REKLAMA

Kryptowaluty i Web 3.0 napędzają nowy świat gamingu

Lokowanie produktu: Zonda

Decentralizacja, model play-to-earn i popularyzacja NFT – to najważniejsze trendy kształtujące rozwój metawersów. W ich centrach znajdować się będą gry.

Kryptowaluty i Web 3.0 napędzają nowy świat gamingu. Baw się i zarabiaj
REKLAMA

Rynek gier wideo przez trzy ostatnie dekady przeszedł długą drogę - od ciekawostki, po prężny biznes, w który zaangażowany jest duży kapitał. O tym, że była to dobra inwestycja przekonaliśmy się w czasie pandemii, kiedy kolejne lockdowny wystawiały na próbę kina czy firmy eventowe. Dziś biznes gier jest już większy, niż rynki filmowy i muzyczny razem wzięte. 2021 rok przyniósł mu niewielką zadyszkę (1,1 proc. spadku), ale już w tym roku branża ma wrócić do wzrostów.

Gry wideo mają być warte 220 mld dol. już w 2024 roku.

Do tego czasu rynek będzie rósł w tempie niemal 8,9 proc.

Już teraz w gry – konsolowe, pecetowe czy mobilne – gra ponad 3 mld ludzi. Tylko 7 lat zajęło branży pozyskanie kolejnego miliarda graczy.

Skąd jednak bierze się tak ogromna suma? Część pochodzi ze sprzedaży gier – pudełkowej, ale i coraz częściej cyfrowej. Swoją cenę zwykle mają również przedmioty, którymi otaczają się gracze w wirtualnych światach. Przykładowo, podstawowy ekwipunek rycerza dostajemy za darmo, ale już za legendarny miecz trzeba zapłacić. Część gier decyduje się na mechanikę pay-to-win, w której pieniężna inwestycja skutkuje łatwiejszym pokonywaniem wrogów albo szybszą regeneracja zdrowia. Gracze nie darzą jej jednak szczególną sympatią.

O wiele lepiej w praktyce sprawdzają się dodatki, które nie wpływają na rozgrywkę w niesprawiedliwy sposób, ale dają pole do wyrażenia siebie. Właśnie tak działają skórki do Counter-Strike: Global Offensive. Jeden z największych tytułów e-sportowych nie mógłby pozwolić sobie na sprzedaż ułatwień w celowaniu czy poruszaniu się. Zamiast tego gracze mogą korzystać ze zmodyfikowanych wizualnie broni, które obfitują w naklejki czy dodatkowe elementy. W wirtualnym świecie CS:GO, to jedyny sposób na odróżnienie swojego żołnierza od konkurentów.

Popularność „skórek” doprowadziła do powstania platform, gdzie gracze mogą wymieniać się przedmiotami i zarabiać na własnych dokonaniach. Zdarza się, że wkładają mnóstwo czasu w trud zdobycia przedmiotu, ale później tracą motywację do danego tytułu i chcą spieniężyć wcześniejszy wysiłek. Teraz płacić mogą nie tylko w złotówkach czy euro, ale również w kryptowalutach. E-commerce z łatwością może bowiem zintegrować bramkę płatności, taką jak Zonda Pay, która pozwoli graczom na wykorzystanie zgromadzonych kryptowalut.

Gracz płaci w krypto, a sklep automatycznie dostaje euro.

Zonda zabezpiecza kurs każdej płatności na 15 minut w celu dokonania transakcji, aby zniwelować wahania na rynku. Przedsiębiorca nie musi jednak od razu wymieniać kryptowalut. Może przechowywać je w swoim portfelu jako poduszkę finansową lub stakować. Bez wdawania się w szczegóły – stakujący zyskuje procent od posiadanych kryptowalut, więc cały proces działa podobnie do konta oszczędnościowego, które oferują banki.

Co ciekawe, część banków bardzo wcześnie zainteresowała się obecnością w świecie wirtualnym. Przed laty jego synonimem był bowiem Second Life, tytuł, który – jak sama nazwa wskazuje – stworzył warunki do przeżywania drugiego życia, ale już w online’ie. Gracze mogli tworzyć własne awatary, kupować parcele i handlować własnoręcznie zaprojektowanymi przedmiotami. W 2008 roku Barack Obama wyświetlał tam reklamy zachęcające do głosowania, a część ambasad otwierała swoje biura. Dołączył do nich nawet holenderski bank ING, który w wirtualnej placówce pomagał w założeniu konta.

Gracze nie mogli jednak skorzystać z niego bezpośrednio w świecie Second Life’a. Twórcy wprowadzili bowiem wewnętrzną walutę – Linden-dolary (L$), w której dokonywały się rozliczenia – i to dość znaczące. W przeliczeniu na dolary, ale już amerykańskie, gospodarka Second Life stanowiła ¼ wartości całego rynku dóbr wirtualnych w Stanach Zjednoczonych. Wyceniano je wówczas na 567 mln dol.

Linden-dolary można było kupować za dolary, co odcinało możliwość uczestniczenia w rozwoju wirtualnego świata dużej części internautów. W tym kontekście kryptowaluty są o wiele bardziej inkluzywne, gdyż żaden reżim ani cenzura nie będzie w stanie zablokować możliwości ich wykorzystania. To jednak niejedyna różnica w stosunku do wirtualnych światów, jakie powstają w ostatnich latach.

Rozwój „nowego Second Life” napędzają NFT.

NFT to niepodrabialne, unikalne tokeny, które odcisnęły się na internecie 2021 roku. Wybijali je malarze i graficy dla swoich obrazów, a kluby piłkarskie i koszykarskie dla swoich fanów. NFT dawały im dowód posiadania w świecie cyfrowym, który zapisany jest w blockchainie. To duża przewaga nad wcześniejszymi próbami jego implementacji, które zależały od trzeciej strony. Przykładowo, twórcy Linden Labs mogliby wyłączyć wszystkie serwery utrzymujące grę, co uniemożliwiłoby jakiekolwiek wykorzystanie posiadanych przedmiotów cyfrowych. NFT dają nam większą niezależność.

Podobnie jak w przypadku „skórek z gier” tak i tu pojawiły się platformy ułatwiające handel. Największa z nich, OpenSea, w kulminacyjnym momencie zeszłego roku przebiła granicę 300 mln dol. dziennego wolumenu transakcji. Pozwala ona również na wybijanie własnych NFT, np. na podstawie posiadanych zdjęć. Prawa do ich własności zapisywane są następnie w blockchainie Ethereum, a ich sprzedaż wiąże się z wykorzystaniem tzw. gasu, który określa wysokość opłaty transakcyjnej. Do kupna lub sprzedaży przygotować się możemy zaopatrując się w więc nieco etheru (do nabycia na Zondzie). 

Ether przyda się również w metawersach, czyli wirtualnych światach, nad którymi pracują już takie marki jak Meta, Epic Games, Niantic, Nvidia czy Microsoft. Po prawdzie metawersa nie potrzebują korporacji do istnienia. Dwa z nich już teraz przyciągają miliony graczy, a nawet celebrytów. Członkiem The Sandbox jest m.in. Snoop Dogg, który rozwija własne Snoopversum, gdzie działki rozchodzą się nawet po 500 tys. dol. W końcu kto nie chciałby zostać są sąsiadem jednego z najsławniejszych raperów wszech czasów?

Nieco innymi prawami rządzi się zaś Decentraland, który - jak sama nazwa wskazuje – jest zdecentralizowany. Oznacza to, że nie zarządza nim żadna organizacja czy komitet, a raczej sami użytkownicy. To oni głosują nad przyszłością świata, dodawaniem nowych funkcji i rozwijaniem istniejących. Inaczej niż w demokracjach ze świata rzeczywistego jeden użytkownik nie równa się jednemu głosowi. O naszym wpływie na Decentraland decyduje posiadana Mana (do kupienia na Zondzie).

Decentraland działa jak DAO.

DAO rozszyfrować można jako zdecentralizowaną organizację, o której przyszłości decydują wszyscy posiadacze tokenów. Świat ten stanowi więc wierną realizację ideałów Web 3.0, która oddaje więcej władzy w ręce użytkowników. Wspólnie z popularyzacją grania i modelu play-to-earn będzie to oznaczać zupełnie nowe otwarcie w świecie rozrywki. Gracze sami będą brali w swoje ręce przyszłość wirtualnych światów, dzięki bliższej współpracy z developerami i poczują bliższy związek z bohaterami, których posiadali będą jako unikalne tokeny, zapisane w blockchainie.

Lokowanie produktu: Zonda
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA