Smutne rekordy prędkości. Polskie Pendolino najwolniejsze w historii
Letnia aktualizacja kolejowych rozkładów wprowadza zmianę, która utwierdzi Polaków z Dolnego Śląska w przekonaniu, iż oferta Express InterCity Premium jest premium oraz express głównie z nazwy. Pendolino na odcinku Wrocław - Warszawa jest wolniejsze niż kiedykolwiek. Szybciej jeździły zwykłe InterCity.
Zainteresowanie koleją w Polsce wyłącznie rośnie. PKP InterCity notuje kolejne rekordy, ciesząc się największą frekwencją pasażerów w całej historii działalności. Niestety, na wielu kluczowych odcinkach prędkość polskich pociągów zdaje się zmniejszać wprost proporcjonalnie do rosnącego zainteresowania koleją wśród obywateli. Doskonałym tego przykładem jest Pendolino relacji Wrocław - Warszawa.
Polskie Pendolino najwolniejsze w historii. Z Wrocławia do Warszawy w ponad 4 godziny. Czyli jak busem
Jak wskazuje Rynek Kolejowy, wraz z letnią aktualizacją rozkładów jazdy pociągi Express InterCity Premium kluczowej relacji Wrocław - Warszawa jadą już 4 godziny i 5 minut. To dłużej o 6 minut względem znacznie tańszego, "zwykłego" InterCity z poprzedniego rozkładu. Gdyby tego było mało, państwowy przewoźnik zastępuje droższym Pendolino tańszą i szybszą alternatywę w jednym okienku czasowym.
Pozostałe połączenia InterCity relacji Wrocław - Warszawa również ulegną wydłużeniu. Wybierając IC Słowacki, będziemy jechać aż 4 godziny i 51 minut. Od zwykłego InterCity szybszy okazuje się już nawet międzymiastowy bus. Jadąc FlixBusem z Dolnego Śląska o 8:20 albo 9:35, dotrzemy do stolicy w 4 godziny i 20 minut. Większość autokarowych połączeń tej relacji trwa 4 godziny i 50 minut. To wciąż szybciej - o jedną minutę - względem pociągu IC Słowacki.
Dla porównania, jeszcze w 2015 roku Pendolino tej samej relacji Wrocław - Warszawa jechało z oraz do stolicy w 3 godziny i 28 minut. Podróż z wykorzystaniem najszybszej usługi Express InterCity Premium jest więc dłuższa o ponad pół godziny względem tego samego połączenia sprzed siedmiu lat. To wszystko mimo wielu remontów torowisk oraz obietnicy szybszych połączeń. Nowe tory być może pozwalają rozwinąć nieco większe prędkości, ale co z tego, skoro wiele pociągów musi bezczynnie stać i czekać po kilka minut na swoją kolej, ze względu na jednokierunkowe ograniczenia ruchu.
Dlaczego nasza kolej zwalnia zamiast przyspieszać? Powodem są przeciągające się w nieskończoność remonty.
Rynek Kolejowy opisuje przykład przebudowy dworca Wrocław Brochów, mającej się zakończyć w połowie 2021 roku. Prace trwają tam jednak po dziś dzień, bez wyraźnych postępów. PKP PLK za powody długiej realizacji zamówienia wskazuje nie tylko czynniki zewnętrzne, jak konieczność odwodnienia gruntu, ale również "niskie zaangażowanie wykonawcy". To samo niskie zaangażowanie widać według redaktora Rynku Kolejowego przy innych projektach kolejowych, np. przebudowie dworca Opole Główne. Tam "garstka pracowników" bez systemu zmianowego, schodząca z budowy punktualnie o 16:00, od miesięcy generuje utrudnienia oraz opóźnienia dla połączeń całego regionu.
Jako mieszkaniec Śląska doskonale widzę, jak przedłużające się remonty torowisk, stacji oraz dworców wpływają na jakość usług kolejowych. Według pierwszych zapewnień PKP powinienem w te wakacje jeździć z Katowic do Wisły pociągiem. Niestety, wiślane Beskidy kolejny rok pozostają odcięte od kolei, a transport zamienny realizowany busami nie stanowi dogodnej alternatywy, jeśli podróżny chce zabrać ze sobą rower.