REKLAMA

Dziecko bez nadzoru plus twój telefon to kiepski pomysł. Lepiej uważaj, bo z konta może zniknąć konkretna kasa

Pewna kobieta z Teksasu przeżyła niemałe zaskoczenie gdy do jej drzwi zapukał kurier z 31 cheeseburgerami. Rachunek na 91 dolarów - w tym hojne 25 proc. napiwku - to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej. Karty pre-paid warte 1500 złotych, przedmioty w grach warte 2700 euro to jedne z wielu historii dzieci, które bez nadzoru uszczupliły portfele rodziców.

Dzieci kupują rzeczy przez internet
REKLAMA

CNN opisało historię Kelsey Golden, której dwuletni syn był na tyle bystry by samodzielnie, za pośrednictwem telefonu mamy zamówić 31 cheeseburgerów w aplikacji Doordash. Kelsey jak zwykle pracowała zdalnie ze swojego domu w Teksasie i przesyłała zdjęcia ze swojego telefonu na komputer, podczas gdy dwuletni Barrett zaczął domagać się telefonu. Nie wzbudziło to podejrzeń kobiety, gdyż jak mówi "Barrett uwielbia patrzeć na swoje odbicie" a wbudowany aparat to jego ulubiona aplikacja, którą lubi bardziej niż jakąkolwiek inną grę. Barrett bawił się telefonem w nietypowy sposób, stale dotykając ekranu w różnych miejscach. Po jakimś czasie Kelsey otrzymała powiadomienie, że jej zamówienie w Doordash zajmuje więcej czasu niż powinno, co zdziwiło kobietę, gdyż tego dnia nic nie zamawiała.

REKLAMA

Wszystko stało się jasne gdy do domu Goldenów przyjechał kurier z torbą pełną cheeseburgerów z restauracji McDonald's, a na rachunku widniały dane Kelsey Golden. Mały Barrett samodzielnie zamówił 31 kanapek na łączną sumę 91,70 dolarów (około 392 złotych) - w tym koszty dostawy i "hojny napiwek o wartości 25 proc. sumy zamówienia".

Kelsey rozdała cheeseburgery sąsiadom, a gdy historia dotarła do lokalnej restauracji McDonald's, rodzinę zaproszono na zwiedzanie kuchni lokalu i darmowy poczęstunek.

1500 złotych na karty pre-paid, 2000 dolarów na meble, 2700 euro na gry...

Choć dla Goldenów historia skończyła się w miarę pozytywnie i bez większych szkód, o tym samym nie mogą powiedzieć rodzice pewnego dziesięciolatka z Olsztyna.

Na początku kwietnia 2019 Internet obiegła informacja, że dziesięciolatek z Olsztyna w ciągu trzech dni wydał półtora tysiąca złotych na karty pre-paid w jednym z saloników prasowych. Nie jest jasnym, jakiej metody płatności używał chłopak i jakie karty pre-paid kupił, jednakże według informacji matka chłopca zgłosiła transakcję na policję. Według polskiego prawa karty przedpłacone można sprzedawać jedynie osobom, które ukończyły 13. rok życia. Pomimo początkowej ugody z właścicielką saloniku prasowego, według której stracone pieniądze zostaną zwrócone w zamian za nie zgłaszanie sprawy na policji, właścicielka zerwała kontakt z mamą chłopca, więc ta złożyła zawiadomienie w olsztyńskiej komendzie policji.

Trochę więcej szczęścia miała rodzina Kumarów z New Jersey w Stanach Zjednoczonych. Niespełna dwuletni Ayaansh Kumar w styczniu 2022 roku zamówił na nazwisko swojej mamy Madhu Kumar meble oraz dodatki do domu warte ponad dwa tysiące dolarów (ok. 8538 złotych). Ayaansh, który niemalże całe swoje życie spędził w realiach pandemicznych lockdownów, szybko nauczył się obsługi telefonu, obserwując rodziców, którzy stale robili różne zakupy za pośrednictwem dedykowanych aplikacji. W tym przypadku Ayaansh zrobił "zakupy" w aplikacji Walmart - sieci sklepów dyskontowej, w której jego mama oglądała różne dodatki do domu.

Na szczęście w tym przypadku pracownicy sklepu Walmart przychylnie popatrzyli na całą sprawę i zgodzili się przyjąć zwroty towaru wraz z pełną kwotą wydaną na nie. Co ciekawsze, jak mówią reporterzy NBC New York, którzy przeprowadzili wywiad z rodziną Kumarów, podczas wywiadu Ayaanash "podebrał" telefon jednego z dziennikarzy, odblokował go i wysłał wiadomość do matki jednego z nich.

2700 euro na gry, 59 złotych na lalki

Inną ciekawą historią, leżącą gdzieś pomiędzy sprytem najmłodszych a nieuwagą rodziców, jest historia siedmiolatka z Niemiec. W lutym 2021 roku pewien siedmiolatek z Dolnej Saksonii wydał w sumie 2753,91 euro (ok. 12 611 złotych) na transakcje w grach mobilnych. Wprawdzie mama pozwoliła chłopcu na transakcje na niewielkie sumy, lecz transakcje wyszły daleko poza definicję słowa "niewielkie". Jednakże i w tym przypadku prawo stało po stronie rodziców, gdyż według prawa Dolnej Saksonii bez pozwolenia rodziców nieletni mogą dokonywać zakupów jedynie w ramach swojego kieszonkowego. W związku z czym - po wystosowaniu odpowiedniego pisma do dolnosaksońskiej Centrali Konsumentów - matka chłopca otrzymała zwrot w wysokości 2654,31 euro.

Serwis Money.pl przytacza również historię pewnej pięciolatki, która pod pozorem obejrzenia bajki na telefonie poprosiła tatę, aby dał jej swój smartfon. Tata dał jej telefon, a pięciolatka za pośrednictwem Allegro kupiła lalkę z tej samej bajki. Choć ze wszystkich opisanych historii ta wyrządziła "najmniejsze" szkody, to wywołała dyskusję na Twitterze dotyczącą łatwości, z jaką Allegro pozwala na transakcje.

Nieudolność rodziców? Nie, po prostu dzieci stają się smart

REKLAMA

W wielu historiach o dzieciach, które narobiły rodzicom kłopotów poprzez nieautoryzowane zakupy w sieci, sytuacji winni są rodzice, którzy pozostawili "otwartą furtkę" do skarbca jakim są karty debetowe i kredytowe. Jednak historie takie jak Barretta z Teksasu, Ayaansha z New Jersey czy bystrej pięciolatki pokazują, że nie zawsze chodzi jedynie o nieuwagę. Dzieci obserwujące swych rodziców robiących zakupy przez Internet uczą się pewnych "schematów" - gdzie dotknąć, co wpisać, aby dana czynność się powiodła.

Dlatego nawet najbardziej skomplikowane hasło czy najbardziej skomplikowany PIN może zawieść w starciu z "żądnym" przedmiotów lub po prostu ciekawskim dzieckiem. Zwłaszcza w popandemicznej rzeczywistości, gdzie wiele dzieci częściej zamiast kasy sklepowej widziało koszyk na Allegro.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA