Apple wolniejszy od ślimaka. Szczepionka już jest, a ja nadal odblokowuję iPhone’a pinem
Niebawem minie rok od wprowadzenia obowiązku zakrywania nosa i ust maseczką. Był to rok zaparowanych okularów, rok ucisku na uszy, a także rok odblokowywania iPhone’ów kodem. Użytkownicy iPhone’ów cofnęli się do 2013 r., czyli czasów iPhone'a 5.
Używam maseczek i godzę się na nie. Jestem w stanie przymknąć oko na wiele niedogodności, jeśli stawką jest zdrowie moich bliskich. Myślę, że maseczki w jakimś stopniu irytują wszystkich, ale posiadacze iPhone’ów mają dodatkowy powód do narzekań. Maseczka na twarzy sprawia, że nie działa system Face ID służący do odblokowania iPhone’a, przy czym ten problem nie został załatany od roku.
Jeśli mieliście listę zakupów na iPhonie w czasie pandemii, wiecie, w czym problem.
Pieczywo, owoce, warzywa. Co tam było dalej? Podaj kod. Ok, sos sojowy. Po chwili zegarek wibruje na nadgarstku, bo żona pisze o kolejnym produkcie do kupienia. Wiadomość nie mieści się na ekraniku, więc odruchowo odblokowuję iPhone’a. Podaj kod. iPhone wibruje. Pomyliłem się w ostatniej cyfrze i muszę wpisać kod od nowa.
Nie jest to jednorazowa sytuacja, a norma w czasie trwania pandemii. W minionym roku korzystanie z iPhone’a poza domem wygląda właśnie w ten sposób.
Face ID jest jedyną biometryczną metodą odblokowania nowych iPhone’ów, a system nie działa, kiedy mamy maseczkę na twarzy. Face ID jest z nami już od czterech lat, więc baza osób korzystających ze starszego technologicznie czytnika linii papilarnych Touch ID jest coraz mniejsza.
Co zrobił Apple w czasie pandemii? W praktyce niewiele.
Pod koniec maja ubiegłego roku pojawiła się jedyna aktualizacja iOS, która poprawia wygodę użytkowników iPhone’a w czasie pandemii. iPhone pod kontrolą iOS 13.5 potrafi wykryć, że użytkownik ma maseczkę i nie może odblokować smartfona. Co wówczas robi system? Nie próbuje kolejny raz skanować twarzy, lecz od razu wyświetla pole z cyframi do wprowadzenia kodu. Zaoszczędzona sekunda. To wszystko, na co było stać Apple.
Na przestrzeni ubiegłego roku pojawiały się plotki o tym, że do iPhone’a wróci skaner linii papilarnych działający równolegle do Face ID. Taki system sprawdziłby się idealnie w czasie pandemii, ale Apple w iPhonie 12 ponownie zastosowało wyłącznie skaner twarzy.
W efekcie musimy korzystać z kodu pin, tak jak robiliśmy to w 2013 r., kiedy na rynku królował iPhone 5 niewyposażony w czytnik Touch ID.
Szczepionka powstała szybciej niż skuteczny system Face ID działający z maseczką. To mówi wszystko o tempie prac Apple’a.
Apple pracuje nad systemem odblokowywania iPhone’a za pomocą Apple Watcha. To rozwiązanie całkowicie w stylu Apple. Będzie to kolejna cegiełka do - już i tak wysokiego - muru okalającego ekosystem. Przy okazji będzie to okazja do sprzedania Apple Watcha osobom, które dotychczas się wahały.
iPhone odblokuje się automatycznie, kiedy będziesz miał na ręce Apple Watcha. Taka nowość trafi do iOS 14.5 i watchOS 7.4. Obecnie te systemy można już testować w fazie beta, do tego nie tylko w kanale deweloperskim, ale też publicznym.
Czekam na pełne wersje od całych miesięcy, ale nie mogę się odczekać, bo postęp prac jest wyjątkowo powolny. Dziś pojawiła się nowa informacja, ale to tylko kolejna - już czwarta - beta nowych systemów. Nie wiadomo, czy finalna wersja jest kwestią tygodni, czy miesięcy czekania.
Jest to tym bardziej rozczarowujące, że Apple ma od lat system odblokowywania Maków za pomocą Apple Watcha. Działa to beż żadnych problemów i korzystam z tego codziennie. Kiedy wybudzam komputer, zegarek lekko wibruje na nadgarstku, dając do zrozumienia, że właśnie odblokowuje system. Całość jest bezpieczna, bo działa z małej odległości i tylko wtedy, gdy zegarek jest odblokowany. Sam Apple Watch blokuje się natychmiast kiedy straci kontakt ze skórą, więc nawet jeśli zgubimy zegarek, znalazca nie będzie w stanie odblokować nim naszych sprzętów.
iPhone za 5000 zł codziennie irytuje. Android za 500 zł po prostu działa. I tak się żyje w tej pandemii.
Apple przez lata promowało się hasłem „it just works”. Gdzie jest to hasło w czasach pandemii? Sytuacja jest wybitnie irytująca w kontekście ceny iPhone’ów. Jak to możliwe, że Apple, przy całym swoim nieprzebranym morzu gotówki, w taki sposób traktuje klientów, którzy wyłożyli po 3, 4, 5, czy nawet 6 tys. zł za smartfon?
Jednocześnie koledzy z Androidem nie mają żadnych problemów. Tam skanery linii papilarnych działają nawet w najtańszych modelach.