REKLAMA

Nieproszona gwiazda odwiedziła dwie młode gwiazdy. Narobiła zamieszania i uciekła

Co by się stało gdyby w pobliżu Układu Słonecznego pojawiła się inna gwiazda? Nie byłoby ciekawie. Jej oddziaływanie grawitacyjne na gazowe olbrzymy mogłoby zaburzyć ich orbity. Zrobiłby się tutaj niezły galimatias. Takie coś właśnie wydarzyło się w Wielkim Psie.

14.01.2022 07.39
spotkanie gwiazd
REKLAMA

Słońce ze swoimi ośmioma planetami, licznymi księżycami i milionami planetoid znajduje się w stosunkowo przeciętnym miejscu w przestrzeni kosmicznej. W porównaniu do odległości między gwiazdami wszystko, co znajduje się w Układzie Słonecznym, jest blisko siebie. Gdy jednak wylecimy z Układu Słonecznego, na pierwszą gwiazdę napotkamy dopiero po przebyciu 4,26 lat świetlnych. Za jakiś czas to się zmieni, wskutek skomplikowanego ruchu trzech gwiazd tworzących układ Alfa Centauri, najbliższą gwiazdą od Słońca przestanie być Proxima Centauri, a jej miejsce zajmie Alfa Centauri A. Wszystkie gwiazdy w przestrzeni kosmicznej bezustannie zmieniają położenie względem siebie. Jedne się od nas oddalają, inne się do nas przybliżają. Nie ma w tym nic nowego.

REKLAMA

Dla przykładu w 2016 roku astronomowie z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu opublikowali pracę, w której wykazali, że za około 1,36 mln lat w pobliżu Układu Słonecznego przeleci inna gwiazda. Czerwony karzeł Gliese 710 zbliży się do nas na odległość 13 000 AU (1 AU = 150 mln km). Zazwyczaj mówiąc o odległościach między gwiazdami, używamy jednak lat świetlnych. Jeden rok świetlny to odległość, jaką w ciągu całego roku pokonuje światło lecące z prędkością (!) światła. Tak jak wyżej wspomniałem, najbliższa gwiazda aktualnie znajduje się w odległości 4 lat i 3 miesięcy świetlnych. Za 1,36 mln lat Gliese 710 znajdzie się w odległości zaledwie… 77 dni świetlnych. W skali kosmicznej będzie naprawdę blisko. Tyle w kwestii wprowadzenia.

Kosmiczne spotkanie gwiazd w Wielkim Psie

Astronomowie obserwujący niebo za pomocą radioteleskopów ALMA oraz VLA odkryli właśnie nietypowe spotkanie gwiazd. Głównym bohaterem obserwacji był układ podwójny Z Canis Majoris (w Wielkim Psie) składający się z dwóch młodych protogwiazd otoczonych gęstym dyskiem protogwiezdnym.

 class="wp-image-2008082"
Źródło: ALMA (ESO/NAOJ/NRAO), S. Dagnello (NRAO/AUI/NSF), NAOJ

Najciekawsze w tym układzie było to, że niezwiązana z nim inna gwiazda stosunkowo niedawno zbliżyła się do niego na odległość na tyle małą, że jej grawitacja zaburzyła strukturę dysku pyłowo-gazowego i doprowadziła do powstania wydłużonych włókien gazu i pyłu zawierających materię przyciągniętą przez przelatującą gwiazdę.

REKLAMA

Jak dotąd takie bliskie przeloty między gwiazdami obserwowane były jedynie w symulacjach komputerowych, nigdy jednak nie udało się dostrzec takiego spotkania, bowiem w skali kosmicznej trwają one niezwykle krótko. Jak przekonują astronomowie, dostrzeżenie takiego przelotu przypomina uchwycenie na zdjęciu błyskawicy podczas burzy.

Co więcej, szczegółowa analiza smug pyłu i gazu pozwoliła badaczom jednoznacznie ustalić, która gwiazda przeleciała w pobliżu Z CMa. Według badaczy jest to niezwykle ciekawe zdarzenie. Jakby nie patrzeć w dysku protoplanetarnym otaczającym młode protogwiazdy mogły powstawać nowe planety. Przelot innej gwiazdy przez taki dysk musiał wpłynąć na jego wnętrze, na jego strukturę i panujące w nim temperatury. Pytanie, czy to mogło pomóc w stworzeniu nowych planet, czy też uniemożliwić powstanie już powstających na razie musi pozostać otwarte.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA