Nadchodzi 4K w 2000 fps i 8K w 120 fps. Słyszycie? To huk zwiastujący trzęsienie ziemi w wideo
Ależ obrodziło newsami w branży wideo! Najpierw pojawiła się nowa matryca standardu Mikro Cztery Trzecie zdolna nagrywać 2000 kl./s w 4K, a chwilę później RED dorzuca info o nowej kamerze 8K nagrywającej w 120 kl./s. To początek nowej ery.
Dziś Krzysztof Basel pisał o spodziewanych nowościach w nadchodzącym i oczekiwanym od dawna aparacie Sony A7 IV. Będzie to następca szalenie popularnego A7 III, który jest również moim podstawowym sprzętem do pracy przy zdjęciach i wideo. Choć to aparat, to główna część zapowiedzi dotyczy właśnie kwestii filmowania.
Przypadek Sony A7 IV nie jest żadnym wyjątkiem na rynku. Trudno nie odnieść wrażenia, że w ostatnich latach to właśnie kwestie wideo ciągną cały rynek aparatów do przodu. W przypadku fotografii nie dokonują się żadne rewolucje, bo profesjonalna półka (a więc ta zaczynająca się od poziomu ok. 10 tys. zł za korpus) od lat oferuje jakość, przy której trzeba być ostatnią fotograficzną łamagą, by nie trafić z ostrością lub z ekspozycją. A jeśli masz choć trochę doświadczenia i wiedzy, wyczarujesz obrazek o rewelacyjnej jakości.
No właśnie: wideo. W tej kwestii rewolucja na rynku dopiero się zaczyna.
Choć wspomniany Sony A7 IV najpewniej dobije tylko do poziomu 4K przy 60 kl./s w ośmiobitowym kodeku z próbkowaniem 4:2:2, to na rynku pojawiają się rozwiązania wyprzedzające ten poziom i kilka długich lat.
Spójrzmy bowiem na nową matrycę standardu Mikro Cztery Trzecie. To sensor GSPRINT 4510, który nie zachwyca rozdzielczością, bo ma tylko 10 megapkikseli. Nie musi mieć więcej, bo to i tak o 2 MP więcej niż potrzeba do nagrywania w 4K. Nowa matryca ma jednak możliwość nagrywania w szybkości aż 2000 (tak, dwóch tysięcy!) klatek na sekundę w rozdzielczości 4K.
To oznacza przepotężne możliwości slow-motion. Pokazanie takiego materiału w kinowym standardzie 24 kl/s oznaczałoby spowolnienie obrazu aż 83 razy. Jedna sekunda nagrania trwałaby minutę i 23 s. Jedna minuta — godzinę i 23 min. To robi piorunujące wrażenie.
Takie możliwości są dostępne m.in. dzięki wdrożeniu globalnej migawki. Jest to technologia, która cały czas nie może się przebić do głównego nurtu, a która w przyszłości zrewolucjonizuje branże foto i wideo. Globalna migawka sprawia, że matryca odczytuje naraz obraz z całej powierzchni, zamiast przeprowadzać sczytywanie linijka po linijce. W efekcie mamy znacznie większe szybkości nagrywania, krótszy minimalny czas migawki (tutaj to tylko 1/40000 s.) i do tego całkowity brak efektu rolling shutter w czasie filmowania.
Nowy sensor zapisze obraz w 2 tys. klatek w ośmiobitowej głębi, ale możemy zdecydować się na zapis 10 bit, jeżeli ograniczymy klatkaż do 1008 kl./s.
Kolejne szalone nowości pokazuje firma RED.
RED zrobił podwaliny pod nowoczesne kamery wideo, ale obecnie firma została nieco w tyle. Od strony profesjonalnej podgryza ją rozpychająca się łokciami seria Arri Alexa, a od strony półprofesjonalnej aparaty/kamery konsumenckie takie jak np. Sony FX9 i FX6, Sony A7S III, czy BlackMagic Pocket Cinema Camera 4K i 6K.
Mimo to RED-ami nadal nagrywa się niezliczone ilości teledysków, seriali i filmów. Gambit Królowej, Hobbit, jak również serialowy Wiedźmin produkcji Netfliksa to tylko niektóre z nich.
W sieci pojawiło się zdjęcie zapowiadające nową kamerę RED. Widzimy na nim ekran pokazujący parametry nagrania, a w nich rozdzielczość 8K przy proporcjach 17:9 i zapis aż w 120 kl./s. Oficjalna premiera tej kamery ma nastąpić już dziś. Już przed premierą widać, że będzie to jeden z najbardziej zaawansowanych technicznie sprzętów do nagrywania na rynku.
Widać więc, że w technologii foto czas stanął nieco w miejscu. Jedyną realną nowością w aparatach są coraz doskonalsze tryby autofocusu. Prawdziwa rewolucja dokonuje się w segmencie wideo, przy czym tempo rozwoju na przestrzeni ostatnich lat ani trochę nie wyhamowuje. Aż strach pomyśleć jak mogą wyglądać możliwości kamer AD 2025.