Sięgać tam, gdzie światłowód nie sięga, czyli jak poprawić jakość internetu LTE
Jedno proste rozwiązanie sprawiło, że internet w moim domu działa trzykrotnie szybciej niż wcześniej – sprawdziłem jak działa zestaw D-Link DWP-812KT.
Światłowód w każdym domu – zanim prezydent Duda spełni swoją obietnicę, może minąć jeszcze sporo czasu. U mnie na wiosce niedawno ogłoszono, że niebawem zacznie się zbieranie zgód mieszkańców na montaż światłowodów na słupach energetycznych stojących na posesjach. Jak już wszyscy się zgodzą, przyjedzie firma, która wykona tę operację, a potem będzie można podpisać umowę z dowolnym operatorem i korzystać z szybkiego internetu. Tylko jeszcze najpierw trzeba ten światłowód przyciągnąć z kolejnej wsi, oddalonej od mojej o jakieś 6 km. To wszystko może trwać latami, a żyć trzeba, a że nie ma tu żadnego dostawcy internetu stacjonarnego, korzystam z internetu LTE. Korzystam to za wiele powiedziane – on bywa.
Najlepszy zasięg mam gdy wystawię router z kartą SIM na zewnętrzny parapet po północnej stronie domu, czyli w kierunku najbliższej stacji bazowej operatora, z którego usług korzystam – trafiały mi się wyniki pobierania na poziomie 16-20 Mb/s. Gdy chowam router do środka, bo np. pada deszcz, albo jest zimno, prędkość spada do 12 Mb/s, a zdarza się, że testy szybkości pokazują 5 czy 6 Mb/s. Upload – 1, czasem 2 Mb/s Krótko mówiąc – jest kiepsko. A próbowałem kart SIM wszystkich operatorów i to najlepsze, co udało mi się osiągnąć. Wiem, że można by zastosować wzmacniacz GSM, ale to nielegalne. Mógłbym też do routera podłączyć anteny zewnętrzne, ale to wymaga wiedzy – trzeba wiedzieć jaką antenę dobrać, jakiej długości i jakości przewody zastosować, żeby ograniczyć straty jakości sygnału i dobrze byłoby się na tym choć trochę znać. A ja się nie znam, więc rozwiązałem problem inaczej. Takim zestawem:
To zestaw LTE z anteną zewnętrzną D-Link DWP-812KT
Informacją, że to małe czarne z antenkami to router, nikogo pewnie nie zaskoczę. To drugie natomiast, to nie plastikowa podstawa na parasol ogrodowy, a antena LTE. Wyjątkowość tego zestawu polega na tym, że kartę SIM wkłada się nie do routera, a wprost do anteny. To sprawia, że dla poprawy jakości nie muszę wystawiać nieodpornego na niekorzystne warunki pogodowe routera na parapet i nie muszę obawiać się utraty jakości sygnału wynikającego z zastosowania przewodów antenowych. Tu karta SIM trafia do gniazda w antenie, a sygnał dociera do routera po kablu ethernetowym – niemal tak, jakby podpiąć router pod internet stacjonarny.
Antenę zamknięto w plastikowej obudowie, która spełnia wymogi normy IP67. Według karty produktu wytrzyma wiatr o prędkości do 210 km/h, jest odporna na działanie wody i kurzu i pracuje w zakresie temperatur od -30 do + 60 stopni Celsjusza. Montuje się ją bezpośrednio do ściany, albo na maszcie. Odpowiedni uchwyt pozwalający na montaż i regulację kierunku znajduje się w zestawie.
W dolnej części obudowy znajduje się gniazdo na kartę SIM i kabel ethernetowy. Oba osłaniają gumowe uszczelki, które gwarantują, że gniazdom nie zaszkodzi żadna aura.
Sam router może siać Wi-Fi zarówno o częstotliwości 2,4 jak i 5 GHz. Ma też cztery gigabitowe porty, do których można podłączyć urządzenia niekorzystające z sieci bezprzewodowej oraz gniazdo USB, do którego można podłączyć np. dysk i udostępnić go wszystkim użytkownikom sieci w domu.
Dobra, dobra, ale to wszystko trzeba najpierw skonfigurować
Tak, też się tego obawiałem. Założyłem antenę na zaimprowizowany na potrzeby testu maszt i wystawiłem ze strychu, kierując ją w stronę najbliższej stacji bazowej swojego operatora. Drugi koniec kabla wpiąłem w dołączony do zestawu adapter PoE, dzięki czemu przewód ethernetowy służy również do zasilania anteny w energię elektryczną. Kolejnym kablem połączyłem adapter PoE z routerem i po chwili na wyświetlaczu na obudowie anteny zobaczyłem taki obraz:
Poszczególne diody potwierdzają, że urządzenie jest podłączone do prądu, ma włożoną działającą kartę SIM i jaka jest siła sygnału – jak widać u mnie trudno jej cokolwiek zarzucić. Co więcej, teraz router nie musi stać przy oknie – mogę go postawić tam, gdzie mi wygodnie.
Podłączyłem smartfona do sieci Wi-Fi wysiewanej przez router (dzięki przyciskowi WPS podłączanie urządzeń jest dziecinnie proste) i ... gotowe. Pierwsze odpalenie – i wynik przekroczył moje najśmielsze oczekiwania:
Zestaw pozwolił na osiągnięcie prędkości prawie trzykrotnie wyższych, niż osiągane wcześniej z pomocą routera LTE postawionego na parapecie
Nigdy wcześniej nie udało mie się nawet do niego zbliżyć. Komfort pracy wzrósł ogromnie – teraz biorąc udział w konferencji online, nie muszę prosić domowników, by zrobili sobie przerwę w korzystaniu z sieci, a i pobieranie plików z sieci przestało trwać wieki. Teoretycznie można się spodziewać szybkości do 300 Mb/s – na tyle pozwala sieć LTE. Być może gdybym zastosował wyższy maszt i wyniósł antenę ponad budynki sąsiadów, mógłbym zbliżyć się do tego wyniku. Ale na dziś te 50 Mb/s w pełni mnie satysfakcjonuje.
Tak samo prosta, jak instalacja zestawu, jest też obsługa routera. Łącząc się z nim, mogę wprowadzić szereg nowych ustawień – zmienić nazwę sieci W-Fi i wprowadzić swoje hasła, utworzyć sieć Wi-Fi dla gości, czy poustawiać filtry regulujące dostęp do sieci dla poszczególnych urządzeń w domu. Możliwości jest znacznie więcej i znacznie wykraczają one poza potrzeby przeciętnego użytkownika.
Mi zależało na tym, żeby bez skomplikowanych operacji znacznie poprawić jakość sygnału docierającego do routera i to udało się bez pudła. Zestaw działa świetnie i teraz wiem, że istnieje proste rozwiązanie, które pozwoli mi spokojnie czekać na obiecany światłowód. A kto wie, może stwierdzę, że przesiadka zupełnie nie będzie potrzebna?
* Materiał powstał przy współpracy z marką D-Link