REKLAMA

Sondy kosmiczne odkryły chybotanie Marsa. Precyzja pomiarów zwala z nóg

O tym, że oś obrotu Ziemi okresowo zmienia położenie wiemy od ponad stu lat. Teraz jednak dane zbierane przez długie lata przez sondy kosmiczne dowodzą, że oś obrotu Marsa robi dokładnie to samo.

Biegun Marsa przesuwa się na powierzchni planety i nie chce przestać. Ziemia ma podobnie
REKLAMA

Mowa tutaj o zjawisku chybotania Chandlera, nazwanym tak nie na cześć Chandlera Binga z Przyjaciół, a Setha Chandlera, amerykańskiego astronoma, który odkrył to zjawisko na Ziemi. Do takiego chybotania osi rotacji dochodzi gdy obracające się ciało nie jest idealnie sferyczne. Nierównomierne rozłożenie masy ciała, sprawia, że oś rotacji nieznacznie zmienia położenie w przestrzeni niczym coraz wolniej kręcący się bąk, którego starsze pokolenie może jeszcze pamiętać z dzieciństwa.

REKLAMA

Jak dotąd naukowcy wiedzieli, że chybotanie Chandlera dotyczy Ziemi, której oś rotacji przesuwa się na biegunie o 3-6 metrów co 433 dni. Co szczególnie ciekawe, gdyby Ziemia była tylko skałą, takie chybotanie powinno zaniknąć w czasie krótszym niż 100 lat. Tak się jednak nie dzieje. Naukowcy podejrzewają, że wpływają na to oceany oraz zmienne ciśnienie atmosferyczne na Ziemi, które hamują proces wyrównywania chybotania.

Zważając jednak na to, że sama amplituda wahań jest niewielka, a okres wahania stosunkowo długi, potrzeba długich i precyzyjnych pomiarów, aby można było jednoznacznie ustalić, że dany ruch osi jest spowodowany właśnie chybotaniem Chandlera. Nic więc zatem dziwnego, że jak dotąd proces ten zaobserwowano jedynie na Ziemi.

Mars też się chwieje. Mniej, ale jednak

REKLAMA

Niezwykle precyzyjne, częste i długie pomiary pozwoliły odsiać szum pomiarowy i ustalić, że oś rotacji Marsa także nieznacznie się chybocze. W przypadku Marsa chybotanie jest szybsze (okres 207 dni), ale amplituda przesunięć bieguna na powierzchni Marsa to zaledwie 10 cm.

Choć efekt jest bardzo niewielki to geologom sporo mówi o wnętrzu Czerwonej Planety. Za skalę chybotania Chandlera odpowiedzialny jest płaszcz, czyli warstwa znajdująca się bezpośrednio pod skorupą planety. Zważając na to, że na powierzchni Marsa mamy aktualnie działający jeden z najbardziej precyzyjnych sejsmometrów w Układzie Słonecznym, to zbierane przez niego dane doskonale uzupełniają się z danymi zbieranymi przez sondy kosmiczne. Dzięki temu geologia Marsa nabiera rumieńców i w końcu zaczynamy poznawać wnętrze innej planety niż nasza własna. To jest, oczywiście do czasu kiedy Mars też będzie naszą własną planetą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA