Komu potrzebny jest taki laptop? Razer Blade 17 - recenzja
Miałem przyjemność przetestować w tym roku całe portfolio laptopów Razera. W końcu na moim biurku stanął największy z nich – Razer Blade 17. I to rodzi pytanie: dla kogo jest takie monstrum?
To będzie nieco inny materiał, niż pozostałe recenzje laptopów Razera. Jeśli bowiem chodzi o specyfikację, możliwości, jakość wykonania… z produktami Razera jest tak, że jeśli widziałeś jeden, widziałeś je wszystkie. Nieważne, czy mówimy o malutkim Razer Booku 13, czy o potężnych Blade’ach, patrzymy na laptopy ultra-premium, o potężnej wydajności, doskonałej jakości wykonania i fenomenalnych wyświetlaczach.
Dlatego zamiast powtarzać 75 proc. recenzji mniejszego Razera Blade 15 Advenced, z którym Blade 17 dzieli znakomitą większość elementów specyfikacji technicznej, chciałbym podejść do tematu nieco bardziej… refleksyjnie? Skoro bowiem Blade’a 15 i 17 różni tylko rozmiar, to kto mógłby chcieć go kupić? Komu przyda się aż tak wielki laptop?
Razer Blade 17 jest potęgą.
Ustalmy ten fakt na początku i już do niego nie wracajmy, ok? Razer Blade 17 poradzi sobie z każdą grą i każdym zadaniem, jakie moglibyśmy rzucić w jego stronę. Jak mogłoby być inaczej przy takiej specyfikacji? Mój testowy egzemplarz wyposażony był w procesor Intel Core i7-11800H, ale można go zamówić także z jeszcze potężniejszym Intel Core i9-11900H.
Do wyboru są również trzy karty grafiki: Nvidia RTX 3060, 3070 lub 3080, z czego w moim egzemplarzu był to najmocniejszy wariant. Do kompletu dochodzi 16/32 GB RAM-u i 1 TB superszybkiego SSD PCIe gen 4. Skoro jesteśmy o pamięci, to wiąże się z nią największe rozczarowanie i najmilsze zaskoczenie większego Blade’a. Rozczarowanie, bo 32 GB RAM w maszynie tego kalibru może się okazać niewystarczające. Zaskoczenie, bo – w przeciwieństwie do „szczuplejszych” Blade’ów 14 – do Blade’a 17 można zmieścić dwuwarstwowe napędy SSD. Sloty na SSD są dwa (w tym jeden pusty) i obydwa obsługują max 4TB. Możemy więc zmieścić nawet 8 TB miejsca na dane w tym monstrum.
Pozostając przy pamięci, dzięki temu, że mamy wbudowany w obudowę port Ethernet, możemy nie tylko uzyskać szybkie i stabilne połączenie w grach, ale też np. połączyć się z NAS-em i wykorzystać dysk sieciowy w roli dysku zewnętrznego do pracy z wideo czy muzyką.
Jak na laptop tej klasy przystało, wyświetlacze zasługują na najwyższe noty i to w każdej konfiguracji. Mój testowy egzemplarz wyposażony był w matrycę FullHD o odświeżaniu 360 Hz, stworzoną stricte dla graczy. Do wyboru jest też matryca QHD 165 Hz oraz 4K 120 Hz, i gdybym miał kupić Blade’a 17 dla siebie, definitywnie sięgnąłbym po tę ostatnią. Nie tylko oferuje ona najlepsze odwzorowanie barw i warstwę dotykową, ale też na 17-calowym wyświetlaczu skalowanie rozdzielczości 4K wygląda najlepiej. Przy FullHD miejscami elementy interfejsu były nieco za duże.
Większy znaczy lepszy?
Nie licząc przekątnej wyświetlacza i zintegrowanego portu Ethernet, mogłoby się wydawać, że różnic między Blade’em 15 a Blade’em 17 nie ma. Jest jednak kilka różnicy wynikających stricte z gabarytów.
Najważniejszym plusem, który wiąże się z przyrostem rozmiaru, jest przyrost kultury pracy. Blade 17 pracuje ciszej i mniej się grzeje niż Blade 15, nawet po pełnym obciążeniem, co zapewne wynika z faktu, że większa obudowa daje więcej przestrzeni na rozpraszanie ciepła. Wiatraki włączają się znacznie rzadziej, a ich szum jest przyjemniejszy dla ucha niż w mniejszych modelach, a kiedy Blade 17 jest odłączony od prądu i wykonujemy na nim pracę typowo biurową, laptop pozostaje bezgłośny. To niewątpliwa zaleta i dobry powód, by wybrać większy model, zwłaszcza jeśli spędzamy przed komputerem długie godziny każdego dnia.
