REKLAMA

Jak NIE GRAĆ w Farming Simulator 22, czyli kulawa relacja najgorszego rolnika we wsi

Zdarzało się wam poczuć, że znajdujecie się w niewłaściwym miejscu i z zestawem niewłaściwych kompetencji? Dokładnie takie miałem wrażenie podczas zamkniętego pokazu gry Farming Simulator 22, na którym robiłem wszystko, tylko nie zajmowałem się uprawą roli. Jakimś cudem świetnie się przy tym bawiłem.

Jak NIE GRAĆ w Farming Simulator 22 - relacja mieszczucha
REKLAMA

Okazja była wyjątkowa. Niemiecki Giants Software dał zielone światło na zorganizowanie specjalnego pokazu Farming Simulator 22 przez polskiego dystrybutora. Była to pierwsza tego typu fizyczna impreza w moim kalendarzu od rozpoczęcia pandemii. Najzwyczajniej w świecie tęskniłem za spotkaniami twarzą w twarz z wydawcami oraz deweloperami. Bardzo mi tego brakowało. Gdy więc na horyzoncie pojawiła się okazja wyjazdu pod Warszawę, gdzie miałbym kopać wirtualne ziemniaki w przedpremierowej wersji Farming Simulator 22, obudził się we mnie farmer. Już pal licho, że wcześniej grałem wyłącznie w jedną odsłonę serii. Poczułem dziki zew, który musiał zostać zaspokojony.

REKLAMA

Przepiękne miejsce, rewelacyjna pogoda i Farming Simulator 22 - grunt to wtopić się w tłum.

W jednym z podwarszawskich gospodarstw agroturystycznych została przygotowana wielka przestrzeń ze stanowiskami komputerowymi, przy których mogliśmy ogrywać Farming Simulator 22. W nasze ręce został oddany przedpremierowy build, który nie został wykorzystany na żadnym innym przedpremierowym pokazie. W ten sposób niemieckie Giants Software docenia polską społeczność skupioną wokół serii, niezwykle silną, niezwykle liczną oraz niezwykle aktywną.

Siedziałem więc niepewnie między fanami Farming Symulatora, potakująco kiwając głową, gdy ci ekscytowali się nowymi możliwościami: sezonami i porami roku, rozbudowanym systemem budowy czy łańcuchami produkcyjnymi. Pocieszał mnie jedynie fakt, że nie ja jeden wyglądałem jak speszony mieszczuch. Wielu kolegów i znajomych po fachu, tak jak ja grających od dekad, również zaliczało swój pierwszy, drugi czy trzeci kontakt z serią. Rozluźniłem się więc nieco i postanowiłem zagrać w Farming Simulator 22 dokładnie tak, jak podpowiadało mi serce: stawiając wszystko na głowie.

Jak NIE GRAĆ w Farming Simulator 22, czyli robię wszystko, tylko nie zajmuję się uprawą roli. Relacja obrazkowa.

Swoją przygodę rozpocząłem od rozejrzenia się po mapie. Farming Simulator 22 oddaje w ręce graczy nowy europejski teren, mianowicie francuskie Haut-Beyleron. Jednym z głównych wyróżników lokacji jest majaczący w oddali zamek, wzniesiony na wzgórzu. Zamiast więc przyjrzeć się własnej farmie, ruszyłem bezpośrednio w kierunku warowni. Sekundę potem potrącił mnie czerwony samochód dostawczy. Oczywiście z mojej winy, wybiegłem mu na drogę. Na szczęście gra nie oferuje żadnego systemu obrażeń. Ot, wyrzuciło mnie nieco w powietrze i tyle. Ruszamy dalej.

U podnóża zamku znajduje się mała wioska. Postanowiłem przespacerować się jej krętymi uliczkami, a także wścibsko zajrzeć mieszkańcom przez okna do mieszkań. Uwielbiam zwracać uwagę na drobne detale w grach wideo i byłem ciekaw, z jakim stopniem dbania o szczegóły spotkam się w najnowszej grze Giants Software. Zwłaszcza, że producenci zapowiedzieli znaczne odświeżenie silnika graficznego. Jak jednak widzicie na moich zrzutach ekranu, o żadnej wizualnej rewolucji nie może być mowy.

Zaraz za wioską wyrasta wzniesienie. Jak rasowy gracz, postanowiłem iść zawsze na wprost, forsując wszelkie przeszkody przy pomocy spacji. System skoku w Farming Simulator 22 jest tak nienaturalnie przyjazny graczowi, że mury francuskiej warowni sforsowałem bez żadnego problemu, jednym susem. Potem wystarczyło się odwrócić aby zobaczyć panoramę nowej mapy Haut-Beyleron w całej okazałości. Widzicie tutaj grę na maksymalnych ustawieniach graficznych.

Gdy podziwianie widoków miałem już za sobą, skupiłem się na samej warowni. Początkowo dotarłem do ślepej uliczki prowadzącej z dziedzińca, ale później moim oczom ukazała się katedra niemal wyciągnięta z The Elder Scolls IV: Oblivion, a także silnie zaludniony turystami mur warowny. Muszę się też pochwalić, bo zwiedzając katakumby znalazłem coś na kształt easter egga: nośnik z grą wideo leżący w jednym z podziemnych korytarzy.

Podziwiając Haut-Beyleron z zamkowego wzniesienia, moje oczy wypatrzyły kolejny interesujący element: mknący w oddali tabor. Błyskawicznie pognałem w kierunku torów. Stanąłem na samym ich środku, odważnie spoglądając w paszczę zbliżającego się pociągu. Nie zamierzałem drgnąć nawet o centymetr. Maszynista także nie miał w planach korzystać z hamulców. Gdy pojazd uderzył we mnie z pełnym impetem, mogłem zobaczyć, co znajduje się w jego środku. Udało mi się nawet wskoczyć na jego dach, wagon po wagonie przedostając się w kierunku kabiny maszynisty, niczym w filmie akcji.

