Intel przeszedł sam siebie z tą 11 generacją. Razer Blade 15 Advanced - recenzja
Aż trudno uwierzyć, ile zmienia przeskok jednej generacji procesorów Intela. Spędziłem ponad miesiąc z dwoma wariantami Razer Blade 15 Advanced i wciąż przecieram oczy ze zdumienia.
Razer Blade 15 Advanced to bez dwóch zdań najbardziej „premium” laptop dla graczy na rynku i jeden z najlepiej wykonanych oraz najlepiej wyposażonych komputerów dla twórców. Gdyby ktoś kazał mi wskazać „MacBooka Pro z Windowsem”, wskazałbym właśnie na niego.
Tak się złożyło, że Razer Blade 15 Advanced tylko w ostatnim półroczu doczekał się dwóch odświeżeni, co zapewne było spowodowane opóźnieniami w dostawach podzespołów. W każdym razie gdy zaczynałem testy, sprawdzałem edycję z początku roku z procesorem Intel Core i7-10875H, zaś w połowie dojechał do mnie drugi egzemplarz, z procesorem Intel Core i7-11800H.
Na papierze różnica między nimi była żadna. W przypadku testowych egzemplarzy tym bardziej, gdyż obydwa komputery wyposażone są w 32 GB RAM-u, 1 TB SSD i grafikę GeForce RTX 3080. Różni je tylko wyświetlacz: w starszym modelu jest to panel 1920 x 1080 px 360 Hz, w nowszym zaś panel 2560 x 1440 px 240 Hz. Przystępując do testów nie spodziewałem się więc zbyt wielkich różnic. Jakże się myliłem! Ale zacznijmy od początku.
Razer Blade 15 Advanced powala jakością wykonania.
Większość laptopów dla graczy, nawet tych z wysokiej półki, jest wykonana… cóż, tak sobie. Chcąc upakować w obudowie jak najmocniejsze podzespoły i jednocześnie obniżyć cenę, producenci zazwyczaj oszczędzają właśnie na jakości wykonania i zastosowanych materiałach. Do tego dodajmy fakt, że plastik nie nagrzewa się tak jak aluminium i mamy powody, dla których większość laptopów dla graczy jest połowicznie lub całkowicie plastikowa.
Razer Blade 15 Advanced jest z kolei wykonany z jednego bloku aluminium, anodowanego na czarno, ze świecącym logo na klapie. Krawędzie są szlifowane, a pokrywę laptopa można otworzyć jedną dłonią. Nic się nie ugina i nie trzeszczy; pod względem solidności Blade’a 15 wyprzedza wyłącznie MacBook Pro 16. I to nieznacznie.
Na krawędziach znajdziemy bogactwo złącz: trzy porty USB-A 3.2 gen. 2, dwa porty Thunderbolt 3 lub 4 (w starszym lub nowszym modelu), pełnowymiarowy port HDMI, gniazdo ładowania, gniazdo słuchawkowe oraz – Alleluja! – czytnik kart SD. I to nie byle jaki czytnik, bo obsługujący karty UHS-III. Powiem tylko, że z perspektywy pracującego fotografa ten jeden port cieszy mnie bardziej niż wszystkie inne razem wzięte.
Co do pozostałych elementów konstrukcji, czyli klawiatury, gładzika i głośników, to testy zacząłem od dosadnego „meh”, a skończyłem je donośnym „wow”.
Razer w ogóle się tym nie chwali w opisie produktu, ale korzystając z okazji, znacząco poprawił jakość osprzętu w swoim laptopie. Identyczny pozostał tylko gładzik, ale to dobrze, bo jest znakomity (choć nie pogardziłbym ciut lepszym rozpoznawaniem nacisku spodem dłoni). Klawiatura z kolei wymagała poprawy. W wersji z początku 2021 r. jej skok jest dość twardy i nieprzyjemny, nie każdemu przypadnie do gustu. W wersji ze środka 2021 r. jest ona znacznie lepiej tłumiona i nieporównywalnie lepiej rejestruje kliknięcia. Do tego Razer w końcu na dobre zerwał z powszechnym niegdyś układem klawiatury z krótkim prawym shiftem i zastąpił go najdłuższym klawiszem shift jaki widziałem w życiu. Jestem zachwycony.
Poprawy rozpaczliwie domagały się też głośniki, które w starszym modelu grają… cóż, źle. Bardzo źle. Cichutko, cieniutko i bez polotu. Głośnikom w nowym modelu co prawda nadal daleko do MacBooka Pro, ale są o niebo głośniejsze i potężniejsze niż w poprzedniej wersji laptopa. Do tego optymalizacja THX sprawia, że oferują znakomitą rozpiętość sceny i doskonałą separację instrumentów, co słychać zwłaszcza w grach, gdzie odgłosy otoczenia są łatwe do rozróżnienia i wybijają się ponad muzykę z łatwością.
W końcu upgrade’u doczekała się też kamera oraz układ mikrofonów. Nie przesadzę mówiąc, że Blade 15 z Intelem 10 gen. miał najgorszą kamerę i mikrofony jakie widziałem w laptopach premium. Kamerka miała rozdzielczość 720p, a bez dodatkowego oświetlenia generowała obraz przypominający rozgotowane spaghetti. Nowy model ma kamerę 1080p i układ czterech mikrofonów, które prezentują bardzo wysoki poziom, jeden z najlepszych w laptopach tego segmentu. Różnicę widać też podczas odblokowywania laptopa; w starszym modelu kamera regularnie nie rozpoznawała mojej twarzy. W nowszym nie miała takiego problemu choćby raz.
Razer w ramach odświeżenia laptopa rozwiązał jeszcze jeden drobny, acz istotny problem – łatwość brudzenia się obudowy. Anodowana pokrywa i pulpit roboczy nadal potrafią zebrać nieco tłuszczu z dłoni, ale robią to w znacznie mniejszym stopniu niż starszy laptop, na który po paru minutach nie da się patrzeć bez odruchu wymiotnego. W dodatku nowa powłoka jest łatwiejsza w czyszczeniu, więc nawet jeśli na obudowie pojawi się tłusta plama, z łatwością usuniemy ją wilgotną szmatką.
Nowa wersja laptopa jest też nieznacznie cięższa od starszej – 2,08 kg kontra 2,01 kg – ale to pomijalna różnica. Blade 15 Advanced waży mniej więcej tyle samo, co dowolny inny laptop tego kalibru.
Każdemu wedle potrzeb. Razer Blade 15 Advanced ma trzy świetne ekrany do wyboru.
Wyświetlaczom nie będę poświęcał wiele czasu, bo nie ma o czym mówić – niezależnie od tego, po który sięgniemy, będzie świetnie. Serio. Do wyboru są trzy wersje ekranu 15,6” o proporcjach 16:9:
- 1920 x 1080 px, 360 Hz,
- 2560 x 1440 px, 240 Hz,
- 4K, OLED, 60 Hz
Pierwsza opcja jest dedykowana e-sportowcom, dla których 360 Hz coraz częściej staje się niezbędnym atrybutem monitora, na którym grają. Druga opcja jest najbardziej uniwersalna, gdyż jest ostrzejsza, pokrywa 100 proc. przestrzeni barw sRGB oraz DCI-P3, a 240 Hz to więcej niż przeciętny gracz wykorzysta. Wariant OLED-owy jest z kolei dedykowany twórcom i pokrywa 100 proc. przestrzeni barw Adobe RGB, choć nie wiem, czy dopłata do niego jest warta świeczki. To już każdy musi ocenić sam. Osobiście sięgnąłbym po środkową opcję, taką, jaką ma testowy egzemplarz z procesorem Intela 11 gen. Zapewnia ona idealny balans między ostrością obrazu, częstotliwością odświeżania i odwzorowaniem barw.
Żałuję tylko, że nie są to ekrany o proporcjach 16:10, ale to tylko kwestia czasu. Przyszłoroczny Blade Advanced z całą pewnością będzie wyposażony w ekrany 16” QHD 165 Hz, jakie dziś znajdziemy np. w Asusie ROG M16.
Intel przeszedł samego siebie. Tiger Lake zmienia więcej niż sądziłem.
Wszyscy chwalą AMD za ich najnowsze Ryzeny, podczas gdy Intel zbiera manto za niedostateczny progres z generacji na generację. Cóż, nie tym razem, bo przeskok z Intel Core i7-10875H na i7-11800H jest nieprawdopodobny.
Mówimy o dwóch takich samych laptopach, z identyczną konstrukcją, specyfikacją i systemem chłodzenia. A jednak w przypadku procesora 11 gen. już po pierwszym uruchomieniu widać było, że coś jest inaczej. Laptop pracuje ciszej, nawet pod obciążeniem. Nie nagrzewa się w odczuwalny sposób, jak wersja 10 gen., na której można smażyć jajka. Po odłączeniu od zasilania jest z kolei bezgłośny, co w przypadku i7-10875H nie miało miejsca.
Kultura pracy 11 generacji sama w sobie jest powodem, by sięgnąć po nowszy model. Tak jak starszy wariant szumiał niemiłosiernie i nierównomiernie przez cały czas, nawet w trybie pracy „Balanced”, ustawianym w oprogramowaniu Razer Synapse, tak nowy model jednostajnie cicho chłodzi podzespoły i dopiero w bardzo wymagających zadaniach rozkręca wiatraki tak, że zaczynają być uciążliwe.
Jednak na kulturze pracy się nie kończy. Przyrost wydajności również był widoczny gołym okiem. Wystarczyło, że odpaliłem Adobe Lightroom Classic, który w znacznej mierze polega na CPU, by poczuć różnicę. Wszystko odbywało się szybciej, płynniej, lepiej. To samo działo się w DaVinci Resolve 17, który w darmowej wersji nie wykorzystuje w pełni akceleracji GPU i polega głównie na CPU. Timeline 4K 25 FPS, który na Intelu 10 gen. potrafił zdrowo „chrupnąć”, na Intelu 11 gen. działał z idealną płynnością przez cały czas, nawet po koloryzacji i nałożeniu efektów.
Zwykle nie robię benchmarków, ale tym razem chciałem się przekonać, jak duża jest różnica wydajności w tym samym teście. Zainstalowałem więc Cinebench R23 na obydwu laptopach i zrobiłem dwa testy: jeden w trybie „Balanced”, a drugi w trybie „Boost”, który zwiększa dopływ prądu do procesora i przyspiesza pracę wiatraków.
Wyniki? Szczęka opada. Tak wypada Razer Blade 15 Advanced z procesorem Intel Core i7-10785H:
A tak wypada Razer Blade 15 Advanced z procesorem Intel Core i7-11800H:
W teście singlecore różnice nie są ogromne i nie zmieniają się między trybem Balanced i Boost. Za to w teście multicore… „pogrom” to dobre słowo. Procesor Intel Core i7 11 gen. w trybie balanced ma taką wydajność, jak Intel Core i7 10 gen. w trybie boost. Z kolei gdy dostarczyć więcej mocy i7-11800H, bije on wydajnością starsze procesory Intel Core i9 i równa się, a może nawet przebija nowe Ryzeny.
Intel Core Tiger Lake niesie ze sobą jeszcze dwie dodatkowe korzyści: szybszy RAM (3200 mHz zamiast 2933 mHz) i szybszy napęd SSD. Jako że 11 gen. Intela obsługuje złącze PCIe 4.0 x4, Razer mógł włożyć do środka aż dwukrotnie szybszy nośnik danych.
Co więcej, obydwa warianty oferują dostęp do pustego slotu m.2, w który użytkownik może samodzielnie włożyć SSD o maksymalnej pojemności 2 TB (większe się nie zmieszczą ze względu na fizyczną grubość nośnika). W starszym modelu ów dodatkowy slot ma złącze PCIe 3.0 x4, podczas gdy w nowszym również jest to PCIe 4.0 x4. Można więc relatywnie niskim kosztem rozbudować laptop Razera o super-szybki nośnik danych, co również jest odczuwalne zarówno w pracy, jak i w grach.
