Jeśli tak dalej pójdzie, ludzkość będzie potrzebować arki Noego. Czekają nas deszcze nawalne i powodzie
Negatywne zmiany klimatyczne jednoznacznie kojarzą nam się ze stopniowym wzrostem średnich temperatur na Ziemi. Jak jednak przekonują naukowcy, to tylko jeden element wyjęty z całej układanki. Niestety pozostałe skutki są również poważne i już pukają do naszych drzwi.
Międzynarodowy zespół badawczy opublikował właśnie wyniki swoich badań, które wskazują, że wraz ze wzrostem globalnych temperatur coraz częściej będziemy musieli mierzyć się z ekstremalnymi opadami deszczu i powodowanymi przez nie powodziami.
Artykuł, w którym przeanalizowano ponad 170 recenzowanych artykułów naukowych wskazuje, że w wielu małych i miejskich zlewniach, czyli obszarach, w których wody spływają do jednego punktu, ekstremalne opady deszczu na przestrzeni lat zwiększają zarówno częstotliwość występowania powodzi, jak i ich skalę.
Z powodu ocieplenia klimatu rośnie częstotliwość zjawisk ekstremalnych
Badacze zauważają, że częstotliwość krótkotrwałych ekstremalnych opadów deszczu rosła zarówno globalnie jak i w skali kontynentalnej już w XX wieku. Pierwsze dekady XXI wieku pokazują jedynie dalsze podtrzymywanie tego trendu.
Tego rodzaju zdarzenia będą w najbliższym czasie pojawiały się coraz częściej. Wzrost temperatur sprawia, że atmosfera jest w stanie utrzymywać coraz więcej wilgoci, a to z kolei może fundamentalnie zmieniać mechanizmy burzowe. Prognoza na przyszłość zdaje się nawet wskazywać, że jeżeli powstrzymamy dalszy wzrost temperatur, na co się nie zanosi, to już obecny poziom zmian zmusi naukowców i inżynierów do odpowiedniego dostosowywania najbardziej zagrożonych obszarów do częstszych ekstremalnych zjawisk pogodowych.
I nawet nie ma na kogo zrzucić winy, bo to przecież my sami do tego doprowadziliśmy. Pozostaje jedynie w każdym zagrożonym regionie zbudować odpowiednio pojemną arkę. Tak na wszelki wypadek.