MacBook Pro 13 z czipem M2 trafia do sprzedaży. Nie kupuj go
Nowy-stary MacBook Pro 13 już niebawem trafi do sprzedaży. Apple na pierwszy ogień rzuca na sklepowe półki sprzęt, którego tak naprawdę nikt nie powinien dziś kupować.
Tuż po premierze MacBooka Air z czipem M2 podczas WWDC 2022, prowadzący jakby mimochodem dodał, że nowy układ scalony od Apple’a trafi także do MacBooka Pro 13. Troszeczkę tak, jakby się wstydzili tego produktu i w sumie słusznie, bo MacBook Pro 13 to dziś brzydkie kaczątko w portfolio firmy, które z całą pewnością nie przeistoczy się już w pięknego łabędzia. Mimo to właśnie stary MacBook Pro 13 z nowym czipem M2 trafia do sprzedaży jako pierwsza z nowości.
MacBook Pro 13 z czipem M2 – znamy datę startu sprzedaży.
Apple właśnie ogłosił, iż sprzedaż MacBooka Pro 13 z czipem M2 rozpocznie się 17 czerwca o godzinie 14:00 polskiego czasu, a pierwsze zamówienia trafią do klientów kilka dni później, 24 czerwca. Nie wiadomo, kiedy na sklepowe półki trafi MacBook Air 13 z M2 – według strony producenta nastąpi to dopiero w przyszłym miesiącu, bez konkretnej daty.
Ceny nowego-starego laptopa zaczynają się od 7499 zł i za te pieniądze otrzymujemy „pełnoprawną” wersję czipu M2, z 8-rdzeniami CPU i 10-rdzeniami GPU, 8 GB zunifikowanej pamięci oraz 256 GB miejsca na dane. Procesor jest oczywiście chłodzony aktywnie – to wciąż największa różnica między 13-calowym MacBookiem Pro, a MacBookiem Air. Wariant z 512 GB miejsca na dane to już koszt 8699 zł, zaś za najdroższy wariant, z 24 GB pamięci operacyjnej i 2 TB SSD zapłacimy 14699 zł.
MacBook Pro 13 z czipem M2? Szkoda zachodu.
Gdy spojrzeć na to od strony produkcji, logicznym jest, że MacBook Pro 13 trafia do sprzedaży jako pierwszy. Z całą pewnością jego produkcja mogła odbyć się szybciej, w większych ilościach i bez większych przeszkód, skoro mówimy o identycznej „budzie”, do której wrzucono tylko nowy SoC. Trzeba jednak pamiętać, że… no właśnie. Mówimy o identycznej „budzie”. Z touchbarem, bez ekranu Mini LED obecnego w większych MacBookach Pro, bez szybkiego ładowania, bez MagSafe, bez nowego układu głośników i mikrofonów. A mimo to Apple – nawet uwzględniając inflację – życzy sobie za ten komputer krocie.
Nawet wariant, który nazwałbym optymalnym w maszynie tego kalibru (16 GB/1 TB), to koszt 11099 zł. Stanowczo zbyt blisko najtańszego MacBooka Pro 14 z jeszcze szybszym czipem M1 Pro, by w ogóle rozważać zakup 13-calowego laptopa. Ba, nawet wersja z identyczną konfiguracją pamięci do najtańszego MacBooka Pro 14 (16/512 GB) kosztuje 9899 zł. Lepiej już poszukać nowego MacBooka Pro 14 na promocji u partnerów, niż wydać pieniądze na MBP 13, a jeśli interesują nas słabsze konfiguracje, to… po co w ogóle sobie zawracać głowę przestarzałą konstrukcją, skoro w niższej cenie możemy mieć nowego, nowocześniejszego MacBooka Air?