Odpowiada za 1/3 masy całego Pasa Planetoid. Ceres nie przypomina innych obiektów
Ceres, czyli pierwszy obiekt odkryty w przestrzeni między Marsem a Jowiszem, to iście fascynujący obiekt. Początkowo uważany za planetę, następnie zdegradowany do roli planetoidy, aby w końcu stać się planetą karłowatą. Teraz jednak naukowcy dopisują jeszcze jeden element jego historii.
- Ceres była pierwszą planetą odkrytą między Marsem a Jowiszem. Naukowcy spodziewali się coś tam znaleźć
- Odkrycie kolejnych obiektów w tym samym miejscu sprawiło, że naukowcy uznali, że Ceres to nie planeta, a planetoida
- Sferyczny kształt sprawił, że w 2006 r. Ceres została uznana za planetę karłowatą
- Amerykańska sonda Dawn badająca Ceres z orbity dostarczyła nowych informacji o tym obiekcie. Ceres okazała się inna niż pozostałe planetoidy
- Naukowcy podejrzewają, że Ceres powstała daleko za Saturnem, a dopiero potem przyleciała do Pasa Planetoid
Już pod koniec XVIII wieku naukowcy przekonani byli, że nie poznaliśmy jeszcze całego Układu Słonecznego. Patrząc na układ orbit kolejnych znanych podówczas planet, badaczy strasznie denerwowała "za duża" w ich mniemaniu luka między orbitą Marsa i Jowisza. Idealnie byłoby, gdyby także i tam znajdowała się jakaś planeta. Przekonanie o tym było na tyle silne, że naukowcy obserwujący niebo sformowali nawet grupę, nazwaną później policją planetarną, której zadaniem było wytropienie brakującej planety, "która zapewne gdzieś tam jednak jest".
Ceres widziana po raz pierwszy
Pomysł był dobry, ale poszukiwany przez policjantów obiekt, został odkryty przez astronoma nienależącego do grupy. 1 stycznia 1801 roku, czyli pierwszego dnia XIX wieku astronom Giuseppe Piazzi z Uniwersytetu w Palermo trafił na obiekt, którego szukał. Ceres znajdowała się dokładnie tam, gdzie dodatkowej planety spodziewali się naukowcy. Wkrótce potem planeta trafiła do oficjalnego spisu i została uznana za planetę.
Historia jednak okazała się nieco dziwniejsza, bowiem mimo odkrycia planety naukowcy zaczęli w tej samej przestrzeni orbitalnej odkrywać coraz więcej podobnych obiektów. Drugim obiektem była Pallas, odkryty zaledwie nieco ponad rok później. W ciągu kolejnych siedmiu lat do spisu dołączyły także Juno i Westa. Na skutek zawirowań historycznych taki stan utrzymał się przez kolejne czterdzieści lat. Gdy jednak w 1845 roku astronomowie wrócili do obserwacji, owych planet między Marsem i Jowiszem pojawiało się coraz więcej. W ciągu kolejnych dwóch dekad ich liczba powiększyła się do stu. To musiało mieć swoje konsekwencje. Nikt nie chciał układu planetarnego składającego się z setki planet. Wtedy też naukowcy ustalili, że obiekty między Marsem i Jowiszem to nie planety, a planetoidy.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że nawet na tle planetoid, Ceres niesamowicie się wyróżniała. Przy średnicy bliskiej 1000 km była co najmniej dwukrotnie większa od jakiejkolwiek innej planetoidy. Co więcej, odpowiada ona za 1/3 masy całego Pasa Planetoid. Przy takich rozmiarach miała ona już na tyle dużą grawitację, aby doprowadziła ona do przyjęcia przez Ceres kształtu kulistego. Mniejsze obiekty nie mają takiej możliwości i zazwyczaj są nieregularnymi obiektami skalnymi. Ceres z wyglądu przypomina Księżyc (aczkolwiek mniejszy). To właśnie ten kształt kulisty sprawił, że przy zmianie nomenklatury w 2006 roku Ceres została zaliczona wraz z Plutonem do kategorii planet karłowatych.
Jak się jednak okazuje, Ceres ma jeszcze wiele innych tajemnic do odkrycia. Pierwotnie uważano, że Pas Planetoid składa się z gruzu, z którego 4,5 miliarda lat temu mogła uformować się planeta. Jej powstanie miałaby jednak uniemożliwiać grawitacja masywnego Jowisza, który bezustannie grawitacyjnie zaburzał obłok materii nieco bliżej Słońca.
Pierwsza sonda na orbicie wokół Ceres
Dzięki sondzie Dawn, która w latach 2015-2018 krążyła wokół Ceres wiemy znacznie więcej o jej składzie chemicznym. W toku misji sonda ustaliła, że nad powierzchnią Ceres unosi się niezwykle rzadka atmosfera. Promienie słoneczne padające na powierzchnię tego globu prowadzą do odparowywania lodu wodnego i amoniakowego, które ulatują w przestrzeń kosmiczną. Warto zauważyć, że w pozostałych planetoidach takiego procesu się nie zauważa. One po prostu nie mają już czego odparowywać.
Ceres jest imigrantką z odległych ostępów Układu Słonecznego
Najnowsze badania wskazują, że może być jeszcze inaczej. Opublikowany w periodyku naukowym Icarus artykuł autorstwa Rafaela Ribeiro de Sousy z Uniwersytetu w Sao Paulo w Brazylii wskazuje, że Ceres mogła powstać w zupełnie innej części Układu Słonecznego, a dopiero po jakimś czasie przenieść się do Pasa Planetoid. To by mogło tłumaczyć dlaczego tak bardzo różni się od swoich sąsiadów.
To właśnie doprowadziło naukowców do wniosku, że Ceres musiała powstać gdzie indziej, gdzie faktycznie woda i amoniak w stanie ciekłym mogły przyjmować formę stałą na powierzchni, a dopiero potem - w pełni uformowana - emigrować w bliższe okolice Słońca.
Badacze przekonują, że Ceres powstała daleko za orbitą Saturna, gdzie na wczesnym etapie istnienia Układu Słonecznego znajdowało się mnóstwo amoniaku. Dopiero wzrost i powstanie gazowych olbrzymów grawitacyjnie wciągnęło Ceres do wnętrza układu planetarnego, gdzie obiekt ten mógł w końcu znaleźć nowy dom w Pasie Planetoid. Symulacje ewolucji Układu Słonecznego zdają się wspierać taką historię Ceres. Możliwe zatem, że sonda Dawn zbadała w Pasie Planetoid obiekt pochodzący ze znacznie odleglejszych rejonów Układu Słonecznego. Powstaje pytanie, jakie tajemnice Ceres jeszcze przed nami skrywa? Nie dowiemy się tego, dopóki do tego fascynującego globu nie poleci kolejna sonda.