Diablo Immortal na podium najgorzej ocenianych gier wszech czasów. Niezasłużenie!
Diablo Immortal to najszybciej pobierana gra z App Store w historii, a jednocześnie jedna z najniżej ocenianych. Produkcja studia Blizzard i chińskiego molocha NetEase szoruje po dnie agregatora ocen Metacritic. Niezasłużenie, a cała sytuacja to kolejny dowód na to, jakim problemem jest review-bombing.
Słyszycie ten metaliczny brzdęk? To skarbiec Activision Blizzard wypełnia się złotymi monetami. Diablo Immortal jest najczęściej pobieraną grą w amerykańskim App Store, a także w 40 innych regionach świata. Tytuł cieszy się gigantycznym zainteresowaniem, przyciągając graczy znaną marką, rewelacyjną oprawą audio-wideo oraz świetną mechaniką walki. Kluczowe jest jednak to, że Diablo Immortal to gra darmowa, którą może sprawdzić absolutnie każdy.
W parze z wielką popularnością Diablo Immortal idzie wielki hejt. To trzecia najgorszej oceniana gra w historii.
Ocena użytkowników dla Diablo Immortal (iOS) w agregatorze Metacritic spadła do szokująco niskiego poziomu 0,5 na 10. W całej historii tej platformy wyłącznie jedna gra otrzymała niższą notę: Madden NFL 21, szorujący po dnie z oceną 0,3 na 10. Co ciekawe, podium niskich ocen wystawionych przez internautów zamyka inna gra Blizzarda: Warcraft III Reforged, z jej 0,6 na 10. Całkiem zasłużenie, po powrót kultowego RTS-a zdecydowanie nie mogłem uznać za udany.
W tym miejscu należy dokonać wyraźnego rozróżnienia na oceny użytkowników oraz oceny recenzentów. Ocenę użytkownika może wystawić na Metacritic absolutnie każdy. Równie te osoby, które w daną grę nie zagrały nawet sekundy. Oceny recenzentów to noty wystawiane przez zweryfikowane redakcje oraz znanych autorów działających w branży od lat. Ocena recenzentów dla Diablo Immortal to 75 na 100 - znacznie wyżej niż w przypadku masowego werdyktu internautów. Werdyktu, który jest w dużej mierze niezasłużony i motywowany owczym pędem.
Niby ludzie, a jednak owce. Diablo Immortal nie zasługuje na 0,5/10, nawet przy mojej pogardzie dla gier F2P.
Skąd tak niska ocena Diablo Immortal wśród internautów? Na notę pracują dwa główne elementy: po pierwsze, bicie w Blizzarda od kilku lat nie wypada z trendów. To jak bycie vege albo chodzenie na crossfit. Blizzard rzetelnie pracował na złą opinię przez wiele ostatnich lat. Najpierw zniechęcił do siebie ortodoksyjnych fanów Diablo trzecią odsłoną serii. Potem został chińskim podnóżkiem, cenzurując zawodowców Overwatcha. Następnie zraził do siebie fanów MMO, psując World of Warcraft, zwłaszcza w obszarze fabuły. Na koniec rozczarował weteranów, serwując niedopieczone Diablo 2 Ressurected i Warcraft III: Reforged. W międzyczasie mieliśmy jeszcze sławne nie macie telefonów? podczas BlizzConu 2018 oraz skandale obyczajowe.
Drugim powodem są mikro-transakcje, których w Diablo Immortal jest masa. Przepustki sezonowe. Skórki dla broni i pancerzy. Artefakty zwiększające szanse na nagrody w Szczelinach. Surowce za które m.in. zakłada się gildię. Paczki z losową zawartością. To wszystko mechanizmy MTX, które Blizzard do spółki z chińskim NetEase wcisnął do Diablo Immortal, dopychając łokciem i kolanem. Dla kogoś, kto zazwyczaj unika gier F2P, ale skusiła go marka Diablo, takie nałożenie mikro-transakcji może być szokiem. W przypadku wielu poważnych graczy Immortal jest pierwszym tytułem mobilnym, któremu dali szansę. Szybko zrazili się jednak nachalnością, z jaką Blizzard żebrze o kasę.
Sytuacja wygląda więc następująco: gracze pobierają darmową grę mobilną na popularnej licencji, po czym są wściekli, bo darmowa gra mobilna okazuje się darmową grą mobilną. Ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami. Swój upust dają na Metacritic. Wtórują im również ci, którzy w Diablo Immortal nie zagrali dłużej niż kilka chwil (albo w ogóle), bo bicie w Blizzarda zawsze jest w cenie. Wystarczy przejrzeć komentarze internautów wystawiających 0/10, aby przeczytać, że wielu z nich nawet nie pobrało Immortala. Walą po prostu na oślep, bo mogą to robić. Bo też są wege. Też chodzą na crossfit.
Czy duet Blizzard/NetEase stosuje większość - o ile nie wszystkie - popularnych metod monetyzacji w swojej darmowej grze? Tak. Czy przez to Diablo Immortal zasługuje na 0,5 na 10? Zdecydowanie nie. Dziwna to sytuacja i dosyć niezręczna, gdy przychodzi mi bronić gry na telefon, ale Immortalowi nie należy się tak niska nota. Tytuł jest po prostu zbyt dopracowany pod względem oprawy, walki czy zawartości, by wlepić mu łatkę najgorszej gry wszechświata. Do tego Blizzard nie blokuje żadnej klasy, misji fabularnej czy krainy do zwiedzenia za paywallem. Jeśli nie chcesz, nie musisz zostawiać w Immortalu ani złotówki. Przynajmniej przez pierwsze kilkanaście godzin.
Po wbiciu 30-35 poziomu doświadczenia grind w Diablo Immortal staje się delikatnie odczuwalny, a benefity płacących graczy powoli zaczynają mieć znaczenie. Również w moim odczuciu Blizzard przesadził z liczbą jednocześnie działających mechanizmów MTX. Gra jest zbyt namolna w próbie wyciągania od nas pieniędzy, co do tego nie ma wątpliwości. Ale czy to oznacza, że zasługuje na 0? Nie, jeśli chcemy wystawić sprawiedliwą ocenę, uwzględniającą wiele składowych. Argumentacja, że w Immortalu trzeba wydać 100 000 dolarów aby kupić wszystkie przedmioty i maksymalnie rozwinąć postać, to sztuka dla sztuki.
Diablo Immortal to kolejny przykład szkodliwego, idiotycznego review-bombingu. Agregatory wypaczają ideę ocen gier.
Metacritic to coraz częściej platforma społecznego sprzeciwu niż miernik jakości produktu. Skoro każdy może wystawić ocenę grze - nawet osoby, które w nią nie zagrały, co nagminnie zdarza się przy Diablo Immortal - to taka ocena traci swój standardowy sens. Doskonale widać to analizując najniższe doły zestawienia ocen internautów na Metacritic. Czy Madden NFL 21, Grand Theft Auto: The Trilogy, FIFA 20 i Metal Gear Survive to naprawdę najgorsze gry w historii? Oczywiście nie. Review-bombing wypacza rzeczywistość i prowadzi do powstawania błędnego obrazu sytuacji.
Dzisiaj przedmiotem review-bombingu może stać się absolutnie każda gra. Wystarczy, że pewna grupa osób połączonych wspólnymi przekonaniami czy ideologią skutecznie się zorganizuje. Wtedy twórcy jednej gry dostaną za swoje, bo osobom o silnie konserwatywnych poglądach nie spodoba się, że bohaterka jest lesbijką. Twórcy innej produkcji zostaną zlinczowani przez graczy z Chin i Afryki, bo otwarcie wspierają Ukraińców i nazywają Rosjan agresorami. Od przepustek sezonowych, przez kolor skóry fikcyjnego bohatera, po geopolityczne puzzle - powód do radykalnego spadku oceny na Metacritic może być dowolny.
Ta dowolność powodu silnie kontrastuje z zero-jedynkowością internautów znajdujących się w owczym pędzie. Albo zachwyt i uznanie, albo okrągłe zero. Nie ma środka. Nie ma niuansowania. Nie ma ważenia za i przeciw. Crossfit czeka, wegeburger już zamówiony.