Kraków ma sposób na ulewne deszcze. Puste stawy pomagają w walce z nawałnicami
Front wyczekiwany w wielu miastach, wyrządził w Poznaniu mnóstwo szkód. Zdjęcia ze stolicy Wielkopolski były ostrzeżeniem: tak będzie wyglądał kryzys klimatyczny w praktyce.
Żywiołu nie da się powstrzymać, ale można próbować ograniczyć jego konsekwencje. Jak to zrobić, pokazał Kraków.
To nie była zwykła letnia burza. W Poznaniu ulice zamieniły się w rwące potoki (idę za radą Tymona), auta zostały zalane, doszło nawet do osunięcia się dachu. IMGW podało, że w niektórych częściach miasta w ciągu 30 minut spadło tyle wody, ile wynosi czerwcowa norma!
I właśnie do takich ekstremalnych zjawisk musimy się przyzwyczajać. Najpierw niedające żyć upały, potem ulewne burze czy trąby powietrzne. Nie oznacza to jednak, że trzeba na to wszystko czekać z założonymi rękami.
Chociaż jak do tej pory w miastach popełnia się wiele błędów, wycinając drzewa i wielbiąc betonozę, to gdzieniegdzie realizuje się pomysły pozwalające radzić sobie z pogodowymi ekstremami.
Przykładem jest Kraków, który stawia na... puste stawy
To tak zwany suchy polder – czyli zbiornik, który w „normalne” dni stoi pusty, ale napełnia się właśnie w trakcie opadów deszczu. Dzięki temu woda zatrzymuje się, a później można ją wykorzystać – na przykład do podlewania zieleni w parku.
Takie zbiorniki są również w stanie chronić przed powodziami i zalewaniem. Na przykład ten wybudowany w Piekarach ma pojemność 45 tysięcy metrów sześciennych. Napełnia się wtedy, gdy lubiąca wylewać rzeka zagraża okolicznym polom.
Miasto powinno być jak gąbka – mówił cytowany w książce Jana Mencwela „Betonoza” dr Mateusz Grygoruk, hydrolog z warszawskiej SGGW. Ten cel udaje się osiągnąć głównie dzięki zieleni. Nie tylko za sprawą drzew, ale nawet trawników czy miejskich łąk. Powoli miasta zaczynają to rozumieć, ale musi minąć jeszcze trochę czasu, nim poradzimy sobie z innym wirusem, jakim było zamiłowanie do wycinki drzew i betonu.
Tymczasem naukowcy nie mają wątpliwości: ekstremalne zdarzenia będą w najbliższym czasie pojawiały się coraz częściej. Częstotliwość krótkotrwałych, ale ekstremalnych opadów deszczu stale rośnie, a trend utrzymuje się już od XX wieku.