Chiński rząd nie lubi konkurencji. Zarzuca Microsoftowi i TikTokowi nadmierne szpiegowanie obywateli
Postępowania przeciwko dużym korporacjom IT, które mają na celu ograniczanie ich zakusów na prywatne dane użytkowników są niemal zawsze witane z aprobatą. Choć, trzeba przyznać, zarzuty o szpiegowanie formułowane przez chińską administrację budzą pewne zdumienie.
Chińskie władze wzięły się za systematyczne egzekwowanie niedawno znowelizowanego prawa dotyczącego ochrony prywatności internautów w Sieci. Zarzuty zostały postawione wielu internetowym usługodawcom – w tym Bingowi i LinkedInedowi należącymi do Microsoftu, ale też i chińskim TikTokowi, Tencentowi i Baidu.
Według śledztwa Chińskiej Administracji ds. Cyberprzestrzeni, w sumie 105 popularnych i operujących na terenie Chin aplikacji nielegalnie pobierało i przetwarzało dane ich użytkowników. Nowe prawo, uchwalone przez chińskie Ministerstwo Przemysłu i Informatyki, weszło w życie na początku bieżącego miesiąca. Podmioty podejrzane o jego naruszanie podobno od razu otrzymały notę informacyjną ze stosowną informacją. Najwyraźniej, skoro chińska administracja zdecydowała się na bardziej zdecydowane kroki, mało kto coś z tą notą zrobił.
Według nowego prawa dostawcy aplikacji są w pełni odpowiedzialni za sposób, w jaki pozyskują dane od swoich użytkowników. Mają też obowiązek ich informować, jakie dane są od nich zbierane i w jakim celu – a użytkownik musi mieć możliwość odmowy. Maksymalna przewidziana w chińskim prawie kara za niestosowanie się do nowych przepisów to 50 mln juanów (ponad 28,5 mln zł) lub równowartość 5 proc. rocznych przychodów firmy.
Jakoś nie mogę zacząć bić brawa i nie do końca rusza mnie ochrona prywatności w Chinach.
Prawo powoli zaczyna doganiać technologię – lepiej późno niż wcale. Prawodawcy na całym świecie zaczynają dostrzegać niebezpieczeństwo, jakie potencjalnie może sprawić ogrom informacji na temat internautów, które gromadzą tak zwane big techy. W Europie, Stanach Zjednoczonych, Rosji i w Chinach prowadzone są liczne śledztwa mające wykazać potencjalne nadużycia ze strony największych firm informatycznych świata. W teorii więc powinniśmy się z dużym entuzjazmem odnosić do wysiłków chińskich władz na rzecz ochrony konsumentów przed technologicznymi gigantami – rodzimymi bądź zagranicznymi.
Problem w tym, że chińskie władze same dopuszczają się rażącej ingerencji w prywatność chińskich obywateli – nie tylko w cyberprzestrzeni. Od 2005 r. w Chinach funkcjonuje system Skynet, składający się z ponad 200 mln kamer mających monitorować codzienność obywateli. Od 2017 r. rządowe moduły szpiegowskie są dołączane do mobilnych aplikacji operatorów komórkowych. Od 2018 r. funkcjonuje też oparty o SI system rozpoznawania twarzy, który podłączony jest do zbioru big data składającego się z obrazów z kamer przemysłowych, dronów, robotów policyjnych i strumienia danych z mediów społecznościowych.
No ale przynajmniej LinkedIn nie będzie już wpływał na decyzje zakupowe Chińczyków przez profilowane reklamy. Wielki sukces.