Czas na wielkie sprzątanie. Poznajcie systemy Windows 10 Dev, Windows 10 Beta i Windows 10 Release Preview
Już bardzo niedługo czekają nas zmiany w programie Windows Insider. Nie są przesadnie rewolucyjne, bowiem głównie zmienia się nazewnictwo. To nadal za mało, ale powinno przynieść pożądane efekty.
Windows 10 rozwijany jest na oczach wszystkich. Microsoft regularnie publikuje nowe kompilacje przyszłych wersji systemu, a pobrać je mogą wszystkie zainteresowane osoby. Jedyne co, to trzeba mieć świadomość, że nieukończone wersje systemu mogą zawierać poważne usterki – wszak po to są testy. I że beta-testerzy muszą się zgodzić na działanie w tle narzędzi telemetrycznych, które mogą w pewnym sensie naruszać ich prywatność. Całą inicjatywę Microsoft określa jako program Windows Insider.
W teorii pomysł jest świetny. Microsoft może już na wczesnym etapie zbierać opinie od entuzjastów i wprowadzać stosowne korekty w systemie. Zyskuje też miliony nowych urządzeń testowych, dzięki czemu szybciej i łatwiej może wykrywać kolejne niedoróbki i je usuwać. Tak, by na premierę wszystko działało bez zarzutu.
Praktyka wykazała co innego. Jakość kodu Windowsa pozostawia dużo do życzenia, a sami testerzy już nie rozumieją nic z programu Windows Insider.
Wystarczy zwrócić uwagę na liczne doniesienia o problemach z Windowsem 10 2004 – najdłużej testowanej w ramach Windows Insider aktualizacji w historii systemu. Najbardziej upokarzające w tym wszystkim jest to, że wiele z obecnych usterek zostało Microsoftowi w ramach tych testów zgłoszone. Mimo tego firma, z sobie tylko znanych powodów, zgłoszenia te zignorowała. Nie dostrzegła?
Program Windows Insider bez wątpienia jest źle prowadzony i źle zarządzany. Jakby tego było mało, jego liczne reformy doprowadziły do tego, że już sami testerzy nie do końca łapią, o co w tym wszystkim chodzi. Windows Insider jest bowiem podzielony na kilka sekcji, w teorii mających dostosować poziom zaangażowania użytkownika do tego co właściwie testuje.
Początkowo wyglądało to tak i nawet miało to sens:
- Testerzy z grupy Skip Ahead testowali następna aktualizację po tej najbliższej
- Testerzy z grupy Szybkie aktualizacje testowali najnowszy dostępny kod systemu, mało przetestowany i mogący sprawiać wciąż dużo problemów, a wiele rzeczy w nim nie działa. Coś w rodzaju wersji alfa
- Testerzy z grupy Wolne aktualizacje testowali już w miarę przetestowany, ale nadal niegotowy kod. System jest już w tej formie w miarę stabilny, ale nadal można spodziewać się zmian i problemów
- Testerzy z grupy Wersja zapoznawcza testowali system, który ma trafić do użytkowników końcowych – chyba że w ostatniej chwili wykryta zostanie poważna usteterka
Dziś za to wygląda to tak:
- Skip Ahead już nie istnieje
- Szybkie aktualizacje to krąg do testowania eksperymentalnych funkcji, które mogą lecz nie muszą trafić do którejś z przyszłej wersji Windowsa
- Wolne aktualizacje to beta-testy najbliższej aktualizacji rozwojowej
- Wersja zapoznawcza pełni nadal swoją rolę
Entuzjaści w efekcie nie mieli pojęcia do którego kręgu właściwie mają się zapisać. Szybkie aktualizacje to poligon, którego cel nie jest jasny. Wolne aktualizacje często bywały bliższe stabilnej wersji niż Wersja zapoznawcza. Według nieoficjalnych informacji, w efekcie wielu testerów zrezygnowało z uczestnictwa w programie – nie rozumiejąc co on już właściwie ma na celu.
Czas na wielkie sprzątanie. Poznajcie systemy Windows 10 Dev, Windows 10 Beta i Windows 10 Release Preview
- Windows 10 Dev to kanał, który zastąpi Szybkie aktualizacje. Testowy system w tej formie to wczesna wersja, mocno niedopracowana i mogąca sprawiać problemy. Służy bardziej do testowania pomysłów niż jakości kodu.
- Windows 10 Beta to Windows 10 Dev po pierwszych falach testów. Ma być już w miarę stabilny, choć Microsoft nie daje na to gwarancji. To tu ma się pojawić najwięcej testerów, którzy wyłapią – lub zrobią to za nich narzędzia telemetryczne – ostatnie błędy techniczne, jakie umknęły uwadze odważnym użytkownikom z wersji Dev.
- Windows 10 Release Preview to wersja, która pojawi się u zwykłych użytkowników, jeżeli wszystko pójdzie dobrze. Jest objęta wsparciem technicznym.
Nie tylko jasno ustalono który krąg do czego służy, to nawet zastosowano ogólnie przyjętą nomenklaturę, znaną chociażby z programu beta-testów przeglądarek Chrome i Edge.
Alfa, beta, gamma, delta… co z tej gadaniny nerdów dla nas wynika?
Zwiększenie czytelności programu to pierwszy, ale bardzo istotny krok celem jego naprawy. Microsoft ma nadzieję, że robiąc porządki na nowo przyciągnie uwagę entuzjastów. Znowu mają się czuć tak, że ich zdanie ma znaczenie i że ich ryzyko i zgoda na naruszanie prywatności przełoży się – poza frajdą z korzystania z nowych zabawek – na wyższą jakość końcowego produktu. Dev to kanał dla największych entuzjastów. Beta dla osób niecierpliwych, którzy chcą posmakować nowości. Release Preview dla tych, którzy nie chcą czekać na arbitralnie narzucony harmonogram wydawniczy nowych wersji.
Tyle teorii – zobaczymy co przyniesie praktyka. Na razie nie spodziewałbym się mierzalnych efektów, bowiem wedle wszystkich plotek aktualizacja Windowsa 10 do wersji 2009 ma być relatywnie mała, na podobnych zasadach co wersja 1909. Wydaje się więc wątpliwe by testerzy mieli okazję się przy niej wykazać w jakiś szczególny sposób. To wersja 2103 udowodni – lub nie – że już sama zmiana nomenklatury przyniesie pożądane efekty.
Niezależnie od powyższego, miejmy nadzieję, że to dopiero początek. Krok w dobrą stronę, ale dopiero pierwszy z wielu. Żadne zmiany w etykietkach nie rozwiążą wewnętrznych problemów Microsoftu w kontekście Windows Insider – wszak to nie jest pierwszy raz, kiedy zgłoszenia od testerów były ignorowane, co w efekcie doprowadziło do kolejnej katastrofy.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.