Huawei P40 Pro z najlepszym aparatem w historii według DxO. Tłumaczymy, skąd wziął się ten wynik
Huawei P40 Pro znalazł się na szczycie rankingu fotograficznego DxO. To nie przypadek, bo za bardzo dobrym aparatem stoją konkretne technologie. Zobaczmy, dlaczego nowy Huawei wypada w testach tak dobrze.
Huawei jako producent przez kilka ostatnich lat zrobił niebywały postęp w kwestii jakości zdjęć w swoich smartfonach. Widać to zwłaszcza na przykładzie serii P. Kilka lat temu byłem bardzo zadowolonym posiadaczem smartfona Huawei P9, pierwszego stworzonego z legendą fotografii, firmą Leica. W każdym kolejnym modelu serii P aparat wychodził coraz mocniej na pierwszy plan.
Nie inaczej jest w najnowszym Huaweiu P40 Pro, którego mamy okazję testować już od jakiegoś czasu. Niedawno szerokim echem odbiła się informacja o tym, że smartfon zajął pierwszą lokatę w rankingu laboratorium DxO, będącego branżowym wyznacznikiem.
Można spierać się co do metodologii badań serwisu, ale jedno jest pewne: nie ma na świecie drugiego laboratorium, które testowałoby aparaty smartfonów według tych samych, ściśle nakreślonych procedur, w takich samych warunkach. To sprawia, że wyniki DxO są najbardziej powtarzalne, a co za tym idzie, wiarygodne. Nic dziwnego, że zmiana lidera w rankingu DxO zawsze pociąga za sobą wielkie zainteresowanie branży.
No dobrze, ale skąd wziął się wynik aparatu Huawei P40 Pro? Stoją za nim konkretne liczby.
Aparat w Huawei P40 Pro to bardzo zaawansowany układ składający się z czterech głównych modułów. Zacznijmy od tego wykorzystywanego najczęściej, czyli bazowego obiektywu. Stoi za nim wyjątkowa matryca, która wyróżnia się nie tylko bardzo wysoką rozdzielczością 50 megapikseli, ale też niebywale dużym fizycznym rozmiarem.
A warto przypomnieć sobie, że fizyczny rozmiar matrycy jest równie ważny (a wręcz ważniejszy) od rozdzielczości. To tak jak z telewizorem: rozdzielczość 4K można mieć na smartfonie lub na wielkim telewizorze o przekątnej 75 cali. Jest oczywistością, że ten drugi przypadek zapewni znacznie lepsze doznania. Analogiczna sytuacja ma miejsce w fotografii, gdzie matryca o większej przekątnej przekłada się w prostej linii na wyższą jakość zdjęć. Nie bez powodu najlepsze lustrzanki mają duże matryce pełnoklatkowe, dwukrotnie większe od matryc APS-C z tanich lustrzanek.
Huawei idzie tą samą drogą, oferując największą matrycę, jaka jest obecnie stosowana w smartfonach. Jej przekątna to 1/1,28 cala. I choć „na papierze” taki rozmiar może nie imponuje, to porównanie do konkurencji od razu pokazuje, z czym mamy do czynienia.
Aby podać ten wynik w perspektywie, rozmiar głównej matrycy Huaweia P40 Pro jest o wiele większy od matryc stosowanych do niedawna w aparatach kompaktowych z najwyższej półki (1/1.7 cala). A im większa powierzchnia matrycy, tym więcej światła na nią pada. Co za tym idzie, tym lepszą jakość zdjęć można osiągnąć, szczególnie w warunkach, gdy światła brakuje, czyli w nocy. Do tego dochodzi druga korzyść, czyli możliwość mocnego rozmywania tła bez konieczności uciekania się do cyfrowego rozmycia. Wszystkie te korzyści znajdziemy w aparacie Huaweia P40 Pro.
Testerzy chwalą też możliwości zoomu w Huaweiu P40 Pro.
Odpowiada za nie peryskopowy teleobiektyw o krotności optycznego powiększenia 5x. Ma on rozdzielczość 12 megapikseli. Możliwość stosowanie pięciokrotnego zoomu optycznego w smartfonie - a więc sprzęcie mieszczącym się w kieszeni - brzmi świetnie. Tym bardziej, że zoom cyfrowy sięga krotności 50x.
Do tego mamy zupełnie nowy obiektyw ultraszerokokątny, który wyrasta na jeden z kluczowych punktów aparatu. W Huaweiu P40 Pro ten obiektyw nie jest traktowany po macoszemu. Doczekał się dużej matrycy o rozdzielczości aż 40 megapikseli, bardzo jasnego obiektywu ze światłem f/1.8, a do tego skutecznej stabilizacji obrazu w wideo. Zdjęcia z ultraszerokokątnego obiektywu są o wiele ostrzejsze niż w ubiegłorocznych modelach.
Wypada się zastanowić: czy warto w ogóle kupować dedykowany aparat?
Czy warto? Owszem, jeśli interesuje was półka profesjonalna. W niższych - konsumenckich - segmentach zakup tradycyjnego aparatu ma coraz mniej sensu. Kiedy znajomi wybierali się w ubiegłym roku do Ameryki Południowej, poleciłem im zakup lepszego smartfona zamiast tańszej lustrzanki. Wrócili z wyprawy i podziękowali mi za tę radę. Przywieźli świetne zdjęcia, a rozmiar i waga telefonu zupełnie ich nie ograniczały.
Nic dziwnego, że kompakty dogorywają, skoro smartfony pokroju Huaweia P40 Pro oferują więcej od nich. Mamy tu bowiem nie tylko szalenie skuteczny główny obiektyw z niebywale dobrym trybem nocnym, ale też użyteczny zoom, oraz ultraszeroki kąt, którego nie uświadczymy w aparatach kompaktowych. Odpowiednik takiego zestawu w świecie lustrzanek wymagałby noszenia torby z trzema obiektywami. Tymczasem smartfon mieści się w kieszeni.
To wszystko pokazuje, jak długą drogę przeszliśmy w kategorii fotografii mobilnej. Zaczęliśmy od jednego obiektywu, by dotrzeć do trzech, a nawet czterech użytecznych modułów foto. Z kolei Huawei P40 Pro+ pokazuje, że ze smartfona można wycisnąć jeszcze więcej, w tym m.in. jeszcze skuteczniejszy zoom optyczny za sprawą dwóch wyspecjalizowanych obiektywów. Fotografa mobilna nigdy wcześniej nie dawała nam takich możliwości, jak teraz.
*Materiał powstał we współpracy z marką Huawei.