REKLAMA

Zmiany klimatyczne to bzdura? Poczekaj, jak ci się zaczną topić podeszwy od ulubionych adidasów

Wystaw głowę przez okno i poczujesz przenikliwe zimno. W tym momencie może ci przyjść do głowy „i gdzie jest niby to ocieplenie klimatu? Zimno jak cholera”. Wnioski mogą być dwa. Po pierwsze nie odróżniasz klimatu od pogody, po drugie jesteś właśnie wolno gotowaną żabą.

upal argentyna
REKLAMA

Największym problemem zmian klimatycznych jest to, że nie są one wystarczająco wyraźne. Zmiany zachodzą, co roku słyszymy, że ostatni rok był rekordowo ciepły na świecie, ale jakoś ciężko nam to odczuć. Takie myślenie automatycznie wywołuje przekonanie, że ewidentnie naukowcy i klimatolodzy dramatyzują i demonizują sytuację. Jakoś jeden stopień w tą czy w tamtą - w kontekście średniej rocznej temperatury nie robi jakoś większej różnicy, ledwo da się odczuć.

REKLAMA

W tej sytuacji zachowujemy się jak ta wolno gotowana żaba. Zmiany klimatyczne nie są dramatyczne, są ledwo zauważalne, więc nic złego się nie dzieje. Tymczasem dzieje się bardzo dużo i bardzo złego. Najlepszym dowodem jest sytuacja, z którą właśnie zmaga się Argentyna. Nawet przez chwilę nie łudźcie się, że nas takie sytuacje ominą. Nie w tym roku, nie w przyszłym i nie za dwa lata, ale za dziesięć czy piętnaście już tak. Wtedy jednak na reakcję będzie już zdecydowanie za późno. Otwartym pytaniem pozostaje: czy teraz nie jest już za późno.

A co takiego dzieje się w Argentynie?

Zaczynające się właśnie lato w Argentynie nie patyczkuje się z mieszkańcami tego południowoamerykańskiego kraju. W kończącym się tygodniu w niektórych regionach kraju temperatura powietrza osiągnęła nawet 45 stopni Celsjusza. Przypomnijcie sobie, jak się czujecie w Polsce, gdy temperatura przez 5-6 dni nie spada poniżej 30 stopni Celsjusza. Już? To teraz dodajcie do tego jeszcze 10 dodatkowych stopni, czyli tyle ile dzieli obecną temperaturę w Polsce od przeciętnej pogody letniej. Uff.

To zdecydowanie nie są warunki nadające się do dłuższej egzystencji. W temperaturze 45 stopni problemy pojawiają się lawinowo. Na zewnątrz praktycznie nie da się przebywać bez narażania zdrowia i życia. W mieszkaniach i domach natomiast okazuje się, że systemy klimatyzacji są całkowicie niewydolne. Co więcej, liczba klimatyzatorów uruchamianych w takich rejonach stanowi ogromne obciążenie dla systemu energetycznego, który może po prostu go nie wytrzymać. Tak też stało się w tym tygodniu w Buenos Aires. Brak prądu w takich upałach to bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia osób chorych i starszych. Mimo to, we wtorek z taką właśnie sytuacją musiało zmagać się około 700 000 osób. W tym czasie temperatura powietrza w regionie wynosiła 45 stopni Celsjusza

REKLAMA

Europejski satelita Sentinel 3 donosi także, że temperatura gruntu w wielu miejscach w Argentynie osiągnęła 54 stopnie Celsjusza. Podobne rekordy notowano na półkuli północnej zaledwie kilka miesięcy temu. Już wtedy było wiadomo, że z tym samym będzie zmagać się półkula południowa. Nikt się jednak nie spodziewał, że atak będzie tak zdecydowany. Argentyńscy naukowcy przekonani są, ze pod względem klimatu będzie to rekordowo gorący rok w tym kraju. Nie ma jednak pewności czy to aberracja, czy początek trendu.

Jeżeli zatem siedzicie teraz pod kocem, narzekając na niskie temperatury na zewnątrz, może warto korzystać z okazji, wszak za kilka miesięcy także u nas będziemy się oburzali i marudzili pod nosem „no miało być ciepło, ale nie k%^&a tak gorąco!”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA