Po miesiącu z Ryzenem 9 3950X nie chcę wracać do Intela. Znów odwiedziłem krainę AMD i jestem zachwycony
Nie pamiętam, by od czasów pierwszego Ryzena pojawiało się tyle pozytywnych opinii o działaniach AMD. Zewsząd napływały głosy, że nowy układy Ryzen niszczą propozycje Intela, a Radeony idą łeb w łeb z GeForce’ami. Postanowiłem sprawdzić, ile w tym prawdy.
W ubiegłym roku miałem przyjemność testować komputer wyposażony w procesor AMD Ryzen 5 3600 oraz grafiką Radeon RX 5700. Jak na komputer, który można samodzielnie złożyć za raptem 4000 zł, okazał się on więcej niż wystarczający w codziennej pracy, o rozrywce nie wspominając.
Chciałem jednak więcej. I dostałem więcej. Przez ostatni miesiąc na moim biurku stał komputer dostarczony przez firmę Actina (za co serdecznie dziękuję!), wyposażony w Ryzena 9 3950X, Radeona RX 5700 XT 8 GB Sapphire Nitro+, 32 GB RAM-u, 500 GB SSD, a wszystko to zamknięte w ogromnej, ale niemal bezgłośnej obudowie BeQuiet! Silent Base 801.
Cena takiego zestawu wprost od Actiny to 10749 zł. Spróbowałem oczywiście skonfigurować taki zestaw samodzielnie z niemal identycznych komponentów. Naturalnie, sklepowa cena takiej konfiguracji będzie nieco niższa:
Różnica nie jest jednak ekstremalnie wysoka, zwłaszcza że mówimy o sprzęcie dedykowanym raczej do pracy, niż do domowej rozrywki. Dopłata rzędu 1500 zł za profesjonalny montaż, stress-testy komputera i gwarancję obejmującą całą konstrukcję nie jest wcale wygórowaną kwotą dla profesjonalisty.
Gdybyśmy zaś zrobili porównanie komponentów 1:1 takich, jak znajdowały się w testowanym komputerze i dodali do tego jeszcze koszt usługi montażu, oraz cenę systemu operacyjnego (zakładając, że kupujemy własną licencję, a nie korzystamy ze sklepowej), różnicy w cenie praktycznie nie ma:
AMD Ryzen 9 3950X i Radeon RX 5700 XT w pracy
Dla przypomnienia: mówimy o 16-rdzeniowym procesorze, kosztującym ok. 3700 zł. Wydawać by się mogło, że to ogromna kwota, ale… gdy spojrzymy na bezpośrednie porównanie z konkurencyjnymi układami Intela, widać wyraźnie, że AMD oferuje wyższą wydajność nie tylko od kosztującego tyle samo Intela Core i9-9960X, ale też od kosztującego znacznie więcej Intela Core i9-10980XE.
Na Spider’s Web nie zajmujemy się benchmarkami, więc złaknionych cyferkowych porównań pozostaje mi odesłać do specjalistów od testów syntetycznych, np. do poniższego wideo:
Z czystej ciekawości porównałem jednak wydajność Ryzena 9 3950X do dwóch innych maszyn, którymi dysponuję w domu: peceta z Intel Core i7-8700K oraz MacBooka Pro 16 z Intel Core i9-9880H.
Wyniki syntetycznych testów w benchmarku Geekbench 5 były tak miażdżące dla moich prywatnych maszyn, że nie było to nawet śmieszne.
Wszyscy jednak wiemy, że benchmarki to jedno, a praktyka to drugie. Zwykle takie powiedzenie zwiastuje małą katastrofę, ale… tym razem praktyka przerosła moje najśmielsze oczekiwania, o wynikach benchmarków nie mówiąc.
Ryzen 9 3950X to monstrum. W czasie miesięcznych testów, składających się w głównej mierze z regularnej obróbki wideo 4K i wielogodzinnej pracy z plikami RAW o wielkości 100+ MB i plikami TIFF ważącymi po kilka GB, nie udało mi się dobić do kresu wydajności tego procesora.
Ba, mogłem jednocześnie:
- uruchomić renderowanie 30-minutowego wideo 4K (które zajęło 12 minut w DaVinci Resolve),
- eksportować ponad 100 RAW-ów z 42-megapikselowego Sony A7rIII w Adobe Lightroom,
- retuszować zdjęcie w Adobe Photoshop.
Mogę powiedzieć wprost, że dla fotografa Ryzen 9 3950X to istny cud natury. Adobe Lightroom zaskakująco dobrze sobie radzi z wykorzystaniem potencjału tego procesora. Typowy eksport 20-30 JPEG-ów do artykułu na Spider’s Web, który na moim prywatnym komputerze trwa około 2-3 minut, tutaj zajmował kilkanaście sekund.
Podobnie rzecz się miała w obróbce wideo, choć tutaj sporo zależy od wykorzystywanego programu. Adobe Premiere to Adobe Premiere – podejrzewam, że nawet na 32-rdzeniowym Threadripperze NLE od Adobe będzie działał przeciętnie, szarpiąc i wysypując się na każdym kroku.
Za to DaVinci Resolve? Kolejny cud natury. Ryzen 9 3950X w tandemie z Radeonem RX 5700 XT pozwalał mi na idealnie płynną pracę podczas przygotowywania filmów dla Spider’s Web TV.
Nie musiałem niczego ograniczać, korzystać z proxy, ani wstępnie renderować efektów. Przy projekcie składającym się z trzech ścieżek wideo, z pełną koloryzacją, efektami przejść i nałożonymi grafikami playback nigdy nie spadał poniżej nominalnych 25 FPS-ów nagrania, ergo: oferował pełną płynność.
A skoro o Radeonie RX 5700 XT mowa, to mam doskonałe wieści dla wszystkich, którzy dotąd unikali kart AMD ze względu na problemy ze współdziałaniem z pakietem Adobe.
Jeszcze w październiku ubiegłego roku próba korzystania z Lightrooma/Photoshopa/Premiere Pro kończyła się rozlicznymi komunikatami błędu i problemami wynikającymi z niekompatybilnych sterowników. Teraz widać, że coś się zmieniło.
Przez miesiąc testów i kilka iteracji sterowników AMD nie widziałem ani jednego problemu z pakietem Adobe (nie licząc typowych crashów Premiere Pro).
Lightroom i Photoshop bez trudu korzystają z akceleracji GPU, i patrząc na monitor zasobów podczas pracy, obydwa programy rzeczywiście wykorzystują moc obliczeniową karty graficznej np. podczas korzystania z content aware fill.
Przez cały miesiąc jedyny problem, na jaki napotkałem po stronie GPU od AMD, dotknął mnie w przeglądarce Google Chrome. Po aktualizacji oprogramowania przeglądarka wyglądała… tak:
Nie pomogła reinstalacja starej wersji sterowników, restarty, ani ponowna instalacja przeglądarki. Chrome tango down (co było o tyle ciekawe, że oparte o Chromium Edge i Opera działały bez zarzutu).
Już miałem rzucać gromy na AMD, ale wystarczył tydzień, by firma wypuściła stosowną łatkę i sytuacja wróciła do normy.
Kończąc sekcję o pracy z komponentami AMD, muszę też pochwalić decyzję Actiny o zamknięciu ich w obudowie BeQuiet! Silent Base 801. Choć nie jest to najdroższa i najlepiej wyciszona obudowa tego producenta, i tak nawet pod największym obciążeniem maszyna pozostawała niemal bezgłośna.
Jedynie podczas wykorzystania karty graficznej w pracy i w grach słychać było wiatraki układu od Sapphire. Oprócz tego przez większość czasu przy moim stanowisku pracy panowała błoga cisza, choć komputer stoi na biurku, raptem 40 cm od moich uszu.
Oczywiście cisza okupiona jest kompromisem rozmiarów. Obudowa BeQuiet! Silent Base 801 niby mieści się w kategorii Middle Tower, ale spójrzcie tylko, jak ogromna jest w zestawieniu z moim prywatnym Phanteksem P400S (również Middle Tower):
AMD Ryzen 9 3950X i Radeon RX 5700 XT w grach
Nie samą pracą żyje człowiek i o ile przewaga Ryzena w zastosowaniach zawodowych jest oczywista, tak co do gamingu miałem nieco bardziej przytemperowane oczekiwania.
Jak się okazało: absolutnie niesłusznie.
Jeśli chodzi o gaming, nie ma żadnej potrzeby inwestowania w Ryzena 9 3950X. Nie tylko nie daje on żadnego przyrostu wydajności na tle wspomnianych wcześniej układów Intel Core i9, ale też przegrywa nawet ze znacznie tańszym Intel Core i7-9700K. Ba, osiąga w grach rezultaty tak zbliżone do o wiele tańszego Ryzena 5 3600, że do celów stricte gamingowych niekoniecznie warto w niego inwestować. Co innego, jeśli gry mają być tylko dodatkiem do pracy - wtedy Ryzen 9 3950X zapewnia absolutnie niesamowitą jakość w zastosowaniach produktywnych, i w zupełności wystarczającą w zastosowaniach rozrywkowych.
Wielkim zaskoczeniem okazała się za to grafika – ponownie, bo tak samo zaskoczył mnie uprzednio Radeon RX 5700.
Tu znów odeślę do porównania sporządzonego przez człowieka, który zawodowo zajmuje się cyferkami i syntetycznymi testami:
Radeon RX 5700 XT idzie łeb w łeb, a w niektórych produkcjach wygrywa wręcz z kosztującym podobne pieniądze GeForce’em RTX 2060 Super. Mało tego. według pomiarów serwisu Computer Base, Radeon RX 5700 XT idzie niemal łeb w łeb z kosztującym znacznie więcej GeForce'em RTX 2070 Super w nowym The Division 2 czy Call of Duty: Warzone:
Ma też przewagę w postaci technologii FreeSync, którą znajdziemy w znacznie tańszych monitorach niż konkurencyjny G-Sync od Nvidii. Dynamiczne dostosowywanie częstotliwości odświeżania do liczby FPS-ów w grze to znakomita metoda na uzyskanie płynniejszej rozgrywki na mniej wydajnym sprzęcie i w kartach AMD ta technologia dostępna jest na znacznie niższej półce cenowej.
Osobiście przez ostatni miesiąc nie znalazłem żadnego powodu do narzekań na najmocniejszego konsumenckiego Radeona. Spędziłem łącznie kilkadziesiąt godzin w takich produkcjach jak Forza Horizon 4, Control i Wiedźmin 3, i każda z nich pozwalała mi na płynną rozgrywkę w rozdzielczości 1440p.
W przypadku Forzy i Control uzyskiwałem wyniki powyżej 60 FPS na wysokich ustawieniach graficznych. W przypadku Wedźmina 3 jednak konieczne było albo obniżenie rozdzielczości, albo obniżenie ustawień grafiki, by uzyskać pożądaną płynność.
Oczywiście AMD Radeon RX 5700 XT ma jedną wadę na tle konkurencyjnego RTX-a 2060 Super – brak wsparcia dla Ray Tracingu. Znam takich, którzy uważają, że ta technologia niewiele zmienia i nie warto sobie zawracać nią głowy, jednak osobiście doceniam dodatkową warstwę wizualną, jaką umożliwiają RTX-y od Nvidii.
Wszystko jest więc kwestią potrzeb i tego, w jakie tytuły najczęściej grywamy. Nie sposób jednak nie docenić tempa rozwoju AMD i tego, jak ogromną wartość oferują ich układy graficzne w tej samej cenie, co porównywalne układy Nvidii. Jeszcze kilka lat temu rozstrzał między ofertą jednej i drugiej firmy był ogromny. Dziś AMD dyszy w kark Nvidii i nie tylko dogania ją na średniej półce, ale też rzuca wyzwanie droższym układom.
Po miesiącu pracy z Ryzenem 9 3950X nie chcę wracać do Intela.
Mój dwuletni PC pracuje na niezłym, acz pomału niewystarczającym Intel Core i7-8700K. Przyznaję, planowałem zrobić mu w tym roku mały upgrade i korzystając z tego samego chipsetu na płycie głównej wsadzić tam jakąś odmianę Core i9, najpewniej 9900K.
Po testach maszyny z Ryzenem 9 3950X widzę, że inwestycja w procesor Intela byłaby obecnie złą inwestycją. Tak, zdaję sobie sprawę, że Ryzen 9 jest droższy od wspomnianego Core i9, ale też oferuje o tyle wyższą wydajność, że tylko głupiec by nie dopłacił. Przyrost wydajności w wykorzystywanych przeze mnie na co dzień programach i wynikająca z niego poprawa efektywności pracy warta jest dodatkowych pieniędzy.
Gdybym miał w tym momencie odpowiedzieć na pytanie, dla kogo jest taka maszyna, powiedziałbym wprost: dla tych, którzy szukają maszyny przede wszystkim do pracy, a dopiero potem do gier.
Sam (niestety) gram relatywnie niewiele, zazwyczaj w weekendy albo wieczorami. Większość czasu przed komputerem spędzam na pracy. I właśnie w tym zastosowaniu Ryzen 9 3950X w tandemie z Radeonem RX 5700 XT okazuje się kombinacją idealną, bo oferuje niesamowitą wydajność podczas obróbki zdjęć i wideo, jednocześnie zachowując przyzwoite możliwości gamingowe.
Taki tandem jak najbardziej wart jest tych 10 tys. zł.
Dla graczy jednak taka kombinacja byłaby – przynajmniej w moim odczuciu – niepotrzebnym wydatkiem. Podobne, albo i lepsze rezultaty w grach można osiągnąć decydując się na znacznie tańszy procesor, np. Ryzena 5 3600. Wtedy zostaje sporo gotówki na lepszy układ GPU, choć... Radeon RX 5700 XT jak na kartę graficzną kosztującą 2000 zł naprawdę zaskakuje.
Osobiście jestem oczarowany i po tym teście nie dziwię się już ani odrobinę, dlaczego specjaliści od hardware’u PC śpiewają hymny na cześć AMD. Intel naprawdę ma tu sporo do nadrobienia.
*Za dostarczenie komputera do testów dziękuję firmie Actina