Jeszcze rok i maszyny z Windowsem rzucą rękawicę MacBookom M1. Intel szykuje wielkie zmiany
Laptopy z Windowsem potrzebują tej zmiany jak powietrza. Intel już w przyszłym roku rzuci rękawicę czipom Apple Silicon i przywróci równowagę mocy w świecie komputerów osobistych. A przynajmniej taki jest plan.
Obecny krajobraz komputerów przenośnych wygląda tak, że... Apple zdeklasował konkurencję w każdym możliwym segmencie prócz laptopów absolutnie najtańszych. Nic dziwnego, że MacBooki coraz lepiej się sprzedają - dzięki układom M1, M1 Pro i M1 Max laptopy Apple’a oferują bezprecedensowy stosunek mocy do mobilności, nie tylko pracując dłużej na jednym ładowaniu od dowolnego produktu konkurencji, ale też oferując identyczną wydajność podczas pracy na zasilaniu akumulatorowym, co "pod prądem". Wszystko to zachowując całkowitą ciszę i bardzo niskie temperatury. Tego niestety nie potrafi dziś żadna maszyna z Windowsem, co sprawia, że jeśli ktoś szuka laptopa oferującego jednocześnie mobilność, moc i wysoką kulturę pracy, zmuszony jest sięgnąć po któryś z komputerów Apple’a.
Procesory Intela 12. gen. i nowe układy AMD Ryzen 6000 miały nieco zaradzić tym problemom, jednak z pustego nawet Intel i AMD nie naleją - choć ich procesory oferują większą moc obliczeniową, to nie są w stanie dorównać układom Apple’a pod względem efektywności energetycznej. To zaleta architektury ARM, której nie sposób podważyć i nic niestety nie wskazuje na to, by maszyny z Windowsem miały prędko na tę architekturę przejść. Na szczęście wiele wskazuje na to, że Intel znalazł rozwiązanie pośrednie, które może pozwolić dogonić Apple’a znacznie wcześniej.
Procesory Intela 14 gen w 5 nm.
W 2023 r. światło dzienne ma ujrzeć czternasta generacja procesorów Intela o nazwie kodowej „Meteor Lake”. Intel zapowiedział ją oficjalnie już rok temu jako pierwszą generację procesorów firmy, która wykorzysta pojedynczą konstrukcję Intel Foveros i połączy CPU, GPU oraz niezbędne złącza w jednym układzie.
Pierwotnie plan był taki, by procesory Meteor Lake produkowano przy użyciu autorskiego procesu technologicznego „Intel 4”, który - jak z nazwy (nie) wynika - oznacza produkcję w 7-nanometrowym procesie technologicznym. Według raportu Digi Times, Intel zamierza jednak oddelegować część produkcji nowych procesorów do TSMC i wykorzystać 5-nanometrowy proces technologiczny, stosowany przez fabrykę do produkcji układów Apple Silicon.
Takie zastosowanie, według raportu, ma przynieść szereg korzyści zarówno dla Intela, jak i dla konsumentów i całego rynku. Outsourcing produkcji do TSMC ma przede wszystkim zabezpieczyć ciągłość łańcucha dostaw; sam szef Intela obawia się, że problemy z dostępnością mikroczipów potrwają co najmniej do 2024 r., więc dywersyfikacja miejsc produkcji procesorów może być strategią na poradzenie sobie z tym problemem.
Oczywistą korzyścią dla konsumenta będzie poprawa efektywności energetycznej komputerów wyposażonych w układy produkowane w 5-nm procesie. O ile raczej nie osiągną one takiego stosunku mocy do mobilności co Apple Silicon, tak mogą stanowić dostatecznie duży progres, by załagodzić drastyczne różnice między komputerami Apple’a i reszty świata. W końcu źródła Digi Times ujawniają, iż zamówienie Intela w TSMC ma być na tyle duże, by firma zwiększyła moce produkcyjne czipów 5 nm już pod koniec tego roku, co mogłoby pozwolić uniknąć problemu z brakiem dostępności czipów w przyszłości i może ukróciło nieco monopolistyczną pozycję Apple’a, który to aktualnie okupuje większość mocy przerobowych fabryki, co skutkuje problemami z dostępnością podzespołów dla innych producentów.
Maszyny z Windowsem potrzebują tej zmiany jak powietrza.
Nic nie wskazuje na rychłe przejście komputerów pracujących pod kontrolą Windowsa czy Linuxa na procesory wykonane w architekturze ARM; Qualcomm zapowiedział pierwsze układy na 2023 r., lecz miną długie lata, nim pojawi się dość układów (i dość zoptymalizowanego oprogramowania) by całkowita przesiadka na ARM była możliwa. Intel robi więc co może, by wyrównać szanse bez uciekania się do porzucenia architektury x86 - już przy 12. gen. zobaczyliśmy zastosowanie rdzeni big.LITTLE, jak w układach ARM, a teraz do zastosowania podziału rdzeni na energooszczędne i bardziej wydajne dojdzie jeszcze zaawansowany proces technologiczny TSMC.
Oby ruch Intela rzeczywiście miał przełożenie na jakość, wydajność i mobilność maszyn partnerów Microsoftu, bo w tym tempie sytuacja zaczyna wyglądać naprawdę blado. Nowe maszyny Apple’a wraz z nowymi procesorami Apple Silicon są tuż za rogiem, a w świecie Windowsa dzieje się nic. Im dłużej potrwa ta sytuacja, tym więcej zyskają MacBooki, bo dziś istnieje naprawdę niewiele powodów, by ich nie kupić.