Masz iPhone'a? Nie pograsz w gry strumieniowane przez xCloud w ramach Xbox Game Pass
Tak jak w streamingu gier z chmury widzę przyszłość branży w perspektywie kolejnych dekad, tak dziś odpalanie gier na serwerze to rozwiązanie komplementarne dla platform stacjonarnych. Właśnie dlatego, chociaż jestem graczem, to ani myślę z powodu xClouda drzeć szat i porzucać iPhone’a.
Potwierdzono już wieści, których wszyscy zainteresowani się spodziewali: strumieniowanie gier od Microsoftu w ramach usługi Xbox Game Pass Ultimate nie będzie dostępne na mobilnych urządzeniach Apple’a. Firma z Redmond z początku przymierzała się do tego, by uruchomić xCloud na obu liczących się obecnie mobilnych platformach, ale chcąc, nie chcąc, postawiła na jedną kartę: Androida.
To, że testy beta się skończyły, nie oznacza jednak, że Microsoft dopiero teraz, z dnia na dzień, wyciągnął wtyczkę. Tak naprawdę firma porzuciła rozwój xClouda na iOS-a i iPadOS-a już wiele tygodni temu. Wczoraj minęły po prostu trzy miesiące, od kiedy pojawił się ostatni build aplikacji w ramach usługi TestFlight i dostęp do niej wygasł automatycznie.
Warto też zauważyć, że xCloud w wersji testowej na urządzeniach Apple’a i tak nie pozwalał przetestować usługi w formie, w jakiej trafi na Androida w ramach aplikacji Xbox Game Pass, a wyłącznie samą technologię strumieniowania rozgrywki. Aplikacja kliencka pozwalała na odpalenie tylko jednej predefiniowanej kolekcji gier, czyli Halo: Master Chief Collection.
Sam miałem zresztą w ostatnich tygodniach okazję sprawdzić tę wczesną wersję rozwojową xClouda na iPhonie i iPadzie.
Nadmienię też, że w trakcie testów nie były co prawda dostępne serwery w Polsce, a moje urządzenia łączyły się (i to przez VPN-a) z serwerami w Anglii, ale… i tak działało to już na tym etapie całkiem nieźle. Sprawdzałem w ten sposób zarówno kampanię dla jednego gracza, jak i tryb multiplayer, a pomimo spadków jakości, opóźnień i artefaktów rozgrywka była możliwa.
Jestem też święcie przekonany, że za kilka, kilkanaście lat znikną bariery techniczne streamingu oprogramowania i stanie się on podstawowym sposobem konsumowania tej gałęzi kultury. Nie ma co się jednak oszukiwać — super, że nie czekamy w kolejce, ale dziś strumieniowanie gier z chmury to usługa komplementarna. „Netflix dla gier” to nisza pełna kompromisów.
Nie sposób więc dziś pisać o tym, że „gracze powinni porzucić iPhone’a”.
Trafiam teraz na takie nagłówki i przecieram oczy — bo niby dlaczego mieliby to robić? Na sprzęty z Androidem nie powinni teraz patrzeć „gracze”, a co najwyżej „świadomi gracze, którzy są zainteresowani streamingiem”, a tych jest garstka. Pozostali przez lata będą podchodzić do chmury nieufnie, a na iPhone’ach będą grać w Pokemon GO i mini-gierki z App Store’u.
To, że 15 września 2020 r. nie będę mógł uruchomić xClouda na iPhonie, w żadnym razie nie nakłania mnie do porzucenia mojego obecnego telefonu na rzecz Androida. Nie dzieje się zaś tak z prostej przyczyny: dziś dostęp do nowej usługi Microsoftu nie przeważa innych zalet iOS-a nad konkurencyjną platformą. Kiedyś się to może zmienić, ale nim to się stanie, miną lata.
Za kilka lat jednak o tym, że xClouda na iPhone’ach i iPadach na start nie było, możemy nawet nie pamiętać.
Apple co prawda mówi wprost, że streamingu nie chce, ale to nie jest pierwsza sytuacja, gdy firma blokuje dostęp podmiotom firm trzecich do App Store’u, gdyż chcą w nim umieścić aplikację, która godzi w jego interesy. Czy to słuszne, czy nie, to z naszej perspektywy kwestia wtórna, bo i tak nie mamy na to wpływu. Faktem jest, że obie korporacje się obecnie przepychają i próbują ugrać dla siebie jak najwięcej.
Na czym jednak tak naprawdę zależy firmie z Cupertino? Tego nie wiemy, bo kulis rozmów pomiędzy Apple oraz Microsoftem nie znamy, a jedynie ich efekty. Najwyraźniej jednak nie chodzi tutaj (tylko) o pieniądze. Microsoft, w przeciwieństwie wielu innych dostawców treści, nie ma problemu z tym, żeby oddawać konkurentowi prowizję od sprzedaży i oferuje w App Storze m.in. abonamenty Office.
xCloud to nie jest jedyny streaming gier niedostępny na urządzeniach Apple’a.
W sklepie z aplikacjami na iOS-a, iPadOS-a i tvOS-a pojawiły się co prawda aplikacje PS4 Remote Play i Steam Remote Play, ale Valve toczyło o to długie boje. Udało się wygrać potyczkę z cenzorami Apple’a po roku, i to tylko dlatego, że to de facto wirtualny pulpit działający lokalnie. Streamingu gier z chmury to już inna historia i pojawiają się tu podwójne standardy.
Microsoft słusznie zauważa, że Apple nie sprawdza wszystkich seriali z Netfliksa ani postów na Facebooku, ale jakimś trafem aplikacje obu tych firm są dopuszczone do App Store’u. Jedyny problem sprawiają jednak te nieszczęsne gry, które zapewne całkowitym przypadkiem są poniekąd konkurencją dla subskrypcji Apple Arcade.
Tłumaczenia firmy z Cupertino brzmią naciąganie, a sprawa zaczyna coraz brzydziej pachnieć. Na nic się jednak zdają się tłumaczenia, że firma mogłaby w ocenie gier opierać się np. o ratingi niezależnych organizacji. Dostrzegam tu, tak po prostu, złą wolę, a efekt jest taki, że usługi pokroju xCloud, GeForce Now oraz Google Stadia są od App Store’u odcięte.
Jest na szczęście iskierka nadziei dla graczy, którzy chcieliby grać w gry z Xboksa na swoich iPhone’ach.
Apple od zawsze idzie w zaparte i urządza pokazy siły, na których cierpią konsumenci, ale firma powoli zaczyna składać broń. To właśnie dzięki temu nowe wersje systemów firmy będą odtwarzały wreszcie YouTube’a w 4K, a Amazon jest preferencyjnie traktowany i wrócił na iPhone’y i iPady z opcją opłacania usługi Prime Video z poziomu App Store’u.
Może w przypadku streamingu gier będzie podobnie? Pozytywny z punktu widzenia konsumentów wpływ może mieć tu prowadzone w Stanach Zjednoczonych postępowanie antymonopolowe skierowane przeciwko m.in. firmie Tima Cooka. Urzędnicy ograniczanie dostępności xCloud oraz innych takich usług mogą uznać za nadużywanie przez Apple’a pozycji.
Sam jednak nie czekam na Xbox Game Pass ze wsparciem streamingu w rezerwacie z zapartym tchem.
Poza domem gram albo w Pokemon GO, albo na Switchu, a w domu nie starcza mi czasu na przejście wszystkiego na konsolach stacjonarnych. Dołożenie do tego platformy w postaci xCloud byłoby sztuką dla sztuki. Zaletą jest tu jedynie możliwość odpalenia na smartfonie i tablecie gier z Xboksa… którego i tak mam w domu przy telewizorze.
Jeśli już miałbym być zainteresowany streamingiem gier, to wolałbym mieć GeForce Now na telewizorze, co dałoby mi dostęp do gier wydawanych wyłącznie na pecety. Apple TV i Tizen nie są jednak wspierane, a nie mam telewizora ani przystawki z systemem Android TV, który wspierany jest. Usługę od Nvidii mogę za to od biedy odpalić już teraz na moim Maku.
Jeśli zaś chodzi o xCloud, to o graniu na Apple TV nawet nie marzę, ale kolejne w kolejce mogą być pecety. Niewykluczone też, że Xbox Game Pass ze wsparciem streamingu pojawi się na telewizorach z Tizenem. Screeny kafelka tej usługi w ramach platformy Smart TV od Samsunga od dawna krążą po sieci, a firmy teraz ściśle współpracują w segmencie mobilnym.
PS Pomijając już kwestię tego, że Tim Cook nie chce xCloud u siebie, a tłumaczy to mętnie, jestem niezmiernie ciekaw, czy ten sam Microsoft, który chciałby pojawić się wraz ze swoją usługą na sprzętach Apple’a, byłby taki chętny, by udostępnić na konsolach z rodziny Xbox klienta podobnych usług konkurencji — czyli takich jak wspomniane GeForce Now i Google Stadia…
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.