Raptem 100 zł różnicy, a przepaść spora. Xiaomi Mi 10 kontra iPhone 11 - porównanie smartfonów
Jeszcze rok temu najlepszy z najlepszych smartfonów Xiaomi był nieporównywalnie tańszy od nawet najtańszego iPhone’a. Dziś sytuacja się zmieniła, a Xiaomi Mi 10 kosztuje niemal dokładnie tyle samo, co iPhone 11.
Co za szalone czasy. Za spacer z odsłoniętą twarzą można zarobić 1000 zł mandatu, nauczyciele odkrywają istnienie pakietu Office 365, a Xiaomi sprzedaje swój najnowszy smartfon w cenie iPhone’a.
Skupmy się na tym ostatnim szaleństwie. Miałem okazję spędzić z Xiaomi Mi 10 ostatnie tygodnie. Wyciągnięte wnioski znajdziecie w pełnej recenzji:
iPhone 11 jest zaś moim głównym smartfonem od premiery we wrześniu ubiegłego roku. Poznałem jego wszystkie mocne i słabe strony, o czym możecie przeczytać w recenzji długoterminowej:
Na pierwszy rzut oka obydwa smartfony więcej dzieli niż łączy. Mają jednak jedną cechę wspólną, przez którą musimy je postawić obok siebie – cenę. Najtańszy wariant Xiaomi Mi 10 (w oficjalnej, polskiej dystrybucji) kosztuje 3499 zł. Najtańszy iPhone 11 (w oficjalnej, polskiej dystrybucji) kosztuje 3599 zł.
Czy warto wydać 3500 zł na smartfon Xiaomi, czy może dobrym pomysłem jest dołożenie stówki do iPhone’a 11?
iPhone 11 czy Xiaomi Mi 10 – zwycięzca tego starcia wcale nie jest taki oczywisty
Historycznie rzecz ujmując, najdroższe Xiaomi zawsze przedstawiały lepszy stosunek ceny do jakości od najtańszych iPhone’ów. Kupując telefon Xiaomi zawsze dostawaliśmy topową specyfikację i możliwości, w nieporównywalnie niższej cenie niż miało to miejsce w smartfonach konkurencji.
W tym roku sytuacja się zmieniła. Xiaomi porwało się z motyką na słońce i wydało na rynek telefon teoretycznie bezkompromisowy, tym samym równając się ceną ze swoimi rywalami.
A skoro tak, to Chińczycy muszą się liczyć z bezpośrednim porównaniem do gigantów. Przyjrzyjmy się więc, jak Xiaomi Mi 10 wypada w starciu z iPhone’em 11.
Wygląd i jakość wykonania
To, który smartfon komu spodoba się bardziej, pozostaje kwestią gustu. Osobiście jestem nieco rozdarty. Bardzo lubię wygląd iPhone’a, który od premiery modelu X stał się już ikoniczny, nawet jeśli notch i grubawe ramki nie bardzo pasują do 2020 r. Obiektywnie jednak design iPhone’a 11 ma już swoje lata, a za to paskudztwo na pleckach (mowa o wyspie z aparatami) designer powinien oberwać po łapkach.
Nie da się jednak ukryć, że design iPhone’a 11 jest JAKIŚ. Właściwy niemal wyłącznie iPhone’om, wyróżniający się, do tego dostępny w 6 kolorach.
Xiaomi Mi 10 natomiast kupimy w Polsce tylko w dwóch wersjach kolorystycznych. Obiektywnie prezentuje się on o wiele bardziej nowocześnie od iPhone’a 11, ze swoimi smukłymi ramkami i maleńkim otworem na przedni aparat, ale… jednocześnie wygląda tak samo, jak co najmniej 10 innych modeli.
Nie da się jednak polemizować z faktem, że z tej dwójki to iPhone jest smartfonem lepiej wykonanym. Całość jest o wiele bardziej solidna, do tego iPhone spełnia normę odporności na pył i wodę, czego o Xiaomi powiedzieć nie można. W iPhonie widać też dbałość o detale, której w Xiaomi zabrakło – choćby w tym, że otwory i porty na dolnej krawędzi układają się symetrycznie, a tacka na kartę SIM wykonana jest z metalu, a nie z giętkiego jak guma plastiku.
Tę rundę bezwzględnie wygrywa iPhone 11.
Ekran
Wyświetlacz iPhone’a 11 na papierze może nieco śmieszyć. Nie dość, że mamy do czynienia z panelem IPS LCD, a nie AMOLED (w telefonie za min. 3600 zł!), to jeszcze ekran o przekątnej 6,1” ma rozdzielczość zaledwie 1792 x 828 px. Żenująco niska na tle smartfonów z Androidem, które – za wyjątkiem najniższej półki – nie schodzą poniżej 2340 x 1080 px.
W praktyce jednak wyświetlacz iPhone’a 11 jest naprawdę dobry. Lepszy od dowolnego LCD i lepszy nawet od wielu AMOLED-ów w tańszych smartfonach. Kolory, kontrast, kąty widzenia: tutaj iPhone’owi 11 nie sposób czegokolwiek zarzucić. Patrzę na tej ekran od pół roku i choć widzę, że nie jest to najlepszy ekran na świecie, tak nie mogę powiedzieć, żeby był to brzydki ekran.
Nie umywa się on jednak do wyświetlacza w Xiaomi Mi 10. Panel AMOLED o przekątnej 6,67” i rozdzielczości 2340 x 1080 px jest prześliczny, lepszy od iPhone’a 11 w każdym calu. Wisienką na torcie jest wyższa częstotliwość odświeżania – 90 Hz – którą widać i czuć przy każdym dotyku.
Dodatkowo Xiaomi oferuje też wyświetlacz zawsze włączony, pokazujący godzinę i powiadomienia na wygaszonym ekranie, czego iPhone do dziś nie potrafi.
Tę rundę bezwzględnie wygrywa Xiaomi Mi 10.
Specyfikacja i szybkość działania
U niezaznajomionych z tematem specyfikacja iPhone’a 11 może wywołać uśmieszek politowania na twarzy. 4 GB RAM-u w telefonie za 3600 zł? 64 GB miejsca na dane? Toż to śmiech!
I prawda, 64 GB miejsca na dane w podstawowym modelu to śmiech. Ale 4 GB RAM-u w iPhonie nie są równe 4 GB RAM-u w Androidzie. Gdyby Xiaomi Mi 10 miał 3 GB RAM-u, zrobienie zdjęcia przy jednoczesnym słuchaniu muzyki byłoby dla niego wyzwaniem. W iPhonie 11 4 GB RAM-u zachowuje się tak samo, jak 8 GB RAM-u w Xiaomi Mi 10.
Apple niezmiennie wygrywa też surową mocą obliczeniową swoich procesorów. Pomimo tego, że w Xiaomi Mi 10 znajdziemy topowy układ Qualcomm Snapdragon 865, chip A13 Bionic w iPhonie 11 jest jeszcze szybszy. Jego jedyny brak względem Snapdragona dotyczy przesyłu danych – Xiaomi Mi 10 ma nieco szybszą łączność Wi-Fi i obsługuje 5G, którego w iPhonie 11 nie ma. Bądźmy jednak szczerzy – w chwili pisania tego tekstu 5G interesuje tylko operatorów i oszołomów, którzy twierdzą, że nowy typ łączności wywołuje koronawirusa. Dla całej reszty 5G nie ma dziś najmniejszego znaczenia.
W codziennym użytkowaniu obydwa smartfony spisują się w zasadzie identycznie. Apple wygrywa surową mocą obliczeniową i doskonałą optymalizacją oprogramowania, Xiaomi nadrabia niezgorszymi podzespołami i ekranem 90 Hz, który dodaje dodatkowe wrażenie zwiększonej płynności.
W tej kategorii przyznaję remis, z jednym zastrzeżeniem – Xiaomi, jak każdy telefon z Androidem, z czasem zwolni. iPhone będzie pracował jak w dniu premiery przez długie lata.
Oprogramowanie
Skoro już zahaczyliśmy o temat oprogramowania, pociągnijmy go nieco dalej.
Debata Android kontra iOS nie ma dziś żadnego znaczenia. Wszyscy wiemy, że iOS jest lepszy każdy z systemów ma swoje wady i zalety.
Android jest otwarty i można w nim zmienić dosłownie wszystko, jeśli tylko mamy na to ochotę. iOS jest zamknięty, ale za to bardziej dopieszczony, bardziej bezpieczny i zwykle programiści bardziej przykładają się do aplikacji na iOS, bo jego użytkownicy chętniej płacą.
Xiaomi Mi 10 bez wątpienia prezentuje jedno z najlepszych podejść do Androida 10 wśród producentów smartfonów z tym systemem operacyjnym. MIUI 11 jest doskonale przemyślaną nakładką, działającą z niemal idealną płynnością i nieprzeładowaną zbytecznymi bajerami.
iOS 13 z kolei nadal pozostaje frustrująco ograniczającym systemem, ale za to działa z jeszcze większą płynnością i widać w nim dbałość o detale, jakiej próżno szukać w świecie Androida. Do tego kupując dziś iPhone’a 11 możemy liczyć na co najmniej 5 lat aktualizacji systemu i łatek bezpieczeństwa.
Kupując Xiaomi Mi 10 możemy liczyć na co najwyżej 2 lata aktualizacji systemu i co najwyżej 3 lata łatek bezpieczeństwa.
Z tych względów ta runda w mojej ocenie należy do iPhone’a 11.
Właściwości multimedialne
Z którym z tej dwójki lepiej wyleguje się na kanapie oglądając seriale na Netfliksie czy filmy na YouTubie?
Odpowiedź brzmi: to zależy.
Jeśli oceniamy to, na którym smartfonie lepiej widać oglądaną treść, bezsprzecznie wygrywa Xiaomi Mi 10. Ekran AMOLED 6,67” zapewnia nieporównywalnie lepsze wrażenia wizualne niż LCD 6,1”. Do tego, z powodu kodekowego zatargu Google’a i Apple’a, na iPhonie możemy oglądać YouTube’a w rozdzielczości co najwyżej Full HD, podczas gdy na Xiaomi Mi 10 odpalimy wideo w rozdzielczości 4K (które zeskalowane do Full HD będzie wyglądało o wiele lepiej).
Jeśli jednak ocenimy to, na którym smartfonie lepiej słychać daną treść, bezsprzecznie wygrywa iPhone 11. Głośniki stereo w Xiaomi Mi 10 są w porządku, ale bardzo, bardzo daleko im jakością do przetworników w smartfonie Apple’a.
W tej kategorii mamy remis.
Aparat
Tu znów mamy sytuację, która na papierze wydaje się oczywista, a w praktyce taka nie jest. Według suchej specyfikacji Xiaomi Mi 10 miażdży iPhone’a 11. Po prostu go rozjeżdża.
- iPhone 11 – dwa aparaty po 12 Mpix i przednia kamerka 12 Mpix.
- Xiaomi Mi 10 – trzy aparaty (108, 13, 2 Mpix) i przednia kamerka 20 Mpix.
W praktyce jednak to iPhone 11 wygrywa z Xiaomi Mi 10 w niemal każdej sytuacji. Aparat iPhone’a jest po prostu lepszy. Pomimo tego, że sensor główny w smartfonie Apple’a ma „tylko” 12 Mpix, bardzo często prezentuje on ładniejsze rezultaty od 108 Mpix w Xiaomi Mi 10. Po zmroku nawet nie ma konkurencji. Xiaomi zwyczajnie nie ma podejścia do Apple’a, gdy robi się ciemno. Dla sprawiedliwego podejścia powiem jednak, że większy rozmiar sensora w Xiaomi Mi 10 skutkuje ładniejszym, bardziej naturalnym rozmyciem tła. iPhone za to lepiej ustawia balans bieli i produkuje zdjęcia bliższe rzeczywistości.
iPhone 11:
Xiaomi Mi 10:
Różnica klas jest jeszcze bardziej widoczna w wideo, gdzie – chociaż Xiaomi stara się jak może – iPhone 11 nadal wygrywa. Wygrywa jakością obrazka, możliwością przełączania się między obiektywami w trakcie nagrywania i najlepszą stabilizacją obrazu jaką widział świat smartfonów.
iPhone 11 ma też lepszy sensor z obiektywem ultrawide. Przede wszystkim – zachowuje on spójną kolorystykę i szczegółowość z głównym sensorem. W Xiaomi Mi 10 13-megapikselowy aparat z obiektywem ultrawide tak strasznie odstaje od głównego sensora, jakby wyjęli go z trzykrotnie tańszego telefonu.
iPhone 11:
Xiaomi Mi 10:
Owszem, iPhone 11 nie ma sensora z obiektywem macro, ale… żadna to strata. Aparat 2 Mpix z obiektywem macro w Xiaomi Mi 10 jest fatalny i lepiej byłoby, gdyby w ogóle go tam nie było.
iPhone wygrywa też w pojedynku kamerek do selfie. Pomimo mniejszej liczby megapikseli obrazek jest bardziej szczegółowy, a zakres dynamiczny nieporównywalnie wyższy od tego w Xiaomi Mi 10.
iPhone 11:
Xiaomi Mi 10:
Tę rundę bezapelacyjnie wygrywa iPhone 11.
Codzienne użytkowanie i akumulator
Pomimo różnic i rozbieżności, obydwu telefonów używa się równie przyjemnie na co dzień, a to, który pasuje nam bardziej, jest już wyłącznie kwestią przyzwyczajenia.
Osobiście wolę Face ID w iPhonie do odblokowywania telefonu. Kto inny będzie preferował czytnik linii papilarnych w Xiaomi.
Osobiście wolę większy rozmiar Xiaomi Mi 10, komu innemu bardziej będzie odpowiadał mniejszy iPhone 11.
Obydwa smartfony za to zaoferują znakomity czas pracy bez ładowania. Zarówno z Xiaomi Mi 10 jak i z iPhone’a 11 bez trudu można wycisnąć dwa dni normalnego użytkowania (choć nieco łatwiej o ten wynik w iPhonie, gdyż nie drenuje on akumulatora w trybie czuwania).
W ogólnym rozrachunku muszę jednak tę rundę oddać iPhone’owi. Ze względu na powyższe kategorie, w których smartfon Apple’a przoduje, nieuczciwym byłoby stwierdzenie, iż obydwa smartfony są równie dobre na co dzień. Bo nie są.
iPhone 11 wygrywa to porównanie
Gdybyśmy mieli podsumować wyniki, uwzględniając wygrane i remisy, iPhone 11 zwyciężył z Xiaomi Mi 10 6:3.
Niestety bezpośrednie starcie z rywalem wywodzącym się z prawdziwej klasy premium boleśnie obnaża, że Xiaomi tak naprawdę do tej klasy nie przynależy.
Na tej półce cenowej liczą się nie tylko cyferki w specyfikacji i upakowanie w obudowie najmocniejszych możliwych podzespołów. Liczy się też dbałość o detale, której Xiaomi Mi 10 wyraźnie brakuje, gdy postawić go obok konkurencji, która dotychczas była o wiele droższa. Dlatego właśnie to starcie wygrywa iPhone 11. Może na papierze wygląda on gorzej od Xiaomi Mi 10, ale w praktyce wyprzedza rywala o kilka długości.