Zakrzywiony iMac — to się nigdy nie wydarzy
iMac nie zmienił swojej zasadniczej formy od co najmniej 15 lat, a może i dłużej. Od czasów modelu G5 komputer All-in-one od Apple’a to po prostu ekran z nóżką. Nowy patent zdradza, że Apple może rozważać rewolucję tego designu, ale osobiście ani trochę w to nie wierzę.
Urząd Patentowy w Stanach Zjednoczonych właśnie zatwierdził bardzo ciekawy projekt złożony w ubiegłym roku przez Apple’a. Przedstawia on zupełnie nową wizję iMaca, która redefiniuje pojęcie komputera „wszystko w jednym”. Dziś bowiem przez „all-in-one” rozumiemy po prostu komputer zamknięty w monitorze. iMac z wniosku patentowego łączyłby w sobie nie tylko monitor i podzespoły komputera, ale także klawiaturę i gładzik.
Nowy iMac wygląda futurystycznie i… kompletnie nierealnie.
Wniosek patentowy pokazuje jedynie ogólny szkic potencjalnego urządzenia:
Jednak dzięki artystom z Yanko Design możemy zobaczyć, jak taki komputer mógłby wyglądać, gdyby rzeczywiście ujrzał światło dzienne.
Jak widać na załączonych grafikach, to dość radykalna zmiana kierunku względem ostatnich 15 lat. iMac z wniosku patentowego (który według niektórych doniesień miałby być nowym iMakiem Pro) ma wszystkie podzespoły zamknięte z przypominającej tarkę do sera podstawie, do której dołączony jest wyświetlacz opadający niczym w obrazach Salvadora Dali ku zintegrowanej klawiaturze i gładzikowi.
Co ciekawe, koncepcyjny iMac miałby mieć zintegrowaną kamerę Face ID, czego – jak donosiliśmy niedawno – nie uraczymy w nadchodzących MacBookach czy nawet zbliżającym się „dużym” iMac z czipem M1X.
Jeden z wariantów prototypu pozwala też sądzić, że wraz z iMakiem powstałby monitor, do którego można by dokować MacBooka Pro. Patent daje też Apple’owi szerokie pole do popisu, jeśli chodzi o zastosowaną klawiaturę – może ona mieć fizyczne klawisze, ale może również być płaską powierzchnią z wirtualnymi przyciskami.
Koncepcja prezentuje się arcyciekawie, ale… kompletnie w nią nie wierzę. Istnienie takiego produktu wydaje mi się skrajnie nierealne, chociażby ze względu na tragiczną ergonomię tego rozwiązania. Klawiatura umieszczona tak blisko wyświetlacza to fatalny pomysł dla komfortu pracy. I oczywiście, można by dołączyć dodatkowe urządzenie, ale wtedy taki zestaw zajmie bardzo dużo miejsca na biurku.
Jedyny scenariusz, w którym iMac z powyższych grafik miałby w moim odczuciu jakiś sens, to gdyby był stosowany w punktach informacyjnych, kioskach czy hotelowych recepcjach. Sęk w tym, że Apple nie ma w swoim portfolio takiej kategorii produktów do zastosowań stricte profesjonalnych i nic nie zapowiada, aby miało się to zmienić w przewidywalnej przyszłości.
Apple eksploruje niezbadane wody.
Jedyny pozytywny aspekt tego patentu jest w moim odczuciu taki, że widać po nim, iż Apple w odmętach swoich laboratoriów nie boi się eksperymentować z odważnymi formatami i wypływać na niezbadane wody. Jeśli jednak oceniać te starania przez pryzmat ostatniej dekady, to najbardziej „odważnym” posunięciem z tych wszystkich dziwności było wypuszczenie na rynek myszki, której nie da się używać w czasie ładowania.
Design Apple’a – choć ponadczasowy i bez wątpienia elegancki – stawia przede wszystkim na praktyczność i jest wręcz konserwatywny na tle dziwadeł, które na świat wydaje Microsoft czy ASUS. Wystarczy spojrzeć, od jak dawna Apple opiera się koncepcji składanego smartfona – wieść niesie, że iPhone’a Flip czy Fold zobaczymy najwcześniej w 2024 r., jeżeli w ogóle.
Kompletnie nie wierzę zatem w możliwość wydania na świat iMaca, który wyglądałby tak, jak na wniosku złożonym do urzędu patentowego. Cieszy jednak fakt, że Apple wcale nie stroni od szalonych koncepcji i nietuzinkowych pomysłów. Tyle tylko, że ogranicza te szaleństwa do terenu swojego Campusu, zamiast eksperymentować na konsumentach, którzy oczekują od marki czegoś zupełnie innego.