Już jestem jego fanem. Twórca gier wideo pięknie trolluje homofobicznych graczy
Niektórzy nadal mylą orientację seksualną z deklaracjami politycznymi. Inni po prostu lubią patrzeć, jak świat płonie. Do drugiej grupy można zaliczyć twórcę gry Buck Up And Drive, który zdaje się czerpać dużą radość z frustracji przepełnionych nienawiścią i strachem graczy.
Buck Up and Drive to niedroga, niezależna gra stworzona przez raptem jedną osobę, Fábia Fontesa. Arcade’owe wyścigi dostępne są na PC z systemem Windows bądź Linux, są też dystrybuowane na platformie Steam. Gra jest bardzo tania i choć spędziłem z nią bardzo niewiele czasu, by ją rzetelnie recenzować, tak przez te kilkanaście minut zapewniła niemało frajdy. W sam raz jak na indyka za 8 dolarów.
Twórca gry Buck Up and Drive, poza byciem zdolnym deweloperem, jest też najwyraźniej rasowym trollem. Zdecydował, że jedną z grafik wyświetlanych na billboardach rozmieszczonych na torach wyścigowych będą symbole równości seksualnej. Fontes, przewidując oburzenie tak zwanych konserwatystów, w ustawieniach gry dodał przełącznik flagi LGBTQ+. Tu czyha pułapka na homofobicznych graczy.
Czytaj też:
Buck Up And Drive, czyli gra, która trolluje tych od ideologii LGBTQ+.
Wspomniany przełącznik działa nieco inaczej, niż można by było intuicyjnie odgadnąć. Zamiast usunąć symbole społeczności LGBT, podmienia wszystkie inne billboardy na te celebrujące równość. Jak nietrudno się domyślić, wywołało to oburzenie części użytkowników Steama. Na szczęście, jak w rzeczywistości, homofobiczna grupa graczy Buck Up and Drive stanowi margines. Na 100 bardzo pozytywnych recenzji tylko sześć jest negatywnych. Krytycy krzyczą jednak najgłośniej, a sam Fontes odpisuje hejterom radźcie sobie.
- W grze jest kilka flag tęczowych i trans, spośród wielu innych losowo dobieranych przez grę billboardów, jakie pojawiają się na trasie. Przewidziałem, jak niektórzy na to zareagują i stwierdziłem, że chrzanić to, przynajmniej będę miał z tego frajdę - opowiada programista w wywiadzie dla Gayming Magazine. Dodaje też, że homofobiczne reakcje przestraszonych lub wypełnionych nienawiścią jednostek to ubaw nie tylko dla niego, ale też i dla pozostałych graczy Buck Up and Drive.
Homofobia w Polsce i na świecie. Nie tylko u nas wierzą w ideologię LGBTQ+.
To dość zdumiewające, ale w XXI wieku nadal znaczna grupa osób nie rozumie pojęcia orientacji seksualnej i jest przekonana, że odmienna seksualność to wynik jakiejś tajemniczej propagandy godzącej w tradycyjne i religijne wartości. Społeczność LGBTQ+ traktuje jako wrogo nastawioną, a sam skrót kojarzony jest nie z kulturą, seksualnością i ruchami społecznymi, a z ideologią. Homofobiczna część społeczeństwa w ujęciu światowym należy na szczęście do mniejszości, ale i tak wyrządza niemałe szkody.
Przeciwnicy rzekomych ideologii LGBTQ+ (określenie używane zamiennie z ideologią gender lub homoseksualną agendą) wiąże się z szerzeniem dezinformacji na temat osób LGBT oraz z podsycaniem nienawiści i strachu przeciwko nim. W Polsce głównie pod wpływem kościoła katolickiego ta kampania nienawiści doczekała się urzędowej legitymizacji.
Od 2019 r. wybrane polskie samorządy podpisują uchwały i deklaracje, w których określają się jako wolne od ideologii LGBT. Urzędnicy twierdzą, że w ten sposób chronią tradycję rodzinną, a rodzinę - w ich pojmowaniu - może stanowić wyłącznie związek kobiety i mężczyzny. Na szczęście poza wizerunkowym przejawem dyskryminacji i nienawiści, te uchwały i rozporządzenia nie mają żadnych realnych skutków prawnych. Skala jest jednak alarmująca: regiony, w których przyjęto Samorządową Kartę Praw Rodzin bądź uchwałę ustanawiającą strefę wolną od LGBT zajmują ponad 30 proc. obszaru Polski.