Ruch rosyjskich kolumn wojskowych można śledzić w Mapach Google. Zdradzają je informacje o korkach
Od tygodni media dostarczają nam zdjęcia satelitarne dokumentujące ruchy wojsk rosyjskich wokół granicy z Ukrainą. Tymczasem w 2022 r. nie trzeba Pegasusów ani satelitów, by podejrzeć przerzut ciężkiego sprzętu. Wystarczą Mapy Google.
Estoński dziennikarz Ronald Liive jako pierwszy zauważył absolutnie niezwykłą zależność w Mapach Google, dzięki której każda osoba może na żywo śledzić ruchy wojsk rosyjskich wokół granicy z Ukrainą. Każdy z żołnierzy ma smartfon i prawdopodobnie korzysta z łączności GPS, dzięki czemu Google może zapisywać pozycję wojsk. Kiedy siły liczą 200 tys. wojskowych, którzy nie mają zbyt wielu zadań na granicy (i oby tak pozostało!), siłą rzeczy mamy tysiące smartfonów, które raportują swoją pozycję do Google’a.
No dobrze, ale jak podejrzeć pozycję danego żołnierza na Mapach Google? Informacje o lokalizacji trafiają do Google’a, ale nie są przecież publiczne. Nie możemy podglądać ruchu wybranej osoby, chyba że ta udostępni nam swoją lokalizację. Mimo to jest sposób na oglądanie na żywo ruchów wojsk.
Ruch rosyjskich kolumn wojskowych widać na żywo w Mapach Google. Zdradzają je informacje o korkach.
To właśnie na tę zależność wpadł Ronald Liive. Dziennikarz zauważył nietypowe zachowanie korkujących się ulic, które można na żywo śledzić w Mapach Google. Wszyscy znamy pomarańczowe i czerwone odcinki z centrów miast, ale takie kolory na trasach międzymiastowych to rzadkość. Tymczasem przy granicy z Ukrainą korki na trasach stają się normą, a są wywoływane właśnie ruchami wojsk.
Kolumna transportująca ciężki sprzęt porusza się stosunkowo wolno, a do tego paraliżuje cały ruch dookoła. Google zbiera nie tylko dane GPS z telefonów żołnierzy, ale też wszystkich kierowców jadących daną drogą. To wystarczy do stworzenia informacji o nietypowym i korkującym się ruchu ulicznym. Taki korek przesuwa się powoli na Mapach Google, dokumentując trasę wojska.
Nigdy wcześniej nasze smartfony nie dawały nam takich możliwości.
Część osób stara się pójść jeszcze dalej w wykorzystaniu Google’a do śledzenia wojsk. Wyszukiwarka Google odnotowuje natężenie ruchu w danych miejscach, dzięki czemu możemy znaleźć nietypowe przypadki, które pojawiają się pierwszy raz od dawna. Taki przypadek pojawił się kilka dni temu w obszarze Czarnobyla i Prypeci leżących tuż przy granicy z Białorusią. W tym obszarze Google odnotował dwukrotnie większy ruch niż zazwyczaj.
Obie metody śledzenia wojsk nie są zbyt precyzyjne, ale są dostępne dla każdej osoby mającej internet. To, co nie tak dawno temu było tajnymi informacjami zbieranymi przez służby wywiadowcze, dziś jest dostępne publicznie, na wyciągnięcie ręki. Nasze smartfony nigdy wcześniej nie były tak potężne.