Od teraz można klaskać oglądając YouTube’a. Cena: 2 dolary
Youtuberom będą się marzyć owacje na stojąco. YouTube właśnie pozwolił widzom na kupowanie oklasków dla swoich ulubionych twórców.
Jeśli chodzi o zarabianie twórców, YouTube nie tylko reklamami stoi. Obok klasycznych form monetyzacji, jak wyświetlanie reklam, afiliacja, akcje partnerskie czy udział w YouTube Premium, widzowie mogą wspierać swoich ulubionych twórców na kilka innych sposobów.
Jednym z nich jest wspieranie a’la Patronite – przelewamy ulubionemu youtuberowi określoną miesięczną stawkę w zamian za dostęp do bonusowych treści.
Inną formą wsparcia jest np. super-chat – płatne, wyróżnione pytania w trakcie livestreamu, które garantują zwrócenie uwagi youtubera. W chacie możemy też kupować Super Naklejki, by dodatkowo wesprzeć twórcę.
Teraz ulubionym youtuberom kupimy także oklaski
YouTube testuje nową formę datków w kilku krajach: Australii, Brazylii, Indiach, Japonii, Korei, Meksyku, Nowej Zelandii oraz Stanach Zjednoczonych.
Widzowie w tych krajach mogą podczas transmisji na żywo kliknąć nowy przycisk „Applaud”, by wysłać wirtualne oklaski do oglądanego youtubera. Koszt takich „oklasków”? 2 dol.
W ciągu jednego dnia można wesprzeć youtuberów kwotą wynoszącą maksymalnie 500 dol. miesięcznie między wszystkimi formami dotacji w czacie, oraz maksymalnie 2000 dol. tygodniowo (lub ekwiwalentu tej kwoty w lokalnej walucie). To oczywiście standardowy zapis, służący przeciwdziałaniu praniu pieniędzy.
Za każdorazowe wsparcie „oklaskami” otrzymamy na maila potwierdzenie zakupu. YouTube zaś otrzyma aż 30 proc. od każdej owacji, czyli do twórcy trafi de facto 1,40 dol. (nie licząc podatków).
Trochę głupie, trochę… miłe
Pomysł YouTube’a na dodatkowe wsparcie finansowe dla twórców (i samego YouTube’a) może się z początku wydawać głupkowaty i niepotrzebny, jednak z drugiej strony to całkiem miły akcent.
2 dol. to kwota, na którą pozwolić sobie może praktycznie każdy. Nie każdy widz ma zaś tyle śmiałości, by zadać pytanie w super-czacie, a z kolei super-naklejki raczej żenują, niż zachęcają do dotacji.
Oklaski są dość neutralne, jeśli chodzi o skalę w żenadometrze, z kolei mogą być mile odebrane przez twórców internetowych, którzy na co dzień oklasków nie słyszą (a często mogliby i powinni, gdyby tylko występowali w „realu”). YouTube nie jest zresztą pierwszą platformą, na której uznanie dla twórcy wyrażamy wirtualnymi oklaskami zamiast serduszek czy lajków – od dawna w ten sposób funkcjonuje serwis Medium, choć tam wirtualne oklaski są darmowe.
Osobiście chciałbym jednak zobaczyć oklaski nie w chacie, a w formie dodatkowego przycisku pod kanałami, zwłaszcza muzycznymi. Nie zawsze chcemy wspierać twórcę comiesięcznymi dotacjami na Patreonie/Patronite czy samym YouTubie, ale z pewnością znalazłoby się wielu chętnych, skłonnych sypnąć wirtualnym groszem artyście, tak jak wrzucamy monety do kapelusza artystów ulicznych.
Na przykład słysząc tak kapitalny jazzowy cover klasyki rapu, chętnie zaklaskałbym dolarami; póki co mogę co najwyżej klaskać przed monitorem: