Unia Europejska chce wymusić wymienne akumulatory w smartfonach
Samsung Galaxy S30 z plastikową klapką zamiast tafli szkła z tyłu? Rozkładany iPhone 12? Trudno uwierzyć w taki kierunek rozwoju smartfonów, ale tego właśnie chce Unia Europejska. Nowe smartfony mają mieć możliwość wymiany akumulatora.
Unia Europejska pracuje nad nowym prawem, które miałoby wymusić na producentach smartfonów stosowanie wymiennych akumulatorów. Użytkownicy mają mieć możliwość samodzielnej wymiany ogniwa w domu. Jeśli takie rozporządzenie wejdzie w życie, wygląd urządzeń może się drastycznie zmienić.
Przez lata producenci przyzwyczajali nas do nierozkładanej bryły smartfona. Na rynku ostały się już tylko pojedyncze konstrukcje z otwieraną klapką dającą dostęp do wymiennego akumulatora.
W czasach telefonów komórkowych wymienne akumulatory były standardem, ale w dobie smartfonów wygrało wzornictwo… i chęć zysków. W końcu wymiana akumulatora jest możliwa, ale tylko w serwisie, za stosowną opłatą. A najlepiej jeśli użytkownik kupi po prostu nowy smartfon.
Unia Europejska chce ograniczyć ilość elektrośmieci.
Głównym powodem prac Unii Europejskiej nad nowym projektem jest ekologia, a konkretnie ograniczenie elektrośmieci, które stają się coraz większym problemem. Wymiana akumulatora ma sprawić, że będziemy korzystać ze smartfonów dłużej.
Ma to sens, bo życie smartfonów mocno się wydłuża. Kiedyś smartfon po roku zwalniał, a po dwóch nie dało się go używać. Dziś nikogo nie dziwi, że trzy-, a nawet czteroletnie urządzenia są nadal w użyciu i mają się dobrze.
Jedynym realnym problemem smartfonów pozostały starzejące się akumulatory. Ogniwo można co prawda wymienić w serwisie, ale jeśli wiąże się to z oddaniem smartfona na dłuższy czas, a do tego z opłatą w wysokości nawet kilkuset złotych. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji użytkownicy zaczynają rozważać zakup nowego smartfona.
Kiedy nowe prawo może wejść w życie?
Tego jeszcze nie wiemy. Informacja pochodzi z przecieku, a Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej i jednocześnie wiceprzewodniczący wykonawczy odpowiedzialny za Europejski Zielony Ład, ma oficjalnie ogłosić projekt w połowie marca. Wtedy poznamy szczegóły.
Unia Europejska chciała też wymusić wprowadzenie jednej ładowarki ido wszystkich smartfonów. Wszyscy wiemy, jak wyszło.
USB-C ma być standardowym złączem dla elektroniki użytkowej w Europie. Ma się to przełożyć na mniej ładowarek, czyli w efekcie mniej elektrośmieci. Europosłowie chcieliby, aby Komisja Europejska do lipca 2020 roku przedstawiła konkretne propozycje w celu wprowadzenia jednolitej ładowarki.
Z tym pomysłem większość producentów elektroniki nie ma problemów, bo standardem w świecie mobilnym stało się złącze USB-C. Większość, ale nie wszyscy, Wyjątkiem jest Apple, który przeszedł na USB-C tylko jedną nogą. Taki port ładowania jest w MacBookach i iPadach Pro, ale tańsze iPady oraz iPhone’y korzystają z porty Lightning.
Apple wydał nawet oświadczenie, w którym krytykuje pomysł Unii Europejskiej. Pisze w nim, że przepisy wymuszające jednolity model ładowarki zahamują innowacyjność. Tylko co jest innowacyjnego w złączy Lightning w stosunku do USB-C? Czy nie chodzi czasem o zyski ze sprzedaży przewodów Lightning wycenionych przez Apple’a na kompletnie zawyżone kwoty?
Według licznych przecieków, Apple faktycznie zamierza wprowadzić złącze USB-C do iPhone’a, ale nie stanie się to w 2020 r. Czas pokaże, jak Unia Europejska zareaguje na sprzeciw Apple’a.
Podejrzewam, że podobnych sprzeciwów doczekamy się w przypadku nowego prawa dotyczącego wymiennych akumulatorów. Tym razem może zaprotestować więcej producentów. Trudno wyobrazić sobie, by iPhone 12, Samsung Galaxy S30, czy One Plus 8 miały porzucić tylną taflę szkła na rzecz plastikowej, zdejmowanej klapki na akumulator.