Nie gram w Farming Simulatora, jakież więc było moje zdziwienie, gdy okazało się, że mogę przejąć kontrolę nad pociągiem. Zwiedzałem więc Haut-Beyleron koleją, oglądając miłe dla oka widoczki z kabiny maszynisty. Idylla. Relaks. Natura. Niestety, błoga wycieczka została brutalnie przerwana informacją o wkroczeniu na krawędź mapy. Po przekroczeniu pewnego odcinka pociąg jechał dalej, ale ja napotkałem na niewidzialną barierę. Wyrzuciło mnie z kabiny i nie miałem innego wyjścia, jak wrócić w kierunku farmy. Ech. Chyba jednak trzeba się wziąć za te kartofle.

Odkładam przygody na bok i zajmuję się hodowlą w Farming Simulator 22. Przynajmniej taki był plan.

Moja wizja poważnego grania uległa bardzo szybkiej korozji. Widząc szeroki asortyment możliwości w sklepie, postanowiłem zbudować wspaniały stadion dla kur. Taki z profesjonalnym oświetleniem, na którym będą toczone walki kogutów wzorem kontrowersyjnego Far Cry 6. Na mojej ziemi błyskawicznie powstała nowa konstrukcja, a ja zacierałem ręce myśląc o dochodach z nielegalnego biznesu.

Gdy dwa koguty znalazły się za barierkami, nie było w nich żadnej ochoty do walki. Sytuacji nie zmienił zakup kurek o które mogliby rywalizować upierzeni panowie. Dobra wiadomość jest za to taka, że Farming Simulator 22 pozwala głaskać psa, któremu postawiłem budę zaraz przed wejściem do domu. Z pacyfistycznych kur przerzuciłem się natomiast na konie i szybko się okazało, że była to doskonała decyzja.

Farming Simulator 22 pozwala nie tylko hodować konie, ale również używać ich jako środka transportu. Najpierw kupiłem jednak odpowiednią odzież, by godnie prezentować się na takim rumaku. FS22 oferuje najbardziej rozbudowany kreator/edytor postaci w historii serii, co ma sens, gdy w nowej odsłonię pojawiają się takie elementy rozgrywki jak jazda konna. Do tego jaka! W stylu kultowego Skyrim, gdzie żadne wzniesienie i żaden stopień nachylenia nie stanowi wyzwania dla naszego rumaka.

Koledzy z innych redakcji z rozbawieniem obserwowali, jak mój galop kończy się w rzece. Na szczęście ciecz w żaden sposób nie przeszkadza koniowi. Wręcz przeciwnie. Rumak zachowuje się tak, jak gdyby żadnej wody nie było. Zwierzę spaceruje po korycie rzeki równie naturalnie jak po łące, nie przejmując się tak błahymi kwestiami jak oddychanie. Jestem ciekaw, czy w finalnej wersji Farming Simulatora 22 twórcy w jakiś sposób to poprawią.

Żarty i złośliwości na bok, zupełnie nie dziwi mnie gigantyczna popularność Farming Simulatora w Polsce.

Gdy w końcu usiadłem na poważnie do FS22 i uprawiałem własną cyfrową ziemię, godziny zaczęły mijać błyskawicznie. Jedna za drugą. Wycinka drzew, zasiew ziemi czy żniwa kombajnem, wszystko to daje taką surową, naturalną, niewymuszoną frajdę. Te czynności są niezwykle odprężające. Jestem graczem, który wbił ponad 30 godzin w grze Bus Simulator na PlayStation 5, więc doskonale rozumiem wszystkich tych, których taka spokojna, metodyczna forma rozgrywki relaksuje. Mam podobnie, chociaż zamiast ciągnika padło na miejski autobus.

Jednocześnie nawet taki nieobeznany z serią gracz jak ja widzi kilka rzeczy do poprawy. Przede wszystkim kupowanie obiektów. Gdy decydujemy się na zakup ogrodzenia, lampy czy silosa, przechodzimy do ujęcia kamery z lotu ptaka. W obiektywnie nie widzimy jednak naszych włości, a sklep. Gracz sam musi odnaleźć swoją ziemię, a następnie postawić na niej nowy obiekt. Co nie jest łatwe, gdy dopiero zaczynamy zabawę na nowej mapie i nie znamy otwartego terenu. Pomóc mogłaby minimapa, ale ta w testowym buildzie po prostu nie działa.

REKLAMA

Dziwi mnie także pewna niekonsekwencja w balansie między realizmem oraz ułatwieniami, którą być może wyjaśnią mi fani serii. Nie rozumiem dlaczego kupiony ciągnik czy przyczepę muszę odebrać spod sklepowego parkingu, ale kupione krowy, kurczaki czy świnie magicznie pojawiają się od razu na mojej ziemi, do tego wprowadzone przez jakąś tajemniczą siłę do zagród. Skoro muszę przyjechać po nowy traktor, powinienem też przyjeżdzać po trzodę, ze specjalną przyczepą przeznaczoną do transportu zwierząt. Nie łapię takiej niekonsekwencji, być może ma ona swoje uzasadnienie w ekonomii gry.

To jednak detale, które nie zmieniają mojego ogólnego odbioru. Od zawsze obiecywałem sobie, że zapoznam się z serią Farming Simulator, a przedpremierowy pokaz najnowszej odsłony wyłącznie utwierdził mnie w tym przeświadczeniu. Boję się tylko tego, jak wielkim złodziejem czasu potrafią być tego typu produkcje.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA