Rewelacja. Razer Blade 14 z procesorem AMD Ryzen - pierwsze wrażenia
„Kiedy wersja z Ryzenem?” - to pytanie pada w kierunku Razera od co najmniej dwóch lat i końcu odpowiedź na nie brzmi „teraz”. Nowy Razer Blade 14 z procesorem AMD Ryzen robi fenomenalne pierwsze wrażenie.
Przyznam szczerze - nie spodziewałem się. Myślałem, że gdy Razer zdecyduje się pokazać laptopa z procesorem AMD Ryzen, zrobi to w sprawdzonym, 15-calowym formacie, a może nawet w formie 17-calowej bestii.
Tymczasem marka z trójgłowym wężem w logo zdecydowała się wskrzesić oryginalny, 14-calowy rozmiar Blade’a, nadać mu kształtu zbliżonego do reszty portfolio laptopów firmy i tym samym stworzyć najpotężniejszy ultraprzenośny laptop na rynku.
Miałem przyjemność spędzić trochę czasu z egzemplarzem przedprodukcyjnym tego komputera. To za mało, by napisać recenzję, ale dość, by powiedzieć, jakie wrażenie robi przy pierwszym kontakcie.
Razer Blade 14 zaskakuje mobilnością.
Być może rozmiar Blade’a 14 nie jest przesadnie imponujący na tle Asusów ZenBook czy Dellów XPS 13, ale jak na komputer przenośny z 14-calowym wyświetlaczem - jestem pod ogromnym wrażeniem.
Konstrukcja ma raptem 16,8 mm grubości i 220 x 319,7 mm obrysu, i waży mniej niż 2 kg. Jak na laptop Razera przystało, jest wykonana z jednego bloku anodowanego aluminium, które przydaje konstrukcji sztywności niespotykanej w świecie laptopów dla graczy. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że Razer Blade to taki MacBook świata gamingu, bo tylko MacBooki Pro oferują zbliżoną solidność obudowy.
Niestety, również jak na laptop Razera przystało, czarna obudowa jest niemożliwa do utrzymania w czystości. Każdy pyłek jest widoczny, a próby przetarcia obudowy wilgotną ściereczką kończą się pozostawianiem smug, które znikają dopiero po długim czasie. Jeśli jednak utrzymamy laptop we względnej czystości, prezentuje się on jednocześnie „gamersko” i elegancko. To dość unikalny design, który wygląda dobrze zarówno na turnieju e-sportowym, jak i na biznesowym spotkaniu.
Smukłość obudowy jest tym bardziej imponująca, gdy weźmiemy pod uwagę podzespoły, które do niej włożono.
Sercem nowego laptopa jest procesor AMD Ryzen 9 5900HX, wspierany przez 16 GB RAM-u i 1 TB miejsca na dane. Do wyboru są za to trzy układy graficzne: Nvidia GeForce RTX 3060, 3070 lub 3080.
Podzespoły chłodzone są kombinacją dwóch wiatraków i komory parowej, co przekłada się na kulturę pracy, jakiej się nie spodziewałem. Ale o tym za chwilę.
Pozostając przy podzespołach, bardzo dziwi mnie fakt, iż Blade 14 ma maksymalnie 16 GB RAM-u. Nie ma możliwości ani kupienia konfiguracji z 32 GB, ani samodzielnej rozbudowy. Przedstawiciel Razera tłumaczył mi to kompromisem między ceną a wydajnością - 16 GB RAM to rzeczywiście „złoty środek” w większości gier i do grania więcej nie potrzeba, jednak w aplikacjach do pracy kreatywnej przydałoby się więcej. Szkoda, że 32 GB RAM nie jest dostępne chociaż w najwyższej konfiguracji, bo prawdę mówiąc, przy tej cenie taka ilość pamięci się konsumentom po prostu należy.
Razer Blade 14 nie rozczarowuje też pod względem standardów łączności. Od strony bezprzewodowej mamy tu WiFi 6e oraz Bluetooth 5.2, zaś od strony przewodowej aż cztery porty USB 3.2 gen. 2 - dwa w formacie USB-C i dwa w formacie USB-A. Jest też gniazdo ładowania, złącze słuchawkowe oraz pełnowymiarowy port HDMI 2.1, obsługujący rozdzielczości 4K przy 120 Hz. Z oczywistych względów (AMD) nie ma tu portów Thunderbolt 3 lub 4, jednak obecność aż czterech bardzo szybkich portów USB 3.2 gen. 2 z nawiązką rekompensuje ten brak.
Po otwarciu klapy z podświetlonym logo trójgłowego węża naszym oczom ukazuje się wielki gładzik, klawiatura z podświetleniem RGB, głośniki stereo z obsługą standardu THX oraz jeden z dwóch dostępnych wariantów 14-calowego wyświetlacza: Full HD 144 Hz lub QHD 165 Hz. Obydwa warianty są matowe i niedotykowe, i nad każdym znajdziemy kamerkę 720p z sensorem podczerwieni do logowania przy użyciu Windows Hello. Odblokowywanie komputera odbywa się błyskawicznie po otwarciu klapy.
Niektórych pewnie zrazi gruba ramka pod ekranem, nieprzystająca nieco do wzornictwa współczesnych laptopów. Wynika ona z zastosowania paneli o proporcjach 16:9, zamiast coraz bardziej popularnych 16:10. Zapytałem o to przedstawiciela Razera i powiedział mi, iż brak panelu 16:10 to decyzja podyktowana nie tylko tym, że 16:9 nadal jest bardziej popularne w grach, ale też tym, jakie panele były w danym momencie dostępne u dostawcy. Razer prawdopodobnie mógłby zamówić wyświetlacze o proporcjach bardziej dopasowanych do obudowy, jednak zważywszy na globalny brak czipów (zwłaszcza tych do wyświetlaczy), taki laptop nie miałby szans trafić na rynek w tym roku.
Wracając jeszcze na moment do tego, co poniżej ekranu - złego słowa nie mogę powiedzieć o gładziku i klawiaturze. Gładzik należy do ścisłej czołówki wśród laptopów z Windowsem i jest niemal równie wielki, co w moim MacBooku Pro 16. Klawiatura zaś ma nieco twardy skok, ale pisze się na niej przyjemnie i pewnie, a oprogramowanie Razer Synapse umożliwia dopasowanie podświetlenia do własnych upodobań.
Mieszane uczucia wzbudziły we mnie natomiast głośniki. Pierwsze wrażenie jest takie, że grają one dość cienko, cicho i płasko. Nie sposób porównać ich do czołówki laptopowych głośników, czyli MacBooków Pro, Huaweia MateBook Pro X czy Surface Laptopa. Jednak gdy tylko zaczniemy grać, od razu słychać, że te głośniki zostały zestrojone stricte z myślą o gamingu. Mają one szerszą scenę i grają bardziej „przestrzennie” niż jakiekolwiek głośniki w laptopie, z którymi dotąd miałem do czynienia. Brakuje im co prawda niskich częstotliwości, ale jeśli chodzi o separację dźwięków (np. odgłosy kroków, eksplozje, etc.) są zaskakująco dobre.
Razer Blade 14 na co dzień? Sama przyjemność.
Przedpremierowo miałem okazję pobawić się najmocniejszym wariantem nowego Blade’a 14, wyposażonym w grafikę RTX 3080 i ekran QHD o częstotliwości odświeżania 165 Hz.
Jako że był to egzemplarz przedprodukcyjny, nie mogłem wykonywać syntetycznych benchmarków, ale na tym etapie wszyscy wiemy, czego się spodziewać. Mogę za to powiedzieć, że nie ma gry, z którą ten laptop by sobie nie poradził w natywnej rozdzielczości wyświetlacza na wysokich ustawieniach. Jeśli z kolei obniżymy rozdzielczość do Full HD, większość gier bez wysiłku osiągnie powyżej 165 FPS-ów. W tytułach e-sportowych obniżanie rozdzielczości oczywiście nie będzie potrzebne, bo RTX 3080 gwarantuje w takich grach klatkaż idący w setki FPS-ów.
W chwili pisania tego tekstu Razer Blade 14 jest najpotężniejszym laptopem z ekranem mniejszym niż 15”. Wyprzedza m.in. Asusa G14, gdyż stosuje nie tylko mocniejsze GPU, ale także procesor Ryzen 9 5900HX, czyli odblokowany procesor, który znajdziemy tylko w „dużych” laptopach gamingowych.
Jednak to nie jego surowa moc zaimponowała mi najbardziej przy pierwszym kontakcie, a kultura pracy. Nawet pod pełnym obciążeniem ten laptop nie brzmi jak suszarka do włosów na najwyższych obrotach i nie nagrzewa się do poziomu, który można nazwać niekomfortowym.
Co jeszcze bardziej imponujące, to zachowanie laptopa po odłączeniu od prądu. Razer deklaruje 12 godzin z dala od gniazdka; mi udało się regularnie wyciągać około 9 godzin, ale pamiętajmy, że mówimy o najmocniejszym wariancie laptopa, do tego z ekranem QHD 165 Hz, ponadto w wersji przedprodukcyjnej. Mimo tego po odłączeniu od zasilania laptop wystarczał mi na cały dzień pracy „biurowej” (Slack + Word + Edge + Spotify) i podczas tego typu pracy pozostawał zupełnie bezgłośny.
Razer Blade 14 robi znakomite pierwsze wrażenie.
Jest kilka rzeczy, które mi się w tym laptopie nie podobają już przy pierwszym kontakcie:
- ograniczenie do max 16 GB RAM,
- brudząca się obudowa,
- cieniutko i cicho grające głośniki (we wszystkich zastosowaniach prócz gier),
- brak ekranu 16:10 i idąca za tym gruba ramka u dołu wyświetlacza,
- brak wersji z dotykowym ekranem,
- ogromny zasilacz.
Jednak ogólnie rzecz ujmując, dzięki unikalnemu połączeniu kompaktowych gabarytów i potężnej mocy korzystało mi się z niego naprawdę przyjemnie. Gdybym dziś miał wydać jednoznaczną opinię na temat nowego Razera Blade 14, byłaby ona definitywnie pochwalna.
Pozostaje tylko kwestia ceny, która… cóż, niska nie jest, delikatnie rzecz ujmując.
Razer Blade 14 trafia dziś do sprzedaży w Stanach Zjednoczonych i na wybranych rynkach europejskich. Nie wiadomo dokładnie, kiedy i w jakiej cenie trafi do Polski, ale tanio na pewno nie będzie.
Egzemplarz, który otrzymałem do sprawdzenia przed premierą, kosztował będzie aż 2799 dol., czyli po uwzględnieniu podatku około 12 500 zł.
Wariant z grafiką GeForce RTX 3070 ma kosztować 2199 dol., czyli ok. 9900 zł, zaś najtańsza wersja z RTX-em 3060 to koszt 1799 dol., czyli około 8000 zł. Nie mam wątpliwości, że oficjalne ceny w Polsce będą nieco wyższe niż te, które tutaj podaję.
Trudno się jednak dziwić wysokiej cenie, wszak mówimy o laptopie klasy premium, o niespotykanym stosunku mocy do gabarytów. Razer Blade 14 robi niebywale dobre pierwsze wrażenie. Teraz pozostaje mi czekać na egzemplarz produkcyjny, by przekonać się, czy utrzymuje się ono na dłuższą metę.