Nowe The Division trafi tylko na komórki. Byłoby się z czego cieszyć, gdyby nie Diablo: Immortal
Ubisoft zaprezentował właśnie nową grę z cyklu The Division, która trafi wyłącznie na komórki. Jeszcze miesiąc temu byłbym zaintrygowany, ale teraz nie umiem z siebie wykrzesać entuzjazmu. Dlaczego? To wszystko wina Blizzarda i jego Diablo Immortal, w tym niezwykle agresywnych mikrotransakcji. Obawiam się, że podobne mechanizmy mogą trafić do darmowego The Division Resurgence.
Ubisoft to kolejna korporacja po Blizzardzie, która rozmienia znaną markę gier wideo na drobne. Zamiast skupić się na trzeciej części cyklu The Division w wersji na pecety i konsole, firma postanowiła zając się rozwojem The Division Resurgence. Ta gra mobilna na smartfony i tablety została właśnie zapowiedziana oficjalnie, ale Diablo Immortal mnie skutecznie do tego typu produkcji zniechęciło.
Czytaj też:
The Division: Resurgence niczym Diablo: Immortal
Co prawda The Division w Polsce i na świecie nie jest tak silną marką, jak Diablo, ale skojarzenia między tymi tytułami nasuwają się same. The Division Resurgence od Ubisoftu jest anonsowane jako darmowa gra mobilna, ale z kanoniczną w ramach serii fabułą do rozgrywania samodzielnie lub w co-opie. Wedle zapowiedzi będzie to rasowy prequel, a nie jedynie szereg typowych wyzwań dla gier multiplayer - podobnie, jak w nowym hicie Blizzarda.
Ubisoft w The Division: Resurgence zabierze nas ponownie do Nowego Jorku.
Miasto, które nigdy nie śpi, odwiedziliśmy zarówno w pierwszej części cyklu The Division, jak i w dodatkudo jego sequela, który w podstawce przenosił akcję do Waszyngtonu. Nowy Jork stanie się ponownie areną zmagań graczy - tym razem w mobilnej odsłonie cyklu. Historia ma nam zapewnić "unikalną" perspektywę na wydarzenia, których byliśmy świadkami do tej pory.
Nowa gra będzie przy tym, tak jak obie poprzednie części na komputery osobiste i konsole, strzelaniną z widokiem zza pleców gracza. Do naszej dyspozycji zostanie oddany otwarty świat na terenie aglomeracji miejskiej, na którym będziemy mogli szukać znaczników z misjami fabularnymi oraz typowych powtarzalnych zadań dla looter-shooterów.
Gracze wraz z wykonywaniem zadań będą zdobywali, podobnie jak w The Division i The Division 2, coraz to lepsze wyposażenie do walki z bandytami i paramilitarnymi bojówkami. Oprócz tego gracze będą mogli odblokowywać specjalizacje ze specjalnymi broniami oraz różnorakie gadżety ułatwiające eksterminację przeciwników.
Diablo Immortal zniechęca mnie do The Division Resurgence
O tym, że Ubisoft pracuje nad mobilną odsłoną cyklu The Division, mówi się od miesięcy, a po skończeniu drugiej części gry byłem tą nadchodzącą produkcją zainteresowany. To wszystko zmieniło się za sprawą Diablo Immortal, któremu dałem szansę wbrew fatalnym ocenom - chciałem wierzyć, że są one wystawiane owczym pędem na wyrost i... przez chwilę mi się wydawało, że właśnie tak jest.
Niestety po miesiącu grania w Diablo Immortal okazało się, że krytyka tych mikropłatności jednak była zasadna. Wygląda to tak, jakby partner Blizzarda z Chin, który pomógł mu przygotować tego mobilnego hack'n'slasha, zamiast wybrać jeden z typów monetyzacji gry, wrzucił do niej wszystkie jak leci. Obawiam się, że Ubisoft może zrobić w swojej darmowej grze na komórki i tablety to samo.
Blizzard zachęca do wydawania pieniędzy w Diablo Immortal dosłownie na każdym kroku.
Zaczyna się niewinnie od dodatkowego skarbu za pokonanie pierwszego bossa (z dopiskiem +570%, który nam mówi, że to okazja), ale potem podobne "okazje" są nam podsuwane pod nos po każdym końcu rozdziału. Problem w tym, że rosną ich ceny - po kolejnym 4,99 przychodzą osobne zestaw za "jedynie" 8,99 zł, 23,99 zł, 32,99 zł, 47,99 zł, 94,99 zł i 139,99 zł (i coś czuję, że to nie koniec).
Oprócz tego gracze mogą wykupić "usługi" dodatkowe. Wśród nich jest Karnet Bojowy, który zapewnia nie tylko przedmioty kosmetyczne, ale również te pozwalające nieco dokoksować swoją postać. Kosztuje on 23,99 zł i to miesięcznie. W dodatku Diablo Immortal zachęca do pójścia na skróty i szybszego odblokowania poziomów - wtedy trzeba wysupłać 69,99 zł (również co miesiąc).
Mało? No to proszę, można dokupić również Dar Obfitości.
Ten bonus za jedynie 47,99 zł (również miesięcznie, a nie jednorazowo) pozwoli odblokować dodatkowe nagrody za logowanie się codziennie do gry oraz da zdalny dostęp do bazaru. Chcesz założyć klan? No to kup platynę. Chcesz zwiększyć szansę na zdobycie losowego legendarnego przedmiotu? No to pora wyskakiwać ze złotówek, bo potrzebne będą emblematy opłacane Wiecznymi Kulami.
Tyle dobrego, że przynajmniej na etapie kampanii gra nie wymusza tych zakupów. Niestety sprawia też z czasem coraz mniej frajdy, bo ciągle dochodzą nowe niby-waluty do handlu wymiennego (byleby tylko gracz się w tym pogubił i w końcu kupił komponenty). Miarka się przebrała zaś z chwilą, gdy po wbiciu 49 poziomu w Diablo Immortal odblokowałem... KOLEJNE płatne drzewko rozwoju. Sru, do kosza.
Problem jednak w tym, że teraz oczami wyobraźni widzę te wszystkie mechanizmy w The Division Resurgence.
Nie zdziwię się, jeśli Ubisoft weźmie przykład z Blizzarda, który mimo wszystko na Diablo Immortal zarabia miliony i również wepchnie do swojego nowego tytułu kilka abonamentów obok kilku różnych wirtualnych walut. Spodziewam się też interfejsu, w którym można się z czasem pogubić ze względu na mechanikę wdrożoną tylko po to, aby rozmyć w oczach gracza wartość prawdziwego pieniądza.
Jaką drogą pójdzie Ubisoft, tego dowiemy się po debiucie The Division Resurgence (gra nie ma daty premiery, czekamy na testy alfa). Obawiam się jednak, że jeśli firma implementowała wcześniej mikropłatności w grach AAA na konsole i pecety, to w darmowej produkcji mobilnej, ośmielona dodatkowo sukcesem konkurenta, może zawstydzić pod tym względem nawet Diablo Immortal...