REKLAMA

Katastrofa klimatyczna dopiero nadciąga, a pogoda już zabiła milion ludzi

Coraz powszechniejsze pogodowe kataklizmy zabijają. Dane przedstawione przez Międzynarodową Organizację Meteorologiczną muszą niepokoić.

zmiany klimatu
REKLAMA

Według raportu WMO w ciągu ostatnich 50 lat - w latach 1970-2019 - z powodu kataklizmów zginęło już ponad milion ludzi na całym świecie. Teoretycznie nie jest to aż tak dużo – owszem, każda śmierć to tragedia, ale np. z powodu koronawirusa, a więc w dużo krótszym czasie, umarło 4,16 mln ludzi.

REKLAMA

Problem polega na tym, że za coraz większą liczbę kataklizmów odpowiada człowiek – a konkretnie to, jak wpływa na klimat i jego pogorszenie. Potwierdzeniem tego jest fakt, że najwięcej, bo aż 650 tys. osób, zmarło z powodu suszy.

577 tys. zgonów to konsekwencje burz, zaś za ponad 50 tys. tragedii odpowiadały powodzie oraz ekstremalne upały

Prof. Petteri Taalas z WMO nie ma wątpliwości, że za rosnącą liczbę ekstremalnych zjawisk odpowiadają zmiany klimatyczne, które wywołał człowiek. „Żaden kraj nie jest na nie odporny”, dodał ekspert.

Niestety widzimy to na własnych oczach. Tegoroczne lato to już ogromne pożary w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych czy powodzie w Chinach. Obecnie z żywiołem walczy Sardynia, gdzie szaleją pożary. Polskę zaś nawiedziły upały, rośnie też liczba ekstremalnych zjawisk, jak tornada.

Na dodatek problemy, przez które ludzie umierali w ostatnich 50 latach, tylko się nasilają. W Polsce coraz częściej dochodzi do suszy. W innych regionach świata jest podobnie. Niedawno naukowcy odnotowali, że górskie lodowce w zastraszającym tempie topnieją w tropikach. To oznacza, że regiony i rzeki będą uboższe w wodę, którą wcześniej „gwarantowały” lodowce. Ofiar suszy będzie więc tylko więcej.

Czy są jakieś dobre wiadomości? Poniekąd tak

REKLAMA

Otóż choć liczba kataklizmów rośnie, to liczba ofiar… mimo wszystko spada. Paradoks polega na tym, że ludzkość ma coraz więcej narzędzi, aby wcześniej przewidywać tragedie i przed nimi ostrzegać. Słowem: uczymy się żyć w niełatwych warunkach. Niestety, całkiem możliwe, że to jedyna strategia, bo na ratunek jest już za późno.

Aż chce się popularne powiedzenie o tym, że problemem nie jest to, że jesteśmy w czterech literach, tylko to, że zaczęliśmy się w nich urządzać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA