Światowa Organizacja Zdrowia: małpia ospa globalnym zagrożeniem dla zdrowia publicznego
Nie, no bez przesady! Znowu? Zaledwie dwa i pół roku minęło odkąd Tedros Ghebreyesus, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ogłosił stan zagrożenia zdrowia publicznego o znaczeniu międzynarodowym (PHEIC) wywołany przez wirus SARS-CoV-2. Dzisiaj Ghebreyesus ogłosił takie samo zagrożenie po raz kolejny. Tym razem jednak przyczyna jest inna.
Gdy 30 stycznia 2020 roku ogłaszano PHEIC spowodowany przez rozlewającą się z Chin na inne kraję pandemię zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2, nikt nie był sobie w stanie wyobrazić, do czego dojdzie w kolejnych miesiącach. Owszem, mniejsze i większe epidemie od zawsze pojawiały się w różnych częściach świata. Jednak pandemia zakażeń koronawirusem sprowokowała świat do podjęcia absurdalnych wręcz środków zaradczych. Nikt wcześniej nie przypuszczał chyba, że może dojść do tego, że całe kraje będą zamykały swoich obywateli w domach, wstrzymywały działalność tysięcy biznesów, restauracji, sklepów, będą zakazywały wejścia do lasu, podawania sobie rąk i nakazywały używania maseczek i przyłbic (!) w trakcie rozmów z sąsiadami spotkanymi na ulicy.
Z tego też powodu, kiedy dzisiaj na konferencję wychodzi ponownie dyrektor generalny WHO i po raz drugi w ciągu trzech lat znowu ogłasza stan zagrożenia zdrowia publicznego o znaczeniu międzynarodowym, to wielu osobom z pewnością zapali się w głowie żarówka.
Tym razem antybohaterem konferencji była małpia ospa
Warto tutaj zauważyć, że do ogłoszenia PHEIC doszło po tym, jak panel doradców nie był w stanie ustalić ostatecznego stanowiska co do tego, czy ogłaszanie stanu zagrożenia zdrowia publicznego jest właściwą decyzją. Jakby nie patrzeć, jak dotąd tego określenia użyto jedynie dwukrotnie: w przypadku COVID-19 oraz polio. Decyzję ostateczną podjął jednak dyrektor generalny organizacji.
Uzasadnieniem decyzji może być fakt, że małpia ospa faktycznie bardzo szybko roznosi się po świecie i to na różne sposoby. Jak dotąd poza Afryką, która jest źródłem choroby, odnotowano 16 000 przypadków choroby w 75 różnych krajach świata. Zaledwie miesiąc temu tych przypadków było pięć razy mniej.
Po co straszyć ludzi?
Sama nazwa „zagrożenie zdrowia publicznego” brzmi niepokojąco dla osób, które nie obracają się na co dzień w żargonie używanym przez Światową Organizację Zdrowia. W ogłoszeniu takiego stanu nie chodzi bowiem o to, aby przygotowywać ludzi na kolejne lockdowny, ograniczenia czy zakłócenia normalnego życia (na co swoją drogą w obecnej sytuacji geopolitycznej i gospodarczej nikt by już sobie nie pozwolił). Chodzi natomiast o to, aby instytucje zajmujące się zdrowiem publicznym w poszczególnych krajach zwróciły uwagę na liczbę pojawiających się przypadków, przeznaczyły dodatkowe środki na kontrolowanie ewentualnej epidemii i zintensyfikowały współpracę międzynarodową w zakresie wymiany informacji o najlepszych metodach radzenia sobie z zagrożeniem.
Jak zauważają eksperci, proces ustalania, które choroby i kiedy uznawane są przez WHO za zagrożenie dla zdrowia publicznego o znaczeniu globalnym jest co najmniej niejasny, wątpliwy, krótkowzroczny i przesadnie ostrożny. Z drugiej strony, współpracy międzynarodowej w koordynowaniu działań mających na celu powstrzymanie wszelkich epidemii nigdy za dużo. Jak wskazuje dr James Lawler z Uniwersytetu Nebraski w rozmowie z dziennikiem New York Times, na przejęcie kontroli nad małpią ospą potrzeba będzie co najmniej roku. Do tego czasu jednak zakażonych zostanie kilkaset tysięcy kolejnych osób.