Szybko poszło. Nie minął rok, a Apple już chce odświeżać mojego MacBooka
Tuzy apple’owego wróżbiarstwa przewidują, że zupełnie odświeżone MacBooki Pro zobaczymy już jesienią. W nowych rozmiarach, z nowymi procesorami M1X i z kompletem portów. Mam nadzieję, że mój MacBook tego nie widzi.
Jak co niedzielę Mark Gurman przygotował newsletter dla Bloomberga, w którym zestawił wszystkie produkty, jakie Apple ma pokazać tej jesieni. Jeżeli nie znacie Gurmana, to spieszę z wyjaśnieniem, że jest to jeden z najbardziej wiarygodnych i kompetentnych dziennikarzy zajmujących się tematyką Apple.
Gurman słusznie zauważa, że najnudniejszą (ale jednocześnie najważniejszą) premierą tej jesieni będzie iPhone 13. A raczej cztery takie iPhone’y, podobnie jak miało to miejsce w serii 12. Nowości ma być jak na lekarstwo. Poza iPhone’em zobaczymy nowego iPada Mini z wąskimi ramkami, nowe AirPods 3 oraz Apple Watcha 7 w odświeżonej, kanciastej obudowie.
Mark Gurman twierdzi jednak, że już tej jesieni zobaczymy również nowe MacBooki Pro. Mają to być zupełnie odświeżone modele. Nie wiadomo, czy komputery zadebiutują na wrześniowej konferencji poświęconej iPhone’owi, czy też doczekają się osobnego listopadowego eventu, tak jak miało to miejsce przy ubiegłorocznych premierach. Gurman jest jednak przekonany, że komputery zostaną pokazane jesienią.
To oznacza, że MacBook Pro zostanie gruntownie odświeżony zaledwie po roku.
MacBooki Pro i MacBooki Air z procesorem M1 zadebiutowały 10 listopada ubiegłego roku. Była to dziwna premiera, bo Apple wywrócił do górny nogami kwestię komponentów i oprogramowania, ale urządzenia były zamknięte w starych obudowach. MacBook Pro z procesorem M1 wygląda identycznie jak MacBook Pro z procesorem Intela.
Tej jesieni proporcje będą zupełnie odwrócone. Pod kątem podzespołów mamy zobaczyć lekko podrasowany procesor M1X z dziesięcioma rdzeniami. To naturalne, że po roku pojawi się nowszy, nieco szybszy model. Prawdziwą rewolucją będzie jednak wygląd. Apple postawi na dwa nowe rozmiary MacBooków Pro, bo mamy zobaczyć modele z ekranami 14 i 16 cali. Do tego obudowy staną się bardziej kanciaste, niczym w iPadzie.
Apple ma też zrezygnować z kontrowersyjnego TouchBara, a do tego MacBooki Pro mają mieć komplet portów, wliczając w to HDMI i czytnik kart SD.
Nowy projekt powinien był pojawić się rok temu.
To wszystko sprawia, że debiut procesorów M1 w MacBookach wypadł nieco blado, bo premiera komputerów nowej generacji została rozbita na dwa lata. To zupełnie nie w stylu Apple. Dużo bardziej apple’owe jest podejście w stylu nowego iMaca 24", gdzie zobaczyliśmy całkowicie nowe komputery, wliczając w to projekt zewnętrzny i wewnętrzny.
Swojego MacBooka Pro z procesorem M1 kupiłem tuż po premierze. Dziś czytam o przeciekach dotyczących nowych obudów i nie ukrywam, że zarówno większy ekran jak i czytnik kart SD przydałyby mi się do pracy. Gdybym miał wybór rok temu, zapewne wybrałbym model czternastocalowy z kompletem portów. Teraz, niespełna rok po wymianie komputera, nie myślę o kolejnej zmianie. Mój MacBook Pro jest świetnym i bardzo wydajnym komputerem, ale sytuacji z portami nie da się obronić.
Kuo dokłada swoje trzy grosze. Tegoroczne MacBooki Pro nie będą domknięciem transformacji.
W powietrzu wisi jeszcze jedna ważna nowość, jaką są ekrany miniLED. Ming-Chi Kuo, jeden z najważniejszych analityków przewidujących ruchy Apple, zapowiada wzmożone inwestycje Apple’a w technologię ekranów miniLED. Na razie taki panel trafił tylko do iPada Pro i tylko w największej wersji 12,9 cala, ale wiadomo, że trafi też do MacBooków.
Dotychczasowe przecieki raczej wykluczają możliwość debiutu panelu miniLED w MacBookach już w tym roku. Mówi się, że najwcześniejszym realnym terminem będzie przyszły rok, na kiedy jest planowana premiera MacBooków Air z nowym procesorem M2 i w nowej obudowie nawiązującej wzornictwem i kolorystyką do iMaców. To oznacza, że finalna transformacja MacBooka Pro (wliczając w to komponenty, wygląd, porty i ekran) zajmie aż trzy lata.
Zastanawiam się, w jakim stopniu jest to podyktowane wyrachowaniem Apple’a, a w jakim sytuacją pandemiczną i związanym z nią brakiem komponentów. Niezależnie od powodów, Apple’owi taka sytuacja jest na rękę. Z pewnością znajdą się klienci gotowi wymieniać swojego MacBooka Pro co roku, by być na bieżąco z nowościami.