Nie czekaj na LG G9. LG zrzuca zbędny balast i wygasza linię smartfonów
Podczas gdy wszyscy spodziewali się premiery LG G9 ThinQ, LG pokazało model V60. Teraz już wiemy, że tego pierwszego prawdopodobnie nigdy nie zobaczymy.
Od lat LG ma w swoim portfolio dwie linie urządzeń z najwyższej półki: serię G, dedykowaną masowemu odbiorcy oraz serię V, dedykowaną entuzjastom multimediów.
O ile przy modelach V10 i V20 różnica między seriami była bardzo wyraźna, tak z czasem zaczęła się zacierać. Przy premierze LG V40 i LG G8S nie bardzo było wiadomo, który z nich ma być tym „najlepsiejszym”, a na dokładkę LG dołożyło jeszcze LG V50 i LG G8X z doczepianymi ekranami. I bądź tu człowieku mądry.
Teraz zaś, zamiast na początku roku zaprezentować nowy model z serii G, jak to firma miała w zwyczaju, LG pokazało model V60, na którego polski debiut nadal czekamy.
Co się stało z LG G9 ThinQ?
Kilka tygodni temu dotarły do nas pierwsze pogłoski, jakoby LG G9 miał przestać być topowym urządzeniem, a zamiast tego reprezentować nową kategorię – relatywnie niedrogich urządzeń ze Snapdragonem serii 7, wyposażonym w łączność 5G.
Teraz do pogłosek dołączył bardzo wiarygodny raport, który mówi nam jeszcze co innego – nie będzie LG G9 ThinQ. W świetle niknących różnic między serią G i serią V, a także w obliczu pandemii, LG postanowiło wygasić serię G.
Czy to definitywny koniec LG G9?
Prawdopodobnie tak. Ten sam raport sugeruje jednak jeszcze jeden scenariusz – urządzenie, które miało nosić nazwę LG G9 ThinQ, w istocie powstanie. Tyle że będzie nosić zupełnie inną nazwę; raport spekuluje, iż LG zamierza wskrzesić dawną markę „Chocolate” i co więcej, początkowo telefon ma trafić wyłącznie na rynek koreański.
Nie można jednak wykluczyć, że zmiana marki wcale nie oznacza końca urządzenia jako takiego. Producenci regularnie wypuszczają te same smartfony na różne rynki pod różnymi nazwami i być może tutaj mamy do czynienia z tym samym zagraniem: na rodzimym rynku nowy smartfon LG zadebiutuje jako nowa marka, zaś na rynkach, gdzie seria G miała ugruntowaną pozycję, pojawi się pod starym nazewnictwem.
To jednak wszystko spekulacje, choć nie powiem – wygaszenie linii G miałoby mnóstwo sensu.
W 2019 r. LG Mobile straciło 0,8 mln dol. Globalna epidemia SARS-CoV2 z pewnością nie przyczyni się do zmniejszenia tej straty; wprost przeciwnie, idą ciężkie czasy dla smartfonów LG.
Nie tej sytuacji nie byłoby nic dziwnego w „zrzucaniu zbędnego balastu” i skupieniu się na tych produktach, które mają największą szansę na jako taki rynkowy sukces. LG nie są obecnie potrzebne dwa sztandarowe urządzenia. Potrzeba jednego urządzenia z najwyższej półki, który zaznaczy pozycję firmy i zarobi na wysokiej marży (LG V60) oraz serii niedrogich urządzeń, które będą napędzać wolumen sprzedaży (LG serii K).
2020 r. to „być albo nie być” dla LG Mobile.
Od miesięcy krążą pogłoski o tym, jakoby LG Mobile miało zwinąć się z rynku całkowicie. Ekonomiczny paraliż wywołany przez COVID-19 może jedynie przyspieszyć ten proces, więc nic dziwnego, iż firma szuka dla siebie nowego modelu biznesowego, który sprawdzi się w tych trudnych czasach.
I tak jak w poprzednich latach mogliśmy być w miarę spokojni o przyszłość LG Mobile, bo grupa LG mogła pompować pieniądze w stratny biznes bez końca, tak w 2020 r. nie możemy mieć już takiej pewności, wszak wszystkie biznesy – nawet te największe – szukają oszczędności. A jako pierwsze odcina się te sekcje biznesu, które nie przynoszą zysków.
Mam jednak nadzieję, że LG przetrwa tę zawieruchę. I chociaż po serii G płakał nie będę (od dawna preferuję serię V), tak szkoda byłoby zobaczyć zgon bodajże jedynego producenta smartfonów, który przykłada tak ogromną wagę do kwestii dźwięku i wytrzymałości swoich urządzeń.