REKLAMA

Testowy Hyperloop w Korei jechał 1000 km/h, za cztery lata ma wozić pasażerów. W Europie i USA trwa impas

Korea Railroad Corporation (Korail) pochwaliło się osiągnięciem prędkości powyżej 1000 km/h w swoim tunelu Hyperloop. Azja i Bliski Wschód wychodzą na liderów wyścigu o transport publiczny nowej generacji, podczas gdy Zachód mierzy się z rosnącym stosem problemów.

15.11.2020 18.28
Hyperloop w Korei jechał 1000 km/h. Jakby to wyglądało w Polsce?
REKLAMA

Hyperloop to przyszłość publicznego transportu. Liczba i skala rozpoczętych projektów nie pozostawia złudzeń, że właśnie w ten sposób będziemy podróżować naziemnie między największymi ludzkimi aglomeracjami. To kwestia kilkunastu - kilkudziesięciu lat. Istnieją jednak państwa zasobne i innowacyjne, w których Hyperloop urzeczywistni się znacznie szybciej, bo już za kilkadziesiąt miesięcy.

REKLAMA

Jednym z takich państw jest Korea Południowa, chcąca zamienić godziny na minuty.

W Korei za rozwój superszybkiej sieci Hyperloop w dużej mierze odpowiada nowoczesne, świetnie działające państwo. To właśnie państwowa spółka Korea Railroad Corporation (Korail) - odpowiednik naszego PKP - pochwaliła się pokonaniem bariery 1000 km/h w tunelu Hyperloop. Prototypowa wersja kapsuły w skali 1:17 osiągnęła maksymalną prędkość wynoszącą dokładnie 1019 km/h.

Dzięki tunelowi Hyperloop koreański rząd chce radykalnie skrócić podróż z Seulu do Busan (pozdrawiam miłośników horroru i zombie). Pokonanie takiego odcinka dzisiaj, przy pomocy i tak nowoczesnych i szybkich kolei wysokich prędkości, trwa trzy godziny. Dzięki tunelowi Hyperloop ta sama podróż zostanie skrócona do 30 minut.

Korea Południowa chce oddać pierwszą w pełni działającą sieć tuneli Hyperloop do użytku publicznego już w 2024 r. Nowoczesne państwo bierze na swoje barki problem, z którym borykają się inne firmy rozwijające technologię superszybkich tuneli: zabezpieczenie gruntów pod inwestycje. Hyperloop będzie pierwszym nowym środkiem publicznego transportu od ponad 100 lat, a wspólną cechą każdego publicznego transportu jest konieczność zawłaszczenia cennej przestrzeni.

To właśnie ziemia i nieruchomości są wielkimi problemami dla sieci Hyperloop w USA oraz Europie.

 class="wp-image-1497374"

Gigantyczne rozparcelowanie gruntów połączone z wysokim współczynnikiem własności prywatnej to cecha charakterystyczna dla państw szeroko rozumianego Zachodu. Komfort posiadania własnych czterech ścian piętrzy problemy z perspektywy budowy zupełnie nowej infrastruktury publicznej na miarę XXI wieku. Doskonale wie o tym np. Virgin Hyperloop. Amerykańska firma kupiona przez Bronsona przeprowadza testy na piaskach Nevady, podczas gdy Korea Południowa już chce łączyć tunelami swoje największe metropolie.

Właśnie ze względu na topografię terenu, warunki klimatyczne oraz zagospodarowanie przestrzenne to Arabia Saudyjska wyrasta na jednego z liderów w wyścigu Hyperloop. Bogate państwo naftowe ma mieć własną sieć tuneli niedługo po Korei, głównie dzięki łatwości zabezpieczenia pustynnych gruntów pod inwestycje oraz pokaźnemu państwowemu budżetowi.

Zamieniamy PKP na Korail, czyli marzenie o Hyperloop w Polsce.

Żyjemy w kraju wielkich zapóźnień infrastrukturalnych. Wciąż jesteśmy na etapie rozwijania i modernizacji sieci kolei wysokich prędkości. Z tej perspektywy polski Hyperloop to kompletna abstrakcja. Tunelowe rozwiązanie nie jest nawet brane pod uwagę przy tak wielkim, rozbitym na etapy i lata projekcie jak Centralny Port Komunikacyjny (CPK).

REKLAMA

Mimo tego postanowiłem nieco pomarzyć, przenosząc koreańską innowacyjność na polski grunt. Co byśmy zyskali, gdyby to u nas nowoczesne PKP budowało tunelową sieć transportu publicznego? Odcinek Warszawa - Katowice pokonywalibyśmy od 20 do 30 minut. Z Warszawy do Gdańska jechalibyśmy 25 minut. Wrocław witałby się z Krakowem w 20 minut. Musielibyśmy dodać kilka kolejnych minut na ewentualny postój w Katowicach. Przejechanie całej Polski wzdłuż lub wszerz zajmowałoby mniej więcej godzinę.

Jeszcze przyjemniej robi się na myśl o podróżach na skalę europejską. W mniej niż 3 godziny jesteśmy w Paryżu. Uwzględniając solidny postój w Berlinie, do którego dotarlibyśmy w godzinę. Rzym? Nieco ponad trzy godziny, w sam raz na popołudniowy spacer. Głodna zabawy młodzież byłaby w Amsterdamie po 2 godzinach w tunelu. Niektórzy wracają dłużej z imprezy w mieście zamieszkania.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA