Telefon do 1500 zł nie jest wszystkim, czego potrzebujesz. Dlaczego warto wydać więcej?
Kiedy pytają mnie, czy jest sens wydawać na telefon więcej niż 1500 zł, zwykle odpowiadam - to zależy. Dla znakomitej większości osób taki sprzęt będzie więcej niż wystarczający. Ale nie jest tak, że telefon do 1500 zł jest wszystkim, czego każdy potrzebuje.
"Nie musisz wydawać na smartfon więcej niż 1500 zł" - w ostatnim roku nie jest trudno natrafić na taki na główek czy to w branżowych mediach, czy na technologicznym YouTubie. Ba, jestem pewien, że na jakimś etapie sam popełniłem tekst w tym duchu, bo jest w tym sporo prawdy - dla wielu ludzi telefon do 1500 zł jest więcej niż wystarczający, zwłaszcza w ostatnich miesiącach.
Patrząc na specyfikację i możliwości takich urządzeń jak pokazane ostatnio POCO X4 Pro, Redmi Note 11 Pro czy inne Samsungi Galaxy A52, naprawdę można się zastanowić, po co wydać choć złotówkę więcej.
- Czytaj również: Jaki telefon do 1500 zł wybrać? TOP 5 polecanych modeli
Osobiście uważam jednak, że na rynku wciąż jest miejsce dla telefonów droższych, nawet dużo droższych, bo wcale nie jest tak, że dopłacamy tu do "prestiżu" czy "logo na obudowie". Wyższa cena zwykle (nie zawsze!) z czegoś wynika i zwykle niesie ze sobą wymierne korzyści. I może się okazać, że wbrew popularnej opinii telefon do 1500 zł nie jest wszystkim, czego potrzebujesz.
Kiedy telefon do 1500 zł jest złym wyborem?
Przede wszystkim, kiedy zależy ci na jakości zdjęć. Ja wiem, na papierze te nowe "średniaki" wyglądają fantastycznie i w ogóle wow, 108 Mpix to tyle samo, co w Galaxy S22 Ultra za 6000 zł, ha ha, tylko ostatni debil wydałby 4x więcej pieniędzy za to samo. Tyle że nie - 108 Mpix w smartfonie ze średniej półki łączy ze smartfonem z najwyższej półki wyłącznie liczba megapikseli na matrycy. Poza tym wszystko jest inne: tor optyczny, przetwarzanie, sztuczna inteligencja odpowiadająca za dobór parametrów… nawet jeśli matryca ma taką samą rozdzielczość, to smartfony z wyższej półki grają w zupełnie innej lidze od tych ze średniej i niższej półki, jeśli chodzi o finalny efekt, czyli robione zdjęcia.
To twierdzenie jest tym bardziej prawdziwe, gdy spojrzymy na aparaty pomocnicze - te w smartfonach do 1500/2000 zł zwyczajnie do niczego się nie nadają, zwłaszcza w kiepskich warunkach oświetleniowych. Zdjęcia zrobione obiektywem ultrawide wyglądają zwykle jak obrazy olejne namalowane przez ucznia liceum plastycznego, zniekształcone i niewyraźne. I nawet nie zaczynajmy tematu obiektywów macro, bo to trend, którego nie potrafię pojąć - moja pralka robi lepsze zdjęcia, a nawet nie ma wbudowanego aparatu.
I dla jasności - to nie jest tak, że te różnice są jakieś marginalne i widoczne tylko dla najbardziej wprawnego oka. Nie, te różnice walą po pysku jak Will Smith na gali Oskarów i gdy widzę, jak któryś z moich kolegów po fachu mówi, że aparaty w telefonach za 1500 zł nie różnią się od tych za 4-5 tys., to coś we mnie pęka. Jeśli zawodowo zajmujesz się smartfonami i nie widzisz różnicy między takim za 1500 a 3/4/5 tys. zł, to może… powinieneś zmienić branżę? Tak tylko mówię.
Kolejna kwestia to jakość wykonania.
Telefony do 1500 zł zwykle nie grzeszą wybitną jakością wykonania. Nawet jeśli są to szklano-aluminiowe konstrukcje, a nie modele z plastiku, to zwykle patrzymy na aluminium niższej jakości i mniej odporne na zarysowania szkło, niż w modelach z wyższej półki. O ile wiele średniaków stosuje już Gorilla Glass 5 na ekranie, tak plecki zwykle pokrywa mniej odporne szkło, a najnowszego Gorilla Glass Victus ze świecą szukać. Równie trudno jest znaleźć średniaka spełniającego normę IP67 - większość oferuje co najwyżej odporność na zachlapanie IP53.
Modelom ze średniej półki zazwyczaj brak też tego dopieszczenia, które cechuje droższe modele, choć to akurat wielu ludziom zapewnie nie będzie przeszkadzać. Żyjemy w kraju, gdzie setki tysięcy ludzi akceptują jakość wykonania Mitsubishi ASX czy Fiata Tipo, więc trudno oczekiwać, żeby przeszkadzały im niedokładnie spasowane ramki telefonu czy chybotliwe przyciski regulacji głośności.
Różnicę w jakości wykonania widać (a może raczej nie-widać) też w innych aspektach - przede wszystkim w motorkach wibracyjnych i głośnikach. Te dwa niewidoczne i niemożliwe do wyszczególnienia w specyfikacji technicznej elementy zwykle są obszarami, na których producent oszczędza najbardziej. Dlatego tańsze telefony mają zazwyczaj okropne, nieprzyjemne wibracje i głośniki, które - nawet jeśli są w układzie stereo - brzmią sucho, niezbyt czysto i przesterowują przy wyższym natężeniu.
Nie wystarczy przełożyć silnika do malucha, żeby uczynić z niego porsche.
Niektórzy producenci chwalą się, że wsadzają do swoich średniaków najmocniejsze podzespoły na rynku. I faktycznie tak jest - czasem dochodzi do sytuacji, w której telefon za 2000 zł ma procesor szybszy niż telefon za 4000 zł, a smartfon do 1500 zł oferuje specyfikację porównywalną (na papierze) do dwukrotnie droższego urządzenia. Tyle tylko, że to nic nie znaczy, to o niczym nie świadczy. Co najwyżej o tym, że telefon X zbierze dobre noty w syntetycznych benchmarkach, które nie mają żadnego przełożenia na rzeczywistość.
Tańszy telefon oznacza szereg kompromisów - tańsze układy scalone, uboższy układ chłodzenia i przede wszystkim: mniejszy budżet na oprogramowanie.
Efekt tego taki, że tańszy telefon, nawet wyposażony w teoretycznie mocne podzespoły, może działać mniej płynnie od droższego telefonu, w którym włożono odpowiedni budżet w optymalizację oprogramowania, a oprócz wrzucenia do obudowy najmocniejszego procesora i największego możliwego akumulatora ktoś pomyślał, jak to wszystko efektywnie schłodzić. Co więcej, droższy smartfon zwykle działa dobrze przez dłuższy czas i zawsze jest dłużej aktualizowany przez producenta.
Czy warto wydać na telefon więcej niż 1500 zł?
Zakończę ten tekst jak marny kaznodzieja kończy niedzielne kazanie - refleksją. Jeśli w 2022 r. nadal uważasz, że wydanie ponad 1500 zł na smartfon to głupota, to… gdzie byłeś przez ostatnią dekadę? Gdy słyszę "to przecież tylko telefon", to nóż mi się w kieszeni otwiera, krew wre, a w środku budzą się demony. "Tylko" telefon? Serio?
"Tylko" telefon to mogliśmy mówić 20 lat temu o starych Nokiach, które służyły wyłącznie do wysyłania SMS-ów i telefonowania. Dziś to małe urządzonko, z którego każdy z nas korzysta dziennie dłużej niż powinien, to coś znacznie więcej niż "telefon". Ba, telefon jest najmniej istotnym elementem współczesnego smartfona!
To wszechstronne narzędzie komunikacji i pracy, aparat fotograficzny, przenośny komputer, mobilne centrum rozrywki i portal do niemal całej wiedzy (i całej głupoty) tego świata. I serio w 2022 r. potrafisz wziąć do ręki sprzęt o tak ogromnych możliwościach i zastanawiać się, jak można np. wydać na nie więcej pieniędzy niż na nowego laptopa? Jeśli tak, to najwidoczniej spędziłeś ostatnią dekadę w piwnicy i przespałeś moment, w którym 97 proc. użytkowników internetu przegląda strony z poziomu telefonu, a rynek aparatów dla foto-amatorów umarł, bo wyparły go coraz lepsze aparaty w smartfonach.
Oczywiście to, czy warto na telefon wydać więcej niż 1500 zł, to już wysoce indywidualna kwestia. Wielu ludzi zwyczajnie nie może wydać więcej, bo nie dysponuje odpowiednią ilością środków - i nie ma w tym nic złego. Wprost przeciwnie: możemy się tylko cieszyć, że ludzie, którzy nie mogą sobie pozwolić na większy wydatek, mają dziś sposobność przebierać w naprawdę dobrych urządzeniach. Wielu ludzi też realistycznie nie potrzebuje lepszego urządzenia, bo korzystają z telefonu tylko do komunikacji i social mediów. Nie podtrzymujmy jednak narracji, że telefon do 1500 zł jest wszystkim, czego potrzebuje każdy. Bo każdy ma inne potrzeby, a "wszystko" dla każdego może oznaczać zupełnie co innego. I choć telefony do 1500 zł stały się obiektywnie bardzo dobre, tak wciąż istnieje ogromna grupa ludzi, którym taki sprzęt zwyczajnie nie wystarczy.