Niewątpliwym plusem jest też większa przekątna ekranu; mając do dyspozycji tak wielkie „płótno”, o wiele przyjemniej pracuje się nad tworzeniem treści. Przyjemniejsza jest też rozgrywka, gdy na ekranie więcej widać i nie trzeba pochylać się nad wyświetlaczem, by dostrzec szczegóły na mapie lub wroga czającego się za rogiem.
Nie da się jednak ukryć, że większy rozmiar to też kilka kompromisów. Najbardziej odczuwalny z nich (i to dosłownie) to masa urządzenia. Sam laptop waży 2,75 kg. Niby niewiele, ale zaręczam, że taką masę czuć w plecaku. Skoro zaś o plecaku mowa, to można zapomnieć o chowaniu Blade’a 17 do większości konwencjonalnych plecaków, a już zwłaszcza plecaków fotograficznych. Próbowałem zmieścić to monstrum do trzech różnych modeli (Peak Design, Vanguard, Thule) i w żadnym się nie zmieścił, choć Blade 15 wchodził do wszystkich bez problemu. Kupując 17-calowy laptop musimy liczyć się z faktem, że potrzeba będzie na niego dużego plecaka, do którego wejdzie również ważący 314 g zasilacz.
Większy rozmiar ma też przełożenie na czas pracy urządzenia. Niestety… negatywne. Pomimo większej obudowy Razer nie zmieścił do „siedemnastki” większego akumulatora, a w efekcie czas pracy – nawet w modelu z matrycą FullHD – jest mizerny. Choćbym nie wiem jak się starał, ani razu nie wycisnąłem z niego więcej jak 3 godziny korzystania z przeglądarki. To słaby wynik, zwłaszcza w porównaniu z Blade’em 15, który w wersji z ekranem 1440p wytrzymywał z dala od gniazdka ponad dwukrotnie dłużej.
A to prowadzi mnie do najważniejszego pytania:
Dla kogo jest Razer Blade 17?
Każdy z laptopów serii Razer Blade jest skierowany z grubsza do tej samej grupy docelowej. W zasadzie do dwóch grup, które mogą się przeplatać: graczy i kreatywnych profesjonalistów. Laptopy Razera umiłowali sobie przede wszystkim muzycy, gdyż Razer od samego początku zapewnia doskonałe wsparcie dla szerokiej gamy urządzeń peryferyjnych i kodeków audio, co czyni go doskonałą alternatywą dla MacBooka Pro.
Blade 14 jest sprzętem o potężnej mocy, zamkniętym w kompaktowym opakowaniu. Blade 15 daje znacznie większą przestrzeń roboczą, jeszcze więcej mocy i nadal zachowuje rozsądną mobilność. A co z Blade’em 17?
Ośmielę się stwierdzić, że to nie tyle komputer przenośny, który można ze sobą wszędzie zabrać, co komputer stacjonarny, który łatwo jest przetransportować z miejsca na miejsce. Jest to maszyna skierowana raczej do tych, którzy chcą korzystać z laptopa w roli zastępstwa komputera stacjonarnego i używać go jako jedynej maszyny. O ile 15-calowy ekran byłby do tego ciutkę za mały, tak na 17-calowym wyświetlaczu można już wygodnie pracować.
Większy ekran daje też większe możliwości w środowisku produkcyjnym, np. na planie filmowym/zdjęciowym czy na scenie koncertu lub w studio. Daje on większy zapas mocy i więcej przestrzeni roboczej wszędzie tam, gdzie potrzeba mocnego laptopa, który może być stale podłączony do prądu.
To wszystko oczywiście czyni z Blade’a 17 najbardziej niszowy produkt w gamie laptopów Razera. Tym bardziej, że jego cena w najdroższych konfiguracjach może sięgnąć blisko 20 tys. zł. Wydawać by się mogło, że to produkt „dla nikogo”. A jednak Razer doskonale wie, że istnieje – bardzo wąskie, ale jednak – grono prosumentów i graczy, którzy są gotowi zapłacić wyższą cenę i zgodzić się na pewne kompromisy w zamian za większy ekran i wyższą wydajność. I to właśnie dla tej wąziutkiej niszy istnieje Razer Blade 17.