Google wziął piosenkę znanego rapera, żeby dowalić Apple'owi. Poszło o SMS-y
Google postanowił wyjaśnić, o czym jego zdaniem śpiewa Drake w piosence Text Go Green z albumu Honestly, Nevermind. Wychodzi na to, że o wojnę iPhone’a z Androidem, w której stawką są nasze SMS-y.
Użytkownicy smartfonów Apple’a mogą korzystać z komunikatora o nazwie iMessage, który zastępuje zwykłe SMS-y podczas komunikacji dwóch osób ze sprzętami z logo nadgryzionego jabłka. Problem w tym, że podobnie jak wiele innych usług rodem z Cupertino, ten protokół nie jest kompatybilny z systemami konkurencji. Jest to nie w smak Google’owi, który postawił na RCS, a twórcy Androida wykorzystali piosenkę Drake’a o tytule Text Go Green, by wbić konkurentowi szpilę.
Czytaj też:
Drake i Text Go Green, czyli blokada na iMessage
Drake na potrzeby albumu Honestly, Nevermind nagrał kawałek Text Go Green, w którym podmiot liryczny narzeka na to, że jego wiadomość wysłana do drugiej osoby nie ma niebieskiego tła (charakterystycznego dla iMessage), tylko zielone (symbolizujące zwykłego SMS-a). Prowadzi to do wniosku, że nadawca został właśnie zablokowany przez swojego rozmówcę korzystającego z iPhone'a i komunikatora od Apple’a. Google pokusił się o własną interpretację tej piosenki.
W swoim krótkim wideo twórcy Androida próbują wyjaśnić, że Text Go Green faktycznie odnosi się do sytuacji, w której użytkownik iPhone’a zostaje zablokowany lub... wysyła wiadomość do osoby, która ma telefon innej firmy, co ma być dla autora wiadomości bardzo przykrą sytuacją. Dodaje przy tym, że to "problem", który jedynie Apple może naprawić, oczywiście poprzez adopcję technologii RCS (czyli takiego następcy SMS-ów opracowywanego przez Google’a i operatorów).
Jako użytkownik iPhone’a wolałbym z kolei, żeby Google nie uszczęśliwiał mnie na siłę.
iMessage powstał już w 2011 roku, a więc na długo, zanim RCS trafił do pierwszych użytkowników i jest dzisiaj jednym z moich ulubionych komunikatorów. Cieszę się, że rozwija go Apple, czyli firma znana z tego, że dba o prywatność użytkowników. Zdecydowanie bym nie chciał, aby ten protokół został zastąpiony standardem RCS będącym dziełem Google’a oraz operatorów telefonii komórkowej. Uznałbym to za krok wstecz w kwestii bezpieczeństwa danych.
Zastanawiające jest to, że Google z jednej strony zdaje się sugerować, że fakt, iż kogoś można zablokować na iMessage, jest czymś złym i trzeba to “naprawić”. Do tego, zwłaszcza na rodzimym rynku Apple’a i Google’a, problemem jest raczej to, że to użytkownicy Androidów są wykluczeni z konwersacji grupowych prowadzonych przez posiadaczy iPhone’ów, a nie na odwrót (z tego powodu na firmę z Cupertino od lat spadają gromy w Stanach Zjednoczonych).
Apple i Google powinni się dogadać i stworzyć pomost pomiędzy iMessage i RCS.
Na dziś Apple nie ma żadnego interesu w tym, by adoptować rozwiązanie opracowywane przez operatorów we współpracy ze jego rywalem, tym bardziej że nie jest ono obiektywnie lepsze od iMessage. Warto też przypomnieć, że ledwie w ubiegłym miesiącu użytkownicy Androidów w Indiach dostawali tonę spamu, a jedyną opcją pozbycia się go było całkowite wyłączenie RCS. Na miejscu twórców Androida byłbym teraz ostrożny z podnoszeniem argumentu bezpieczeństwa…
Mimo to byłoby miło, gdyby kwestia komunikacji pomiędzy posiadaczami sprzętów różnych firm została w jakiś sposób uporządkowana. Sam chętnie zobaczyłbym w ramach aplikacji Wiadomości na iPhone’a oraz inne sprzęty Apple’a dymki oznaczane jakimś innym kolorem niż niebieski i zielony, które symbolizowałyby nawiązanie połączenia z protokołem RCS. System operacyjny do iPhone’ów powinien jednak dawać opcję włączenia i wyłączenia tej funkcji na żądanie.
Grafika główna: Dedi Grigoroiu/shutterstock.com