Nie mogłem niestety rzetelnie ocenić różnicy generacji procesora, jeśli chodzi o czas pracy na jednym ładowaniu, gdyż dwa testowe laptopy miały inne wyświetlacze. W obydwu przypadkach czas pracy oceniłbym jednak na przeciętny+. Ani w jednym, ani w drugim nie udało mi się przekroczyć bariery pięciu godzin użytkowania podczas przeglądania sieci czy oglądania wideo. Przy próbie obróbki zdjęć energii w obydwu wystarczyło na raptem 2 godziny. Na szczęście obydwie wersje można zasilać nie tylko ogromną ładowarką 230W dołączoną do zestawu, ale także dowolnym zasilaczem USB-C PD o mocy 100W. Co prawda dostarczając laptopowi tylko 100W mocy nie możemy korzystać z pełni potencjału RTX-a 3080 (czy nawet 3060 w tańszych odmianach), jednak można wykorzystać pełnię potencjału CPU. To znakomita opcja na wyjazdy, podczas których nie jest potrzebna absurdalna moc obliczeniowa, za to przyda się więcej miejsca w torbie czy plecaku.
A co z grami? Jak to co – wszystko śmiga, aż miło.
Jak na recenzję laptopa dla graczy bardzo mało wspominam tu o grach, bo i… nie ma o czym gadać. Razer Blade 15 Advanced przy tej specyfikacji udźwignie absolutnie każdy tytuł, choć jeśli chcemy cieszyć się płynnością powyżej 60 FPS w najbardziej wymagających tytułach, lepiej trzymać się rozdzielczości FullHD, a w przypadku ekranu 1440p korzystać z funkcji Nvidia DLSS, dla większej płynności obrazu.
Nie mam żadnych zastrzeżeń co do gamingowej strony Razera Blade 15 Advanced. W wersji z Intel Tiger Lake nie mogę nawet powiedzieć, by był on za głośny pod pełnym obciążeniem ani za gorący, by trzymać na nim dłonie przez dłuższy czas. Wersja z Intelem 10. gen. istotnie robiła się nieznośnie gorąca już po 45 minutach grania. Pulpit roboczy nagrzewał się do alarmującego poziomu, aż parzyło w dłonie! W nowej odsłonie Blade 15 Advanced nie ma jednak tego problemu, a jedyny obszar, który odczuwalnie się nagrzewa, to wąski pasek metalu między klawiaturą i zawiasami ekranu.
Trzeba tylko uważać, by nie trzymać laptopa na miękkiej powierzchni i nie zatkać wylotów powietrza, które są umieszczone u dołu obudowy. Kładąc laptop np. na kocu możemy być pewni, że zagrzeje się znacznie bardziej, niż będąc trzymanym na kolanach czy twardym blacie.
Zachwycający progres. Razer Blade 15 Advanced zasługuje na wszelkie pochwały.
Pamiętam, jak na moje biurko trafił pierwszy Razer Blade 15. Był świetny, ale miał sporo wad. Kilka lat później, pomimo tego, że obudowa nie zmieniła się prawie wcale, większości z tych wad już nie ma, a zastosowanie procesora Intel Core i7-11800H wyeliminowało wszystkie pozostałe.
Razer Blade 15 Advanced to fenomenalny laptop, choć… jest też okropnie drogi. Testowanych przeze mnie konfiguracji nie ma nawet w polskich sklepach. Znajdziemy je wyłącznie na Amazonie, w cenach bliskich 15000 zł. Trudno się dziwić, bo Razer zmieścił w tym laptopie wszystko „naj”. I tak też go wycenił.
Nieco bardziej racjonalnie wycenione są warianty z grafiką RTX 3070, ale tam z kolei w standardzie jest mniej RAM-u, którego nie można dołożyć we własnym zakresie.
Po miesiącu intensywnych testów, w tym kilku tygodniach z najnowszą odsłoną laptopa, przyczepić mogę się wyłącznie do nieco zbyt krótkiego czasu pracy i wysokiej ceny. Poza tym Blade 15 Advanced to absolutnie zachwycający sprzęt, zwłaszcza jeśli planujesz kupić go nie tylko z myślą o graniu, ale przede wszystkim o pracy kreatywnej. Chyba nie ma drugiego laptopa, który łączyłby te dwa światy tak udanie.