REKLAMA

Apple zaprezentował MacBooka Pro M2 tak, jakby się go wstydził. I słusznie

Apple zaprezentował dziś dwa komputery wyposażone w identyczny procesor M2 i różniące się wszystkim innym. Nowy MacBook Air zbiera zachwyty, ale co się stało przy nowym bazowym MacBooku Pro? Ten komputer całkowicie rozbija ofertę Apple’a.

Apple zaprezentował MacBooka Pro M2 tak, jakby się go wstydził. I słusznie
REKLAMA

Kiedy podczas konferencji otwierającej WWDC 2022 zobaczyłem nowego MacBooka Air z procesorem M2, pomyślałem, że w końcu nadeszło nowe. Apple pokazał komputer, który wygląda na bardzo uniwersalny sprzęt. Nowy procesor nie będzie żadną rewolucją, ale cała reszta - owszem.

REKLAMA

MacBook Air M2 wygląda na rewelacyjny komputer właściwie dla każdego: od studentów, poprzez pracowników korporacji, aż po freelancerów.

 class="wp-image-2208831"

MacBook Air M2 będzie o ok. 18 proc. szybszy od MacBooka Air M1. Pod tym kątem widać, że to właśnie procesor M1 był prawdziwą rewolucją, a kolejne generacje będą tylko dość powolnym rozwojem, co oczywiście nie jest niczym złym, bo w tak dojrzałej kategorii produktowej trudno oczekiwać wywrócenia status quo co dwa lata. Zaletą M2 jest też obsługa większej pamięci RAM, bo teraz mogą to być maksymalnie 24 zamiast 16 GB.

Nowy MacBook Air M2 wnosi jednak szereg nowości, które znamy już z ubiegłorocznych MacBooków Pro. Mamy więc wielki powrót portu ładowania MagSafe. Mamy jaśniejszy i przede wszystkim większy ekran o przekątnej 13,6", co zostało osiągnięte poprzez zwężenie ramek. Jest to co prawda obarczone obecnością notcha, ale po testach nowych MacBooków Pro wiem, że ten element może i budzi uśmiech, ale w praktyce jest niezauważalny przy obsłudze macOS.

 class="wp-image-2208819"

Mamy bardzo podstawowy, ale wystarczający zestaw portów (obok MagSafe są tu dwa porty USB-C i minijack). Całość dopełnia przemyślany zasilacz z dwoma portami USB-C, więc z jednego gniazdka naładujemy komputer i smartfon, bez żadnych kombinacji. Do tego dochodzi dłuższy czas pracy sięgający 18 godzin na jednym ładowaniu. Całość - wzorem modelu sprzed dwóch lat - jest chłodzona wyłącznie pasywnie, bez wentylatorów, a więc komputer jest zupełnie bezgłośny. Procesor M1 pozostawał przy tym naprawdę chłodny, co pozwala oczekiwać, że M2 będzie pod tym kątem przynajmniej równie dobry.

Całość dopełnia nowa klawiatura bez Touchbara, ale z nowym czytnikiem linii papilarnych Touch ID. Apple dodał też od siebie nową technologię haptyczną w dużym gładziku. Z obudowy usłyszymy audio serwowane przez cztery głośniki, a sama obudowa ma na całej powierzchni grubość 11,3 mm.

I wtedy wkracza on, MacBook Pro M2. Komputer, którego nikt nie chciał i nie potrzebował.

 class="wp-image-2208849"

Na scenie dosłownie prześlizgnięto się po MacBooku Pro M2. Apple zachował się tak, jakby wstydził się tego komputera. Będzie to dobra maszyna, ale jednocześnie stanie się kulą u nogi. MacBook Pro M2 utrzymuje portfolio Apple w poprzedniej generacji, co jest całkowicie niezrozumiałe.

Czym jest MacBook Pro M2? Jest to zasadniczo MacBook Pro M1 z 2020 r. (z którego, na marginesie, piszę ten tekst) ulepszony o procesor M2. To tyle. Koniec zmian. Tak jakby Apple udawał, że w międzyczasie nie pojawiły się zupełnie nowe MacBooki Pro z całym przekrojem nowoczesnych rozwiązań na pokładzie.

Gdzie się podziała prostota oferty wprowadzona przez Jobsa?

Nowy MacBook Pro M2 ma Touchbar, z którego Apple miało się wycofywać. Nie ma za to MagSafe, do którego Apple zrobiło wielki powrót. Ma grube ramki wokół ekranu, ale nie ma notcha, czyli elementu, który jest obecnie w DNA MacBooków wydanych po 2020 r. Nie ma też czytnika kart SD, choć starsze MacBooki Pro (z procesorami M1 Pro i M1 Max) mają taki slot. Co więcej, MacBook Pro M2 ma zupełnie podstawowy ekran, taki sam w MBP M1. Jest to więc panel plasujący się o całą klasę niżej niż ekrany XDR z ubiegłorocznych MacBooków Pro.

O co tu chodzi? Cała sytuacja wygląda tak, jakby gdzieś w magazynach zostały obudowy od MacBooków Pro M1, a Apple postanowił je wykorzystać bez absolutnie żadnych zmian do stworzenia nowego MacBooka Pro M2 po jak najniższym koszcie.

 class="wp-image-1893953"
MacBook Pro M2 (2022) ma obudowę taką jak MacBook Pro M1 (2020), który miał obudową taką jak MacBook Pro z 2017 r.

Co więcej, równoległa premiera nowego-starego MacBooka Pro M2 oraz całkowicie nowego MacBooka Air M2 sprawia, że znów zaciera się różnica między podstawowym komputerem a sprzętem klasy Pro. Nowy Pro zapewni prawdopodobnie marginalnie lepszą wydajność od Aira, ponieważ ma wentylatory, dzięki którym procesor może pracować pod pełną mocą przez dłuższy czas. W kwestii wydajności wygrywa więc MacBook Pro, ale to nie będzie deklasacja.

REKLAMA

Tak się jednak złożyło, że cała reszta wypada na korzyść nowego MacBooka Air. To sprzęt nowszy o całą generację. Ma większy ekran z lepszą rozdzielczością, wykonany w tej samej technologii i oferujący taką samą jasność. Ma złącze MagSafe, ale jeśli chcemy, do ładowania użyjemy też przewodu USB-C. MacBook Air jest przy tym cieńszy i lżejszy.

MacBook Pro M2 to kompromitacja Apple. Taki komputer niepotrzebnie rozmywa ofertę, nie wnosząc do niej absolutnie nic. To sprzęt dla nikogo. Dobry, ale przestarzały w momencie premiery. A jeśli dodamy aspekt ceny, robi się jeszcze gorzej, bo nowy-stary MacBook Pro jest o 500 zł droższy od całkowicie nowego MacBooka Air M2. Gdzie tu sens, gdzie logika?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA