Wiedzieli, że działają nielegalnie. Wewnętrzna korespondencja Ubera szokuje - jest polski wątek
To, co robimy, jest nielegalne. To fragment jednego z bardzo wielu wewnętrznych maili Ubera, listów i notatek, jakie trafiły na biurko Guardiana. Brytyjska redakcja podzieliła się nimi z międzynarodową społecznością dziennikarzy. To kopalnia skarbów. Pod warunkiem, że skarbem można nazwać skandal.
Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.
The Guardian upublicznił ogromną liczbę wewnętrznych dokumentów Ubera Międzynarodowemu Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych. Materiału do badań jest zbyt wiele, by mogła go przetworzyć jedna redakcja. Dokumenty te to przede wszystkim korespondencja związana z ekspansją firmy na kolejne rynki. Jest też wątek polski, o którym za chwilę.
Czytaj też:
Uber nawet nie próbował kwestionować wiarygodności udostępnionych 124 tys. dokumentów. Zamiast tego w oświadczeniu zauważył, że korespondencja obejmuje okres 2013-2017 r. Tymczasem w 2017 r. firma zmieniła dyrektora generalnego i, jak twierdzi, zmieniła podejście z konfrontacyjnego na to polegające na współpracy. Cóż, w pewnym sensie i to poprzednie nastawione było na współpracę. Taką agresywną jej wersję.
Uber to potężna maszyna lobbingowa. Prywatne rozmowy z ministrami, prezydentami, miliarderami, oligarchami i redaktorami naczelnymi wpływowych mediów
Największe media świata zaczęły już rozpracowywać tak zwane Pliki Ubera (The Uber Files). The Washington Post odnalazł w nich na przykład informację o mechanizmie zdalnego wyłączania i niszczenia serwerów. Swoisty kill-switch odpowiadał za błyskawiczne niszczenie dowodów, jeżeli władze danego kraju zdecydowałyby się wejść do lokalnego biura Ubera z nakazem zajęcia systemów komputerowych i dokumentów. By żadna informacja o nielegalnych praktykach nie trafiła w ręce organów ścigania. Ten sam Washington Post znalazł też maile o chęci politycznego wykorzystania fizycznych ataków na kierowców Ubera, by poprawić wizerunek firmy.
BBC z kolei zrobiło reportaż o wymianie korespondencji szefa Ubera w Emmanuelem Macronem, prezydentem Francji, który zapewniał prezesa, że zreformuje francuskie prawo, by to działało na korzyść Ubera. Dokumentuje też karierę unijnej komisarz Neelie Kroes, która najpierw negocjowała stanowisko w zarządzie firmy, a następnie w okresie przejściowym (gdy kończyła swoją kadencję, nie mogąc jeszcze formalnie mieć związku z Uberem) lobbowała prawa dla firmy korzystne.
Sam The Guardian również zdążył przetworzyć część dokumentów. Wynika z nich, że pracownicy Ubera mieli pełną świadomość łamania prawa, zarówno przez siebie, jak i inne zatrudnione w firmie osoby. - Czasami mamy problemy, bo działamy kurwa nielegalnie - ten wulgarny cytat to słowa Nairi’ego Hourdajiana, szefa biura prasowego firmy tłumaczącego coś koledze w wiadomości.
Uber wiedział o kłopotach, jakie będą go czekać w Polsce
Znaleziono też wiadomości z politykami, którzy wprost informują pracowników Ubera co mają robić, by prześlizgnąć się przez problemy prawne i wizerunkowe. - Aktualnie jesteście postrzegani jako agresorzy. Zmieńcie wizerunek na bardziej przytulaśny - radził premier Holandii Mark Rutte współzałożycielowi Ubera. Są też zapiski o zapraszaniu amerykańskiego ambasadora do sauny, o imprezach wyprawianych przez rosyjskich oligarchów i załatwianiu na nich spraw czy nawet instrukcje dla pracowników jak się zachowywać w razie zatrzymania czy przesłuchania przez organy prawa. Czy o zapewnieniach premierów Izraela, Luksemburga i ministra handlu Arabii Saudyjskiej, że udzielą firmie osobiście wsparcia, by ta weszła na rynki ich krajów i pokonała konkurencję.
W ujawnionych dokumentach znajduje się też (co najmniej) jeden przypadek z Polski. Konkretniej, zapis rozmowy pomiędzy Bartkiem Kwiatkowskim - wówczas konsultantem Ubera - a lobbystą firmy. Kwiatkowski prosił o instrukcje i rady związane z promocją firmy i kontrowersjami związanymi z wypychaniem z rynku tradycyjnych firm zajmujących się taksówkami. - Bartek, nie ma na to instrukcji czy badań. To po prostu wygląda tak, że Uber startuje, a następnie spada lawina prawnego gówna - usłyszał w odpowiedzi. Dokumenty rzucają też światło na poważne wewnętrzne problemy Ubera. Nie brakuje informacji o zachowaniach o podłożu rasistowskim czy o przypadkach molestowania seksualnego.
Uber nadal ma status startupu, firma jeszcze nie zaczęła zarabiać. Na dziś jej saldo księgowe to 20 mld dol. na minusie. Poproszony o ujawnienie kwoty, jaką wydał w minionym roku na lobbying, Uber odmówił zrealizowania tej prośby. Na dziś nie jest jasne czy ktokolwiek zostanie postawiony w stan oskarżenia. Tyczy się to zarówno pracowników Ubera, jak i współpracujących z firmą polityków.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.