REKLAMA

Dla Activision historia zatoczyła koło. Po przejęciu przez Xboxa firma stała się tym, z czym chciała walczyć

Dawno, dawno temu nie istniało coś takiego, jak duże wydawnictwa gier od zewnętrznych studiów. Wszystko pochodziło od producentów konsol i mikrokomputerów. Activision na zawsze zmieniło rynek gier wideo.

activision blizzard histora xbox
REKLAMA

Activision Blizzard (wcześniej: Activision) ma historycznie bardzo wiele wspólnego z Microsoftem. Firma Billa Gatesa była pierwszą na rynku, która zdecydowała się na sprzedaż oprogramowania, nie mając w ofercie żadnego komputera i która w takim modelu odniosła sukces. Activision to microsoftowy odpowiednik w świecie gier. To wydawnictwo, które powstało jako alternatywa dla Atari i innych producentów domowych komputerów i konsol. Nie miało sprzętu, miało za to gry.

REKLAMA

Czytaj też:

Opowieść o historii Activision wypada zacząć od 1976 r., w którym to Warner Communications odkupiło od Nolana Bushnella Atari, wiążąc duże nadzieje z konsolą Atari 2600, której premiera planowana była na kolejny rok. Jeszcze przed przejęciem Atari zaczęło nabór programistów do tworzenia gier na nową platformę. Na warunkach, które dziś byłyby nie do pomyślenia.

Atari traktowało koderów od gier jako tanią siłę roboczą.

Nie tylko pensje były niskie i pozbawione jakichkolwiek dodatków czy premii, to programiści nawet nie mogli się podpisywać pod swoimi kreacjami. Gracze nie mieli pojęcia, kto konkretnie napisał daną grę, poza faktem, że pochodziła ona właśnie od Atari. Firma w ten sposób pilnowała, by ci co bardziej utalentowani koderzy nie byli przechwytywani przez konkurencję ze świata IT. Po przejęciu firmy przez Warnera było jeszcze gorzej.

Warner Communications nastawione było na jak największy zysk, a więc i jak najniższe koszty. David Crane, jeden z programistów Atari, w pewnym momencie doznał olśnienia. Policzył, ile jego pracodawca zarobił na jego kreacjach i wyszło mu zawrotne 20 mln dol. Tymczasem zarobki Crane’a to marne 20 tys. dol. Co więcej, Crane zdał sobie sprawę, że on wraz z Larrym Kaplanem, Alanem Millerem i Bobem Whiteheadem odpowiadają za 60 proc. wszystkich sprzedawanych przez Atari gier.

 class="wp-image-2014658"
David Crane (autor zdjęcia: Jason Scott)

Crane postanowił coś z tym zrobić. Wezwał wspomnianych kolegów i podzielił się swoimi spostrzeżeniami. Banda Czworga (ang. Gang of Four) zbulwersowana udała się do Raya Kassara, ówczesnego prezesa Atari. Domagali się zmiany całego modelu biznesowego. Chcieli, by programiści współpracowali z Atari na podobnych zasadach, co muzycy z wytwórniami płytowymi, domagając się tym samym wymieniania ich z imienia i nazwiska oraz udziałów w zyskach w sprzedaży. Kassar brutalnie stłamsił ten bunt.

Kaplan nazwał Bandę Czworga najlepszymi projektantami dla Atari 2600 na świecie. Kassar odparł, że są projektantami ręczników i że każdy może stworzyć kartridż. Crane i reszta wrócili niepocieszeni do pracy. Wiedzieli już, że ich przyszłość nie będzie związana z Atari. Nie mieli tylko pojęcia jak się zabrać za zmiany. W tym czasie pojęcie zewnętrznej firmy deweloperskiej nie istniało. Jeżeli ktoś na własny rachunek chciał tworzyć gry, musiał też oferować zgodną z nimi konsolę.

"Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi" - Albert Einstein.

Banda Czworga zdecydowała się ostatecznie opuścić Atari w 1979 r. Inspiracją i mentorem dla nich okazał się Jim Levy, prawnik, który starał się o venture capital, by w jakiś sposób wejść w rynek komputerowego oprogramowania dla konsumentów. Pozyskał dla Crane’a i reszty okrągły milion dolarów od Sutter Hill Ventures i zajął się obsługą prawną ich nowego przedsięwzięcia.

Firma Activision została powołana pierwszego października 1979 r. Dyrektor generalny? Jim Levy. Siedziba? Garaż Crane’a. Strategia? Tworzenie jak najlepszych gier na Atari 2600. Nazwa? Rozważano Computer Arts i VSync, ale ostatecznie padło na Activision - zbitek słów active i television. Plan? Znalezienie producenta gotowego do produkcji kartridży z oprogramowaniem Activision do przyszłego roku. Do tego czasu Activision miało mieć gotowe cztery gry. I istotnie, miało.

Byłe supergwiazdy Atari zaczęli tworzyć lepsze gry niż samo Atari.

 class="wp-image-2014661"
Dragster

Banda Czworga nie przesadzała w swojej wysokiej samoocenie. W istocie byli to jedni z najlepszych twórców gier, którzy pracowali w Atari. Ich pierwsze gry pod szyldem Activision - Dragster, Fishing Derby, Checkers i Boxing - okazały się jednymi z lepszych wydanych do tamtego czasu na tę konsolę. Wyróżniały się od masówki produkowanej przez Atari pomysłowością i estetyką. Nawet pudełka z kartridżami wyróżniały się na tle tych od Atari: były kolorowe i uczciwie prezentowały nie tylko artworki nawiązujące do gry, ale też zrzuty ekranowe, dzięki czemu gracz od razu wiedział mniej więcej czego się spodziewać po danej produkcji. Każda z gier informowała też, kto konkretnie ją stworzył.

 class="wp-image-2014664"
Fishing Derby

Gry Activision po raz pierwszy zostały zaprezentowane szerszej publiczności na targach CES. Atari wówczas po raz pierwszy zaczęło rozumieć konsekwencje ignorowania żądań swoich byłych już programistów. Bez Bandy Czworga firma nie miała żadnego potencjalnego sprzedażowego hitu na ten okres. A stoisko Activision na targach było oblegane przez dziennikarzy. Którzy, o zgrozo, wychodzili z prezentacji gier zachwyceni tym, co widzieli.

 class="wp-image-2014670"
Boxing

Atari zdecydowało się rozpocząć kampanię oczerniającą Activision. Firma twierdziła, że Crane i reszta to źli, okropni ludzie, którzy ukradli tajemnice handlowe firmy. Zagroziło też, że wstrzyma dystrybucję swoich gier do jakiegokolwiek sklepu, który będzie też sprzedawał gry Activision. Zdecydowało się też na kroki prawne i pozwało Activision.

Wynik procesu sądowego Atari kontra Activision ukształtowało rynek gier wideo do modelu, jaki znamy dziś.

Atari nie było w stanie dokładnie wykazać jakie sekrety właściwie ukradli programiści z Activision. Sąd przychylił się jednak do części z zarzutów, uznając, że Banda Czworga pracując w Atari, zdobyła doświadczenie i wiedzę o narzędziach deweloperskich. Proces sądowy trwał aż do 1982 r. i ostatecznie zakończył się ugodą.

W ramach wspomnianej ugody Atari odstąpi od wszelkich zarzutów wobec Activision. Activision w zamian musiało pozwolić Atari na pobieranie prowizji od każdego sprzedanego kartridża na Atari 2600. Brzmi znajomo? Nawet dziś tak wygląda model biznesowy PlayStation, Xboxa i Nintendo: firmy te nie zarabiają na konsolach, a właśnie na prowizjach od każdej sprzedanej na ich sprzęty gry.

 class="wp-image-2014679"
Kaboom!

Mając to całe zamieszanie za sobą, Activision wróciło do pisania gier. Po wyżej wskazanych czterech tytułach w 1981 r. pojawi się Kaboom!, który również zebrał pozytywne recenzje i był pierwszą grą wydawnictwa, która sprzedała się w liczbie powyżej miliona egzemplarzy. Jednak dopiero rok później Activision miało swój pierwszy międzynarodowy hit. Grę, w którą chciał zagrać każdy gracz.

 class="wp-image-2014685"
Pitfall!

To był stworzony przez Crane’a Pitfall!, który ukazał się w 1982 r. i który znalazł aż 4 mln nabywców. Ta przygodowa gra platformowa uważana jest za jeden z najbardziej wpływowych tytułów tamtych czasów. I pozwolił Activision na znaczącą rozbudowę swoich działań.

W czerwcu 1983 r. firma złożyła swoją pierwszą publiczną ofertę. Z przedstawionych dokumentów wynikało, że do tej pory odnotowała przychody w kwocie 157 mln dol., z 60 mln zysku. Zatrudniała też wówczas 60 pracowników. Activision (AVSN) trafiło w końcu na giełdę... w najgorszym możliwym dla tego momencie.

Wielki krach gier wideo. Z rynku wymiotło prawie wszystkich.

W większości kronik historii gier wideo o przełomie, jakiego dokonało Activision, pisze się głównie w superlatywach. Nawet słusznie, bo powołanie tego wydawnictwa dało głos i twarze programistom, twórcom i artystom. Wielu zdaje się jednak zapominać, że inspirujący sukces pierwszego na świecie niezależnego wydawnictwa gier doprowadził do słynnego wielkiego krachu w branży gier. Którego głównymi winowajcami, choć niebezpośrednio, są właśnie Atari i Activision.

Samo Atari zalewało rynek produkcjami o jakości, delikatnie rzecz ujmując, wątpliwej. Z kolei samo Activision zainspirowało innych przedsiębiorców i inwestorów do skopiowania sukcesu tegoż wydawnictwa. Problem w tym, że zabierali się do tego zadania, nie mając najmniejszego doświadczenia w branży gier i tworząc jeszcze gorsze gry niż samo Atari. Rynek był zalany śmieciowymi produkcjami, a gracze mieli dość. Najzwyczajniej w świecie stracili zainteresowanie tą formą rozrywki, przestając kupować konsole i gry. Kryzys ten pochłonął wiele firm i trwał długie lata

 class="wp-image-2014688"
Hacker

Activision przetrwało, ale ledwo. Obniżyło ceny swoich gier z typowych 40 dol. do raptem 5 dol., sprzedając je niemalże po kosztach nośników, na których były nagrane. Zwolniono też 75 proc. siły roboczej, by zredukować koszty operacyjne. Wydawnictwu bardzo pomogła dywersyfikacja wysiłków: zaczęło budować gry na konsole Intellivision i Colecovision, a także na Commodore 64, komputery Apple’a i na inne sprzęty Atari. To właśnie w tym trudnym czasie powstały takie gry, jak Little Computer People czy Hacker. Nie bez znaczenia było też wchłonięcie Infocomu, czyli studia będącego pionierem na rynku tekstowych gier przygodowych.

Krach pochłonął jednak kilka symbolicznych ofiar wewnątrz Activision. Firmę kolejno opuszczali wszyscy jej założyciele. Jako ostatni opuścił ją Crane, w 1986 r.

Nastała era Bobby’ego Koticka.

 class="wp-image-2014691"
Bobby Kotick

Kotick od samego początku miał nosa do interesów związanych z grami wideo. Wiedział, że ta forma rozrywki nie jest chwilowym fenomenem. Przeciwnie: słusznie uznawał, że Wielki Krach to zjawisko tymczasowe. Starał się o przejęcie firmy Commodore, ale gdy to się nie powiodło, zaczął węszyć wokół Activision. Wiedział, że wydawnictwo znajdowało się wówczas w dość dziwnym miejscu. Z jednej strony było znacząco osłabione przez branżowy kryzys. Z drugiej pamiętał sukces gry Pitfall! Według jego wyliczeń, marka Activision warta była realnie około 50 mln dol. Tymczasem z uwagi na ciągnący się kryzys, wydawnictwo było do kupienia za... 500 tys. dol. Kotick w 1991 r. zdobył potrzebne pieniądze i przejął firmę, mianując się jej dyrektorem generalnym. I natychmiast zaczął wprowadzać swoje porządki.

Pozbył się większości mniejszych firm, które Activision zdobyło przejąć, zwolnił też dziesiątki pracowników. Zostawił to, co najcenniejsze, czyli najbardziej utalentowanych programistów, opracowane w Activision narzędzia deweloperskie a także cenne licencje na produkcje gier na konsole od Nintendo i Segi. Zdecydował się też na ciekawą strategię: przekazał część udziałów Activision dystrybutorom gier, by ci mieli interes w jego sukcesie. Właściwie to zbudował całą firmę na nowo na zgliszczach poprzedniej. Nawet w kwestii akcji giełdowych przeprowadził najpierw Mediagenic (firma techniczna, będąca właścicielem Activison i pobocznych projektów tego wydawnictwa) przez postępowanie upadłościowe, by następnie na nowo zadebiutować na giełdzie, tym razem pod symbolem ATVI. Cała operacja zakończyła się w 1993 r., a Kotick za sprawą swojej zręczności i pomysłowości pozyskał od inwestorów kolejne 40 mln dol.

Kotick postawił na znane marki. Pierwszą grą za jego panowania był kolejną częscią Zorka, czyli Return to Zork. Ważną grą był też MechWarrior 2 na licencji popularnej gry bitewnej, która doczekała się wielu sequeli. Co zabawne, właściciel praw autorskich do MechWarriora nie udzielił Activision licencji na trzecią część gry. Kotick wówczas nagiął umowę i doprowadził do wydania popularnych MechWarrior 2: Ghost Bear’s Legacy i Mechwarrior 2: Mercenaries. Przecież to nie są nowe gry, wcale a wcale. Inną licencjonowaną grą był Heavy Gear, który również osiągnął sukces sprzedażowy i wśród krytyków.

Wielkie zakupy Bobby’ego Koticka doprowadziły do zmiany nazwy wydawnictwa. Skąd wzięło się Activision Blizzard?

Gry Activision sprzedawały się dobrze, nie tylko te bazujące na znanych licencjach. Do autorskich hitów zaliczyć można takie produkcje, jak Interstate ’76 i Battlezone, które wykorzystywały opracowany na potrzeby MechWarriora 2 engine. Kotick zobowiązał się na spotkaniu z inwestorami, że ci mogą liczyć na stały, 50-procentowy wzrost przychodów przez kolejne cztery lata bez strat księgowych - i słowa dotrzymał. Zobowiązał się też, że od 1997 r. wydawnictwo będzie przynosiło wyłącznie zyski, do czego również doprowadził. Stabilność finansowa pozwoliła Kotickowi na strategiczne inwestycje.

Pierwszą było przejęcie w 1997 r. studia Raven Software, znanego z serii gier Heretic, za 12 mln dol. W 2000 r. pod skrzydła Activision trafiło studio Neversoft, odpowiedzialne za grę Apocalypse. Za tę przyjemność Activision zapłaciło nieznaną, ale prawdopodobnie dość niską kwotę. Warto wspomnieć, że kolejnymi tytułami Neversoftu, już pod skrzydłami Activision, była seria gier deskorolkowych Ton Hawk’s Pro Skater, która zapewniła wydawnictwu wpływu w łącznej kwocie 1,6 mld dol.

Kolejną perełką było studio Infinity Ward, przejęte w 2002 r. Stworzyli je byli pracownicy Electronic Arts, którzy przyczynili się do sukcesu serii Medal of Honor. Activision wydało na nie 5 mln dol. i zleciło budowę shootera mającego konkurować z serią od EA. Owocem tych starań była gra Call of Duty, która do dziś, za sprawą kolejnych odsłon, zapewnia wpływy liczone w miliardach. Warte wspomnienia są też Treyarch (wsparcie dla Infinity Ward), Gray Matter Interactive (połączone z Treyarch), RedOctane (Guitar Hero) czy Toys for Bob (Skylanders). Prawdziwa petarda miała dopiero nadejść.

Kotick nie spoczął na laurach i umiejętnie przewidywał trendy kierujące rozwojem gier wideo. Jednym z największych zmartwień prezesa był brak jakiejkolwiek popularnej gry online. Gry typu MMORPG zarabiały miliony pobierając każdego miesiąca opłaty abonamentowe od graczy. Activision nie miało w ofercie podobnego hitu, ani nawet kompetencji by takowy stworzyć. Kotick miał jednak niebywałe szczęście. Po przejęciu za grosze Activision wywęszył kolejny interes życia.

 class="wp-image-785758"
World of Warcraft

Najpopularniejszą grą MMORPG w tamtych latach był World of Warcraft od Blizzard Entertainment. Gra każdego roku zapewniała wpływy w kwocie 1,1 mld dol. z samych tylko opłat abonamentowych. Pech chciał (czy raczej, z punktu widzenia Koticka, niebywałe szczęście), że Blizzard należał do wydawnictwa Vivendi Games. To, mimo sukcesów Warcrafta, nie radziło sobie najlepiej na rynku, głównie przez złe zarządzanie. Vivendi nie zamierzało jednak oddać WoW-a bez walki.

Kotick chciał kupić Vivendi Games, wraz z Blizzardem i podlegającym pod francuską firmę innym znanym studiem, jakim jest Sierra Entertainment. Prezes Vivendi zablokował jednak ofertę, stawiając twarde warunki Activision. Zamiast przejęcia firmy, obie miałyby się połączyć, a Bernard Lévy (ów prezes) miałby otrzymać większościowy pakiet akcji nowoutworzonej spółki. Kotick odmówił.

Okoliczności zmusiły jednak szefa Activision do powrotu do rozmowy. Tony Hawk i Guitar Hero radziły sobie coraz gorzej, głównie za sprawą dominującego na rynku Electronic Arts, który skopiował te pomysły. Activision nadal nie miało w swojej ofercie żadnego hitu multiplayer. Ostatecznie jednak Koticka przekonał szef Blizzarda, Mike Morhaime. Pokazał mu plan na podbój ogromnego i chłonnego rynku chińskiego, na którym zachodnie wydawnictwa radziły sobie miernie. World of Warcraft już wtedy był całkiem popularny w Państwie Środka. Kotick w końcu się ugiął.

W lipcu 2008 r. uformowano nową spółkę, o nazwie Activision Blizzard. Jej dyrektorem generalnym pozostał Kotick, ale to Vivendi posiadało 52 proc. akcji. Firmę wyceniono na 18,9 mld dol., a więc znacznie wyżej niż warte wówczas 14,1 mld dol. Electronic Arts.

Czy Xbox będzie nowym Atari?

REKLAMA

Na szczęście microsoftowy dział gamingu pod przewodnictwem Phila Spencera do tej pory funkcjonował wręcz wzorowo. Xbox pod bieżącym przewodnictwem jest chwalony za strategię polegającą na uzależnianiu swojego sukcesu od sukcesu twórców gier i zadowolenia fanów. Po prawdzie, to Xbox w tej kwestii znacznie lepiej niż Activision Blizzard, gdzie na dziś panuje bardzo zła atmosfera - programiści niedawno wręcz zorganizowali kilka strajków związanych z aferami o mobbing czy molestowanie seksualne.

Trudno jednak nie czuć pewnej symboliki we wchłonięciu Activision Blizzard przez Microsoft. Activision powstało, by stworzyć zupełnie nowy model biznesowy, wolny od molochów pokroju Microsoftu i Atari. I by dbać o twórców gier i graczy. Teraz jest przejmowane przez takiego molocha, a jego pracownicy mają nadzieję, że kultura organizacyjna Microsoftu oczyści atmosferę w Activision Blizzard. Choć to, póki co, myślenie życzeniowe. Na razie pewnym jest tylko to, że Kotick współodpowiedzialny za te afery znowu będzie miał fart. Szykowany dla niego złoty spadochron od Microsoftu na pożegnanie to niemała fortuna.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA