w pełni zasługuje on na miano pełnoprawnej planety. Na pytanie jednak o to, co z Sedną, Eris, czy Makemake nie ma on już jednak pewnej odpowiedzi. Chyba lepiej, żeby już zostało tak jak jest. Jakby nie patrzeć, dla pokolenia 35+ Pluton i tak na zawsze pozostanie planetą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA