REKLAMA

Wygląda jak lodówka, ale zamiast chłodzić – oczyszcza powietrze. Dwa tygodnie z oczyszczaczem Samsung AX47

Kumple pytali, czy trzymam w nim piwo, dzieciaki chciały puszczać z niego muzykę. Ale zadanie Samsunga AX47 jest zupełnie inne. O wiele ważniejsze.

02.03.2021 08.27
samsung AX47
REKLAMA

Mieszkam na obrzeżach stolicy Dolnego Śląska, w dzielnicy starych, głównie poniemieckich domów. Kilka lat temu spółdzielnia wybudowała między nimi niewysoki blok, a ja kupiłem w nim mieszkanie. Cisza, spokój, małomiasteczkowy klimat w obrzeżach metropolii, prawie jak na wsi. I jak to na wsi, sporo okolicznych domów ogrzewanych jest za pomocą pieców na paliwa stałe. W kilku pali się tym, co akurat pod ręką. Oczywiście w nocy, żeby nie wzbudzać zainteresowania. Ale że zimno i ciemno robi się w miarę wcześnie, to nie raz podczas wieczornego spaceru przekonałem się na własnym nosie, że coś jest nie tak.

REKLAMA

Lekiem na tę sytuację miał być oczyszczacz powietrza – do testu przyjechał Samsung AX47

Samsung produkuje oczyszczacze do pomieszczeń o różnej powierzchni – od 34 do 90 mkw. Ten, który pojawił się u mnie, to model o średnich możliwościach – ogarnia do 47 mkw. Zaskoczył mnie rozmiarem – swoimi gabarytami, wynoszącymi 37 x 44 x 38 cm i designem faktycznie przypomina małą lodówkę na napoje. Dzieciaki zaś stwierdziły, że to pewnie ogromny głośnik Bluetooth. Wygląda zagadkowo. Obudowa przywodzi na myśl sprzęty AGD ze stali inox, a dziurkowany panel przedni faktycznie może przywodzić na myśl głośnik. 

 class="wp-image-1597370"

Sprzęt swoje też waży – dokładnie 12,2 kg i nie ma kółek, więc by go przemieścić, trzeba chwycić od spodu i unieść do góry. Jeśli ktoś myśli o urządzeniu, które będzie regularnie przestawiał, lepiej poszukać czegoś z kółkami

AX47 ma laserowy czujnik pyłu, który umożliwia dokładne kontrolowanie poziomu zanieczyszczenia powietrza. Wykrywa cząsteczki o wielkości nawet mniejszej niż 1,0 ㎛ oraz zanieczyszczenia w formie gazów. A radzi sobie z nimi z pomocą trzech filtrów: wstępnego, wyłapującego większe cząstki kurzu (do samodzielnego czyszczenia raz na 2 tygodnie), antyzapachowego z aktywnym tlenem usuwającego szkodliwe gazy i przeciwpyłkowego – HEPA. Te ostatnie dwa producent zaleca wymieniać raz do roku, a w komplecie kosztują ok. 280 zł. Czyli jakeś 24 zł/mies. 

samsung AX47 class="wp-image-1597295"

Samsung AX47 – czy to działa

Oj działa, a w chwilę po podłączeniu go do gniazdka zobaczyłem taki obrazek:

 class="wp-image-1597310"

Za przednim panelem znajduje się wyświetlacz, który podaje szczegółowe dane dotyczące stężenia pyłów PM1, PM2,5 oraz PM10 oraz stężenia gazu i oznacza je odpowiednimi kolorami. Według instrukcji obsługi, kolory rozłożono następująco:

 class="wp-image-1597319"

Jak się możecie domyślać, czerwony kolor przy wskazaniu PM10 i PM2,5 niespecjalnie mnie ucieszył. Równie zaskoczony byłem poziomem hałasu, na jaki wkroczyło urządzenie. AX47 zauważył, że czeka go sporo roboty i wprowadził się w najsilniejszy, najgłośniejszy, ale przy tym najbardziej efektywny tryb pracy. Według danych technicznych najwyższy poziom hałasu, jaki może emitować, to 50 db, czyli poziom porównywalny z szumem w biurze. Popracował w nim ze 20 minut i gdy kolor ikony zmienił się na żółty – spuścił z tonu.

 class="wp-image-1597307"

W najniższym trybie nawiewu urządzenie pracuje, wydając dźwięk o głośności 18 db, czyli porównywalny do szeptu. W obudowie jest 60 tys. otworków, które delikatnie rozprowadzają powietrze w trybie Wind-Free i wówczas urządzenie działa praktycznie niesłyszalnie. 

 class="wp-image-1597280"

Samsung AX47 może sam dobierać tempo oczyszczania powietrza, a co za tym idzie siłę nadmuchu, ale można też wymusić pracę w trybie Sleep, w którym działa naprawdę cicho, a delikatny szum wręcz pomaga w zaśnięciu. 

 class="wp-image-1597301"

Po godzinie od uruchomienia, na wyświetlaczu urządzenia pojawiły się zielone wskazania. Z czasem przeszły nawet w niebieskie, oznaczające superwarunki do oddychania.

 class="wp-image-1597304"

A żeby nie biegać co chwilę do urządzenia i sprawdzać, jak jest skuteczne, podłączyłem je do aplikacji Smart Things, z pomocą której obsługuję m.in. klimatyzację. I mogłem zrobić wszystko również z oczyszczaczem – od bieżącej kontroli zapylenia pomieszczeń, przez wybór pracy urządzenia, aż po ustalenie harmonogramu działania. 

samsung AX47 class="wp-image-1597322"

Tak, harmonogramu, bo sprzęt nie musi pracować 24h na dobę. Można go zaprogramować, by włączał się o określonych porach. Można też uruchomić tryb oczyszczania powitalnego – wówczas urządzenie włączy się, gdy z telefonem z aplikacją wrócimy do domu. Drobiazg, a cieszy.

 class="wp-image-1597313"

U mnie ten oczyszczacz powietrza pracował 2 tygodnie

Nie dlatego, że potem się zepsuł, ale dlatego, że skończył się okres wypożyczenia na test. Testowałem różne konfiguracje – czasem włączałem go 2-3 razy dziennie, czasem pozwalałem pracować w trybie auto. Stojąc w sypialni, conocnie pracował w trybie Sleep. I nie wiem, czy to placebo, czy faktycznie jest coś na rzeczy, ale po kilku dniach oboje z żoną stwierdziliśmy, że śpi nam się lepiej. Urządzenie wykorzystywane regularnie pokazywało zanieczyszczenia na poziomie co najmniej normalnym, a zwykle dobrym, czyli w śladowych ilościach. Ja przestałem się budzić w nocy, a moja żona-astmatyczka stwierdziła, że łatwiej się jej oddycha. Możliwe, że to poniekąd efekt świadomości, że obok działa taki sprzęt, ale wskazania laserowego czujnika potwierdzały, że faktycznie powietrze jest znacznie czystsze, niż zanim zaczęliśmy z niego korzystać. 

REKLAMA
samsung AX47 class="wp-image-1597277"

Na dzień przed końcem testu zniosłem tę lodóweczkę do sąsiadów z parteru. Jak łatwo się domyślić, po pierwszym odpaleniu wszystkie wskazania zaświeciły się na czerwono. Taki sprzęt to dziś w miastach żadna fanaberia, a raczej konieczność. Niestety – nie należy do tanich, kosztuje ok 2,5 tys. zł. Ale z drugiej strony – na co dzień jest naprawdę cichy, wydajny, a przy tym nie szpeci pomieszczenia, w którym stoi. I kupuje się go raz, a dobrze. Ja swój odesłałem producentowi, ale ciągle chodzi mi po głowie. Odkąd go nie ma, wydaje mi się, że gorzej sypiam. A i za dnia jakby nie jestem w stanie skoncentrować się na pracy tak skutecznie jak przez czas, gdy ta skrzynka stała obok mojej nogi. I mam nadzieję, że taka sama, albo podobna, niebawem stanie obok niej ponownie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA