Takiej ulewy nie było od 265 lat. W Polsce trwa wersja demo katastrofy klimatycznej
Przez Polskę przechodzi kolejny front burzowy - właśnie dociera na Mazury. Kiedy jedni szykują się na deszcz, inni podsumowują opady. Wyniki robią wrażenie, ale raczej to negatywne – bo z takimi zjawiskami będziemy musieli spotykać się coraz częściej.
Front burzowy przechodzi przez Polskę. Opady są krótkie, ale niezwykle intensywne. Jak informował na bieżąco na Twitterze profil IMGW, na warszawskich Bielanach w ciągu 30 minut wyniosły dziś 37,4mm (z tego w ciągu 10 min prawie 20mm) – to połowa czerwcowej normy.
Z kolei w Śródmieściu „natężenie opadu było mniejsze, a suma wyniosła niecałe 20mm. Wcześniej burza była w Łodzi, a szacowane opady wyniosły 20-30 mm na godzinę.
Bielany przed godziną 11:00 były „najmokrzejszym miejscem w Polsce”. W sumie spadło 41 litrów deszczu. To jednak nic przy tym, co działo się dwa dni wcześniej w Krakowie. W ciągu godziny odnotowano 54 litry deszczu na metr kwadratowy.
„Zjawisko ekstremalne, które występuje raz na 265 lat”
Tak opad podsumował oficjalny profil miasta. Jedna ulewa wystarczyła, aby wyrobić „normę” na dwa miesiące. Na szczęście Kraków na intensywne opady deszczu był przygotowany, budując tzw. suche stawy – czyli puste zbiorniki, które napełniają się dopiero podczas ulewy. Dzięki temu woda nie dostaje się do kanalizacji, tylko zostaje zatrzymana. A po wszystkim może być wykorzystana do podlewania parkowej zieleni.
Wcześniej Poznań, a dziś Łódź takie szczęścia nie miały. Tak wyglądały ulice w czwartkowy poranek, kiedy front przechodził nad stolicą województwa łódzkiego.
Niestety właśnie do takich obrazków musimy się przyzwyczajać. I tego, że „polską Wenecją”, jak swego czasu określano Łódź po jednej z wakacyjnych ulew, nazywanych będzie coraz więcej miast. Ekstremalne zdarzenia będą w najbliższym czasie pojawiały się coraz częściej. Częstotliwość krótkotrwałych, ale ekstremalnych opadów deszczu stale rośnie. Ostatnie dni w Polsce są zresztą tego najlepszym dowodem.
Po burzy wychodzi słońce. W naszym przypadku będą to kolejne bardzo gorące dni. I tak w kółko – witajcie w czasach rozkręcającego się kryzysu klimatycznego.