Microsoft stawia producentom twarde warunki. Podziękujesz mu
Sterowniki to cichy fundament każdego komputera. Zwykle nie zwracamy na nie uwagi - dopóki nie zawiodą. A gdy zawiodą, skutki bywają dramatyczne. Microsoft doskonale zdaje sobie sprawę, że to pięta achillesowa Windowsa. I ma sprytny plan.

Microsoft zaprezentował strategię, która ma daleko idące konsekwencje dla całego rynku sprzętowego. Chodzi o podniesienie standardów jakości sterowników i przeniesienie dużej części ich logiki z trybu jądra (kernel mode) do trybu użytkownika (user mode).
Od antywirusów do całego ekosystemu
Pierwsze kroki w tym kierunku Microsoft stawiał już wcześniej. Problemem były niestabilne sterowniki antywirusowe, które potrafiły wywrócić system do góry nogami. W ramach inicjatywy Microsoft Virus Initiative firma podniosła wymagania wobec partnerów tworzących zabezpieczenia dla Windowsa. Od kwietnia każdy sterownik antywirusowy musi przejść rygorystyczne testy i spełniać nowe normy odporności.
Czytaj też:
To był dopiero początek. W czerwcu Microsoft udostępnił pierwszą wersję zapoznawczą Windows Endpoint Security Platform - nowej architektury, która przenosi obsługę antywirusów z jądra systemu do trybu użytkownika. Efekt? Jeśli antywirus się wysypie to pada aplikacja, a nie cały system. To czysta pragmatyka, która teraz ma zostać rozszerzona na wszystkie sterowniki.
Co się zmienia - i dlaczego to ważne
Najważniejsza zmiana dotyczy producentów sprzętu. Sterowniki będą musiały spełniać znacznie wyższe standardy bezpieczeństwa i stabilności. Microsoft wprowadza nowe testy certyfikacyjne, bez których sterownik nie otrzyma podpisu cyfrowego. Dla użytkownika oznacza to mniej zawieszeń, mniej restartów i mniej wkurzających przerw w pracy.
Druga zmiana jest jeszcze bardziej fundamentalna. Microsoft rozbudowuje bibliotekę wbudowanych sterowników Windowsa. Zamiast tworzyć własne sterowniki jądra producenci będą mogli korzystać z gotowych, przetestowanych rozwiązań i API. A jeśli potrzebują dodatkowej funkcjonalności - mogą przenieść ją do trybu użytkownika.
W praktyce oznacza to stopniowe ograniczanie kodu działającego w jądrze systemu w takich obszarach jak sieć, kamery, USB, drukarki, baterie, pamięć masowa czy audio. Mniej kodu w jądrze to mniej okazji do katastrofy i mniej luk bezpieczeństwa.
Grafika zostaje w jądrze
Nie wszystkie sterowniki da się przenieść. Najlepszym przykładem są sterowniki kart graficznych. Tu liczy się wydajność. Renderowanie grafiki wymaga bezpośredniego dostępu do sprzętu na najniższym poziomie. Przeniesienie tego do trybu użytkownika byłoby zabójcze dla gier, obróbki wideo czy pracy z aplikacjami wymagającymi ogromnej mocy obliczeniowej.
Microsoft podkreśla, że sterowniki jądra pozostaną tam, gdzie to konieczne - ze względów wydajnościowych lub tam, gdzie nie ma alternatywy w postaci sterowników wbudowanych.
Tam, gdzie sterowniki muszą działać w jądrze, Microsoft wprowadza dodatkowe mechanizmy ochronne:
- Zabezpieczenia kompilatora - ograniczają ryzykowne zachowania już na etapie kodu.
- Izolacja sterownika - minimalizuje skutki awarii, zatrzymując problem w obrębie jednego komponentu.
- DMA-remapping - chroni pamięć jądra przed przypadkowym lub złośliwym dostępem.
Razem tworzą środowisko znacznie bardziej odporne na błędy i ataki.
Dlaczego właśnie teraz?
Powód jest prosty: sztuczna inteligencja. Systemy działające w tle, wykonujące zadania bez udziału użytkownika, wymagają absolutnej stabilności. Awaria sterownika może wywołać lawinę problemów, a w świecie agentów AI to ryzyko nie do zaakceptowania. Do tego dochodzą rosnące zagrożenia bezpieczeństwa. Sterowniki są często furtką do jądra systemu. Jeśli haker załaduje złośliwy sterownik to ma w zasadzie pełną kontrolę nad komputerem. Podniesienie standardów to bezpośrednia odpowiedź na te zagrożenia.
Dla producentów sprzętu oznacza to więcej pracy. Sterowniki muszą przejść nowe testy, a tam, gdzie to możliwe, logika powinna zostać przeniesiona do trybu użytkownika. Jeśli sterownik musi działać w jądrze to musi spełniać znacznie ostrzejsze wymagania bezpieczeństwa. Ale to także szansa. Ci, którzy szybko się dostosują, zyskają przewagę konkurencyjną. Ich urządzenia będą stabilniejsze, ich sterowniki bezpieczniejsze, a ich marki kojarzone z niezawodnością.







































